Na łączenie stanowisk nie zgadza się Wydział Szkolenia Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Tworzą go w większości byli selekcjonerzy reprezentacji, m.in. Ireneusz Mazur, Waldemar Wspaniały czy Ryszard Bosek. Według nieoficjalnych informacji "za" jest jednak jego przewodniczący Wiesław Radomski. Ale większy wpływ na prezesa związku mają trenerzy, dlatego Mirosław Przedpełski, który niedawno nie miał nic przeciwko takiemu rozwiązaniu, zmienił stanowisko. Podobno naciska na niego część prezesów klubów PlusLigi. - Przedpełski musi się liczyć ze zdaniem zarządu, bo to jego członkowie wybierają selekcjonera. To znacznie zmniejsza szanse Jacka Nawrockiego - usłyszeliśmy od jednego z działaczy związku.
Co na to szefowie PGE Skry? - Jacek Nawrocki ma ważny kontrakt z naszym klubem, a drugiego tak dobrego trenera nie znajdziemy - odpowiadają prezesi.
Rozmowa z Jackiem Nawrockim
Jacek Nawrocki: Nie, takiego porozumienia nie było. Przedstawiłem tylko swoją propozycję.
- Chęć jednoczesnego prowadzenia reprezentacji i Skry. Wiem jednak, że to nie jest dobrze odbierane przez zarząd związku.
- Nie wiem, może jest coś, o czym nie słyszałem. Cały czas podtrzymuję moje stanowisko, że chcę pracować jednocześnie w Skrze i reprezentacji.
- Uważam, że w sytuacji, w której znalazła się polska kadra, jest to naprawdę dobre rozwiązanie. Wtedy byłaby pełniejsza kontrola nad zawodnikami, łatwiej byłoby ich obserwować na co dzień, dozować im obciążenia [w PGE Skrze występuje większość kadrowiczów - przyp. red.]. Zdaję sobie też sprawę, że gdybyśmy mieli tworzyć nową kadrę, to praca w niej i w klubie nie wchodziłaby w grę.
- Też uważam, że to nie jest czas na wielkie przeobrażenia w reprezentacji. Nie ma też takiej potrzeby. Ale może ktoś chciałby to zrobić, nie wiem...
- No właśnie. Nie widzę żadnego problemu w łączeniu stanowisk. Jeśli ktoś uważa inaczej, to z pewnością polska siatkówka nie jest dla niego najważniejsza.
- Wtedy będę się zastanawiał. Na razie spokojnie czekam.
- Miałem na myśli to, że praca w klubie, zwłaszcza o takich aspiracjach jak Skra, jest bardzo trudna i niepewna. Zawsze może zdarzyć się kilka gorszych występów, a wtedy prezes może chcieć zmienić trenera. Chodziło mi jednak o to, że sam dobrowolnie ze Skry nie chcę odejść. Takiej decyzji sam nie podejmę, bo byłoby to moim błędem. Tak uważam i zdania nie zmienię.
W niedzielę siatkarze PGE Skry cieszyli się ze zdobycia piątego w historii klubu Pucharu Polski. Po dwudniowym świętowaniu muszą jednak wrócić do ligi, która w środę kończy pierwszą fazę. Bełchatowianie w ostatniej kolejce zmierzą się z AZS-em Politechniką Warszawską (o godz. 18 w hali Energia). Obie drużyny awansowały do czołowej szóstki, która już w sobotę zacznie walkę o mistrzostwo Polski.
Po powrocie ze stolicy zdobywcy Pucharu dostali dwa dni wolnego. - Potrzebne im były te dwa dni oddechu i odpoczynku. W finałach pucharu wysiłek było bowiem wielki, zwłaszcza emocjonalny - tłumaczy trener Nawrocki.
Goście to groźny zespół, o którego sile stanowią Zbigniew Bartman, Robert Prygiel, Marcin Nowak czy Michał Kubiak, wybrany w sobotę na odkrycie 2010 roku w Polsce. Co prawda większy postęp zrobił choćby Paweł Zatorski, ale kibice i fachowcy postawili na zawodnika AZS-u.
W pierwszej rundzie PGE Skra wygrała w stolicy 3:0.