Liga Światowa. Kazijski: Nie szukamy wymówek

Jeden z "katów" reprezentacji Polski w ostatnich mistrzostwach świata, w turnieju Final Eight LŚ tym razem musiał uznać wyższość biało-czerwonych. Bułgaria przegrała 2:3 i o awans do półfinałów będzie musiała walczyć ze zwycięzcami grup C i D. - Od faworytów gorsi się nie czujemy - zapewnia lider zespołu Matej Kazijski.

Marta Gula: Porażka na otwarcie boli tym bardziej, że zabrakło wam niewiele. Matej Kazijski: Chcieliśmy zagrać na prawdę dobrą siatkówkę. Nie udało nam się to w pierwszym secie, ale to normalne, że grając w nowej, ogromnej hali, pełnej kibiców Polski, byliśmy trochę nerwowi. Poza tym wasza drużyna grała bardzo dobrze. Dopiero w kolejnej partii właściwie można powiedzieć, że na nowo weszliśmy w mecz i zaczęliśmy grać bardzo dobrą siatkówkę. Dlatego tym bardziej nie rozumiem, co stało się w czwartym secie - jak mogliśmy nagle zacząć wszystko psuć! Po tej partii było bardzo ciężko ponownie włączyć się do walki.

Przed tym turniejem sama zastanawiałam się, czego można się po was spodziewać. Zakwalifikowaliście się do finałów jako teoretycznie najsłabsza drużyna, z najmniejszą ilością punktów.

- I sama drużyna, i każdy, kto ją obserwuje może oczekiwać od nas znacznie więcej. To nie jest nasz najwyższy poziom siatkówki. W lato mieliśmy wiele problemów, którzy odbiły się na grze zespołu, przygotowaniach. Ale teraz jest czas, żeby starać się odszukać nasze najmocniejsze punkty, a nie skupiać się na słabościach. Nie będziemy szukać wymówek. Trzeba się pozbierać i pokazać to, co mamy najlepszego. Z faworytami, jak Włosi, czy w innych grupach Brazylia, Rosja, możemy walczyć jak równy w równym.

- Ta impreza to debiut dla waszego trenera Radostina Stojczewa. To także twój trener klubowy. Pomagasz mu jakoś w tej nowej roli? W końcu ty od lat jesteś w tym zespole.

- Pomagamy sobie nawzajem - wszyscy - i staramy się dać z siebie wszystko. Jak mówiłem - było dużo problemów i mało czasu, żeby się z nimi uporać. Nie zdołaliśmy wykonać tyle pracy ile chcieliśmy. Przytrafiały się kontuzje, a my wciąż byliśmy w podróży. Wierzę jednak, że odnajdziemy naszą najlepszą formę i z czasem będziemy grać lepiej.

- A czy ta kontuzja Zbigniewa Bartmana w tie-breaku dała wam jakaś nadzieję na zwrot sytuacji?

- Z powodu urazu waszego zawodnika jest mi na prawdę przykro. Gdy dobry zawodnik jest znoszony z boiska, to jest zawsze przykra sytuacja - strata dla całej siatkówki, nie tylko drużyny. W moim podejściu ta sytuacja nic nie zmieniła - przez całego seta miałem nadzieję, że jeszcze coś może się zmienić w grze naszego zespołu. Na początku tie-breaka straciliśmy kilka ważnych punktów i trudno było je odrobić. Udało się, ale w decydującym momencie to Polacy byli lepsi.

LŚ. Rosjanie rozbili Kubę i awansowali do półfinału ?

Więcej o: