Wystartowała PlusLiga. Potentaci gromili aż miło. Tak będzie non-stop?

Siedem asów Mariusza Wlazłego było wydarzeniem pierwszej kolejki. Zaskakujących wyników nie było i trudno się spodziewać, żeby zdarzyły się w kolejnych meczach, bo różnica między czołowymi drużynami a resztą jest kolosalna.

Konkurs! Wygraj wyjazd na mecz NFL na Wembley ?

Rozpoczęte w weekend rozgrywki powinny być bardziej wyrównane niż w kilku poprzednich sezonach, bo cztery czołowe zespoły prezentują bardzo zbliżony poziom. Ubiegłoroczni finaliści - Asseco Resovia i PGE Skra Bełchatów - osłabili się, przynajmniej w teorii. Zastąpienie Georga Grozera czy Bartosza Kurka jest praktycznie niemożliwe, bo siatkarzom tej klasy trzeba zapłacić ponad pół miliona euro rocznie. A to suma astronomiczna nawet w polskiej piłce nożnej, a co dopiero w siatkówce. Zresztą Konrad Piechocki, prezes klubu z Bełchatowa, przyznał, że dysponuje o 20 proc. mniejszym budżetem. Powodem jest kryzys. Ale najpoważniejsi rywale zespołów z Rzeszowa i Bełchatowa są bogatsi niż rok temu i silniejsi. Jastrzębski Węgiel i Zaksa Kędzierzyn-Koźle nie ukrywają już nie medalowych, ale mistrzowskich aspiracji.

Za to pozostałe zespoły, może poza Lotosem Treflem Gdańsk, osłabiły się, dlatego trudno liczyć, że AZS Politechnika Warszawa, Indykpol AZS Olsztyn, Wkręt-met AZS Częstochowa czy Effector Kielce będą w stanie nawiązać wyrównaną walkę z czterema potentatami. Pokazała to już pierwsza kolejka, w której przeciętnie grający mistrz Polski bez większych kłopotów poradził sobie z drużyną z Olsztyna. Trener Andrzej Kowal znów postawił w podstawowej szóstce na Zbigniewa Bartmana, który tydzień wcześniej słabo wypadł w spotkaniu o Superpuchar Polskiz PGE Skrą (0:3). Reprezentant Polski nie zawiódł: miał 61-procentową skuteczność w ataku i dwa asy.

Równie pewne zwycięstwo odniósł Jastrzębski Węgiel, ale trzeba pamiętać, że jego kielecki przeciwnik dopiero niedawno stworzył drużynę. Na najlepszego zawodnika meczu wybrano Matea Martina. Były reprezentant Włoch ma równie wielki talent, co trudny charakter. W ojczyźnie już go nie chciano, może więc odrodzi się w PlusLidze? W pojedynku z Effectorem skończył 12 z 18 ataków, co jest znakomitym wynikiem.

Nieco większe szanse na sprawienie niespodzianki mają dwaj średniacy - Delecta Bydgoszcz i wzmocniony Lotos Trefl Gdańsk - żeby były w stanie nawiązać wyrównaną walkę. Ten pierwszy klub latem zachował czołowych graczy, poradził sobie łatwo z odmłodzonym Wkręt-metem AZS. Jednak na nawiązanie skutecznej rywalizacji z zespołami z Rzeszowa, Bełchatowa, Jastrzębia i Kędzierzyna-Koźle to może być za mało, choć młodzi zawodnicy - Dawid Konarski, Andrzej Wrona czy Tomasz Wieczorek - zrobili spore postępy. W częstochowskim zespole zadebiutowali reprezentanci Polski juniorów: Marcin Janusz, Kacper Piechocki, 20-letni Mariusz Marciniak, a 21-letni Miłosz Hebda w tym gronie uchodzi za weterana, a Dawid Murek jest o 18 lat starszy od niespełna 17-letniego libero Piechockiego.

Z wielkiej czwórki seta straciła Zaksa, choć AZS Politechnika to przynajmniej w teorii gorsza drużyna niż w poprzednich rozgrywkach. Ale nowy trener kędzierzynian Daniel Castellani dopiero tworzy zespół. Ciekawostką w tym spotkaniu było aż 46 ataków Antonina Rouziera (skuteczność 57 proc.), podczas gdy drugi gracz Zaksy - Serhij Kapelus - zbijał piłkę 21-krotnie.

Teoretycznie najbardziej wyrównany powinien być pojedynek w Bełchatowie, gdzie przyjechał Lotos Trefl Gdańsk. Ubiegłoroczny beniaminek zatrudnił latem kilku bardzo dobrych siatkarzy, m.in. Wojciecha Żalińskiego i Pawła Mikołajczaka z AZS Politechniki, Mateusza Mikę z Resovii, Pawła Ruska z Jastrzębskiego Węgla czy doświadczonych środkowych - Wojciecha Kaźmierczaka i Bartosza Gawryszewskiego. Ale dla PGE Skry był tylko tłem, tylko w drugim secie zdobywając więcej niż 20 punktów. To zresztą zasługa Mikołajczaka, który popisał się trzeba asami serwisowymi z rzędu.

Atakującego z Gdańska przyćmił jednak Wlazły, który w trzecim secie poszedł na zagrywkę przy stanie 9:9, a zszedł, gdy jego drużyna prowadziła 18:9. Było to zresztą znakomity mecz bełchatowian w rym elemencie. Dzięki atomowym serwom PGE Skra zdobyła aż 13 punktów, robiąc tylko sześć błędów. Wlazły, który znów występował jako przyjmujący, miał siedem asów, a wybrany na MVP Winiarski - cztery. - Wszystko rozstrzygnęło się w zagrywce, dlatego za dużo gry nie było - najtrafniej podsumował spotkanie Grzegorz Łomacz, kapitan Lotosu Trefla.

Wyniki pierwszej kolejki: Asseco Resovia - Indykpol AZS 3:0 (21, 22, 17), PGE Skra - Lotos Trefl 3:0 (20, 22, 16), Zaksa - AZS PW 3:1 (-19, 21, 21, 19), Jastrzębski Węgiel - Effector 3:0 (15, 25, 22), Delecta - Wkręt-met AZS 3:0 (18, 20, 21).

Kto będzie mistrzem Polski siatkarzy?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.