Wicemistrzów Polski czeka ciężka przeprawa. Noliko, które zagra przy komplecie 3 tys. widzów, jeszcze w tym sezonie u siebie nie przegrało - ani w kraju, ani w Europie. Parcie na sukces jest tam ogromne. Wicemistrzowie Belgii są ulubieńcami szefów rządzącej europejską siatkówką CEV - Luksemburczyka Andre Meyera oraz jego zastępcy Belga Philipa Berbena, którzy chętnie widzieliby ich w turnieju finałowym w Bolzano. - Dlatego mamy trochę obaw o poziom sędziowania - mówi Leszek Dejewski, asystent trenera Lorenzo Bernardiego, mając w pamięci przychylne Belgom decyzje arbitrów w meczu poprzedniej rundy z Budvanskiej Rivijerze Budvie.
Liczące 25 tys. mieszkańców Maaseik leży 2 km od granicy z Holandią i 12 km od Niemiec. Było znane głównie z malarzy Huberta i Jana van Eycków, aż w latach 90. rozsławiła je świetna drużyna siatkarska, która dwukrotnie grała w finale LM.
O samym miasteczku głośno było w 2004 roku, gdy odkryto, że działa tutaj jedna z największych w Europie siatek Al-Kaidy. Jej szef Khalid Boulaudo był jednym z organizatorów zamachów w Madrycie, Casablance i Rijadzie. Na co dzień pracował jako cukiernik. Burmistrz wydał wtedy zakaz noszenia przez mieszkające w Maaseik muzułmanki hidżabów, czyli strojów zakrywających twarz. Grozi za to grzywna 125 euro.
Jastrzębianie starli się z Noliko w sezonie 2004/05. W Belgii polegli 1:3, u siebie 0:3. - Prowadziłem tamten mecz wyjazdowy, bo Igor Prielożny tuż przed wyjazdem oświadczył, że źle się czuje, i z nami nie pojechał. Potem jeszcze graliśmy tam na turnieju za kadencji trenera Santillego i też przegraliśmy. Ale przesądny nie jestem. Do trzech razy sztuka! - twierdzi Dejewski.
- Chciałbym, żebyśmy pokazali waleczne serca. Szkoda byłoby zmarnować taką szansę - mówi prezes Zdzisław Grodecki. Jeśli jego siatkarze przegrają, pozostanie im wentyl bezpieczeństwa w postaci tzw. złotego seta.
Woicki zastąpi Falascę?