Liga Światowa. Kuba mocna jak cygaro

Kuba była o krok od sprawienia największej niespodzianki pierwszego dnia finałów Ligi Światowej. Drugi mecz z grupie F wygrała jednak Brazylia 3:2. - Kubańczycy zawsze są groźni. Nas stać jednak na znacznie lepszą grę, niż pokazaliśmy pierwszego dnia - zapowiada brazylijski rozgrywający Bruno Rezende. W czwartek Canarinhos zagrają z USA.

Marta Gula: Podobno przez tydzień przygotowaliście się na mecz z USA, ale zmieniono terminarz i jednak zagraliście z Kubą.

Bruno Rezende: Nie wiem dlaczego harmonogram się zmienił, ale to i tak nie tłumaczy naszej postawy w dziesiejszym meczu. Nie zagraliśmy dobrze w dwóch pierwszych setach, w przeciwieństwie do Kuby, która świetnie zagrała zagrywką. Nie można powiedzieć, że czymś nas zaskoczyli, bo Kuba zawsze jest groźną drużyną. Gdybyśmy odpuszczali w spotkaniu z jakimkolwiek rywalem, nie wyszlibyśmy na tym dobrze. Jutro gramy z USA, znamy ich dobrze. Zobaczymy co z tego wynikinie.

Po raz kolejny udowodniliście, że macie długą ławkę rezerwowych.

- Rzeczywiście, gramy razem od dawna, dobrze się "czujemy", znamy. Każdy może zagrać na na prawdę wysokim poziomie. Nigdy nie wiemy, kto wystąpi w kolejnym spotkaniu w pierwszej szóstce. Ktokolwiek siedzi na ławce, stara się pomóc i jest gotowy podać rękę drużynie.

W meczu z Kubą byliście jednak minimalnie lepsi. To młody zespół, może więc zdecydowało doświadczenie?

- Czasami w ciężkich momentach ogranie nam pomaga i przechyla szalę zwycięstwa na naszą stronę. Jednak nie możemy zawsze bazować tylko na tym. Zwłaszcza, że możemy zagrać znacznie lepszą siatkówkę, niż to, co pokazaliśmy dziś.

Macie już na koncie kilka ważnych meczów z Kubą. Ostatni choćby w finałach mistrzostw świata 2010. To jednak zupełnie inna drużyna. Kubański system pozbawił ich trzech podstawowych graczy.

- Inna drużyna, ale wciąż silna. Mimo wszystko mają najlepszego atakującego Ligi Światowej 2005 - Leona, Diaz był z kolei najlepszym rozgrywającym turnieju. Zespół jest nowy, ale zawsze gra się z nimi cięzko. Są bardzo silni fizycznie, wysoko skaczą. Wydaje mi się, że spotkania z nimi nie zaczęliśmy tak mocno skoncentrowani jak powinniśmy. Nad tym musimy popracować.

W pierwszej szóstce wystąpił Vissotto, który ledwo wyleczył uraz pachwiny. Słabszy mecz z jego wykonaniu to pokłosie tej kontuzji?

- Nie. Kubańczycy trochę przygasili go blokiem. Ale jutro jest kolejny dzień. Wierzę w niego, bo w ostatnich latach udowodnił, że jest jednym z najlepszych atakujących na świecie.

Zobacz jak Polska wielkie halowe imprezy gościła ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.