Nokaut w Jastrzębiu. Trener JW wie, gdzie tkwi problem

Rewelacyjni siatkarze AZS-u nie przestają zaskakiwać. W środę warszawianie bez problemów rozprawili się z wicemistrzami Polski na ich terenie.

Zespół Igora Prielożnego nawet nie zdążył złapać właściwego rytmu gry. Goście od razy narzucili swój agresywny styl, mocno serwując, sami natomiast nie pozwolili się zdominować w tym elemencie. Trzeba przyznać, że było o to trudno, bo jastrzębianie przebijali piłkę słabiutko. Wijątkiem był jedynie Mitja Gasparini. Rozgrywający AZS-u Maikel Moreno Salas równo rozdzielał piłki pomiędzy swoich bombardierów, a ci byli zabójczo skuteczni. Kapitalnie zaprezentował się zwłaszcza Zbigniew Bartman, zdobywca 16 pkt.

Prielożny próbował odmienić grę drużyny, stosując zmiany, ale ani drugi wystawiający ani rezerwowi przyjmujący nie byli w stanie wnieść niczego pozytywnego. Trzeci set dawał jeszcze cień szansy na to, że jastrzębianie są w stanie odmienić losy meczu. Od początku partii odskoczyli bowiem na kilka punktów, ale i tę przewagę roztrwonili. Kibice JW, których na trybunach po raz kolejny było zdecydowanie mniej w porównaniu z zeszłym sezonem (po części można to tłumaczyć fatalną aurą) żegnali swoich pupili ironicznym "Dziękujemy!".

- We wszystkich elementach gry rywal był mocniejszy. Ja wiem, gdzie tkwi problem, ale to nasza wewnętrzna sprawa - stwierdził szkoleniowiec JW. - Goście wygrali zasłużenie - dodał kapitan gospodarzy Grzegorz Łomacz. Z kolei trener AZS-u Radosław Panas uznał, że jeśli chodzi o spokój i opanowanie w grze, był to najlepszy występ jego podopiecznych w sezonie. - Nie popadaliśmy w panikę, zagraliśmy odważnie i rozsądnie - komentował Panas.

Jastrzębski Węgiel 0

AZS Politechnika Warszawska 3

Sety: 22:25, 22:25, 14:25

JW: Łomacz, Nowik, Divisz, Gasparini, Gawryszewski, Hardy, Rusek (l) oraz Wika, Pawliński, Pająk. AZS: Salas, Nowak, Kubiak, Prygiel, Kreek, Bartman, Wojtaszek (l) oraz Neroj.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.