Puchar CEV. Zaksa przejdzie do historii?

Po 33 latach polski klub znów ma szansę na europejskie trofeum. w sobotę Zaksa Kędzierzyn-Koźle podejmuje Sisleya Treviso w finale pucharu CEV. Relacja na żywo na Sport.pl od. 16.30

Jeśli Zaksa wygra, stanie się drugim męskim klubem w polskich grach zespołowych, który zdobył kontynentalne trofeum. Drugim po siatkarzach Płomienia Milowice, triumfatora Pucharu Europy.

Na wyjeździe kędzierzynianie zwyciężyli 3:2. Jeśli nie uda im się pokonać Sisley w meczu, dostaną jeszcze szansę w tzw. złotym secie, czyli swoistego rodzaju dogrywce, granej jak tie break do 15. - Daję Zaksie 60 procent szans - mówi trener Waldemar Wspaniały, współtwórca największych sukcesów drużyny (jeszcze pod szyldem Mostostalu), a także zdobywca, jeszcze jako zawodnik, wspomnianego PE w 1978 roku. - Powiedziałem ostatnio prezesowi Kazimierzowi Pietrzykowi: Kaziu czekałeś osiem lat na taki medal [w 2003 roku Mostostal zdobył brąz Ligi Mistrzów] i się doczekałeś. Teraz życzę z całego serca, żeby to był najcenniejszy kruszec.

- Drużyny, która zajmie drugie miejsce, nikt nie będzie pamiętał, zwycięzca jest na ustach wszystkich. Myślę, że to będzie sukces nawet większy od tego, który odnieśliśmy, zdobywając brąz Ligi Mistrzów - dodaje Rafał Musielak, przyjmujący czasów wielkiego Mostostalu.

Puchar CEV cieszy się mniejszym prestiżem niż LM, ale rywal Zaksy to marka legendarna, nawet jeśli dziś nie zdobywa już trofeów seryjnie. Włosi czterokrotnie triumfowali w Lidze Mistrzów (ostatnio w 2006 r.) i tyleż w Pucharze CEV, zdobywali też dziewięć razy tytuł mistrza kraju, pięć razy - Puchar Włoch, siedem razy - Superpuchar. Supermocarstwo.

Siłą drużyny jest Alessandro Fei, atakujący także reprezentacji kraju. Wspierają go klasowi środkowi Rob Bontje i Novica Bjelica, czyli także kadrowicze (Holandia i Serbia), a także rewelacyjny w tym sezonie przyjmujący Jirzi Kovar i reprezentant Włoch Gabriele Maruotti. Na boisko wchodzi też czasem światowa sława z przeszłości, blisko 38-letni Samuel Papi. - Ich nie trzeba nikomu przedstawiać, umieją grać znacznie lepiej niż w pierwszym meczu. Nie chciałbym, żeby znowu decydował "złoty set" - mówi Wspaniały.

Ostrożność zaleca także były gracz Mostostalu Paweł Papke. - Trzeba pilnować, by nie skończyło się jak w środowym meczu o Final Four LM, w którym Noliko Maaseik łatwo wygrało rewanż, a potem przegrało z Jastrzębskim Węglem "złotego seta". Potrzeba koncentracji, by wznieść puchar, które kędzierzynianom się należy - mówi Papke. - Sisley uprawia siatkówkę zupełnie niewłoską. Mało w niej taktyki, raczej, gra na hurra i byle jak. Skład mają bardzo przyzwoity, ale na boisku nie widać w ich ruchach głębszej myśli.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.