Przedpełski chce rządzić światową siatkówką

Szef Polskiego Związku Piłki Siatkowej ma wejść do ścisłych władz światowej federacji (FIVB) - dowiedziała się ?Gazeta?. W najgorszym razie będzie jej wiceprezesem

Choć wybory odbędą się dopiero za kilkanaście miesięcy, karty zostały już rozdane. Mirosławowi Przedpełskiemu marzy się stanowisko szefa FIVB, ale o to samo zabiega Luksemburczyk Andre Meyer, obecny prezes europejskiej federacji (CEV). Dotąd obaj darli ze sobą koty, wyraźnie rywalizowali o status działacza nr 1 na kontynencie, ostatnio jednak stosunki ocieplili, zawiązali nawet nieformalny sojusz. - Nie ma sensu konkurować ani mocno się bić - mówi "Gazecie" Przedpełski. - Będziemy działać razem. Trzeba też skupić się na rywalach z Ameryki Północnej do najważniejszych stanowisk i wyciągnąć Europejczyka na szefa.

Polak będzie rządził światową siatkówką

Wzorem kandydatów na wysokie urzędy Przedpełski już przygotowuje się do batalii o światowe stołki - schudł 20 kg, nabrał sportowej sylwetki, bije w oczy świeżą opalenizną. - To w trosce o zdrowie, nadwaga mi dokuczała - tłumaczy. - Poza tym, mając młode dzieci, samemu też trzeba się odmłodzić.

Stanie u steru polskiej siatkówki 59-letniego Przedpełskiego to jedna z najszybszych i najbardziej zagadkowych karier wśród sportowych działaczy. Jeszcze sześć lat temu, kiedy PZPS rządził Janusz Biesiada - uznany przez opozycję za winnego milionowych długów związku (sąd uniewinnił go od tych zarzutów) - Przedpełski kojarzony był przede wszystkim z... Piknikiem Country, który organizował co roku w Mrągowie. Łączono go również z rozmaitymi biznesami. W wyborach na prezesa PZPS w 2004 roku wystartował jako kandydat niezależny. Jego zadaniem było zatrzeć fatalny wizerunek związku i zjednoczyć środowisko, łagodząc przy tym opozycję. Ponieważ nie kierował dotąd tak potężną strukturą sportową, miał spełniać przede wszystkim funkcje reprezentacyjne. Popierany przez grupę, która opuściła Biesiadę, wygrał z nim stosunkiem głosów 34:32.

- Nie byłem znikąd, z siatkówką miałem sporo wspólnego - opowiada. - W młodości grałem w Victorii Sulejówek, warszawskiej Politechnice. Później byłem blisko przy organizacji rozmaitych siatkarskich imprez. W 2000 roku zrobiłem za swoje pieniądze mistrzostwa polski plażowiczów, na moich 50.urodzinach bawiło się wiele osób ze środowiska, Janusz Biesiada też.

Przedpełski od początku jednak nastawiony był na karierę międzynarodową, która pomogła Polsce zorganizować wiele imprez oraz dostawać regularnie dzikie karty. Już w 2006 roku został wybrany do zarządu FIVB, z cygarem w ustach i szklanką whisky w ręku jest duszą międzynarodowego towarzystwa działaczy. Za jego rządów, dzięki wielkim dotacjom państwowym (12 mln zł rocznie) oraz firmy Polkomtel (około 17 mln zł), PZPS wyszedł z długów, a w wyborach na następną kadencję żaden z delegatów przeciwko niemu nie podniósł ręki.

Luksemburczyk Meyer to działacz mocno okopany w strukturach europejskich. Choć pochodzi z kraju, w którym siatkówka praktycznie nie istnieje, ma mocną pozycję także na innych kontynentach. Przedpełski liczy się więc z tym, że może zostać tylko wiceprezesem. - Jakieś stanowisko na tym poziomie bardzo mi pasuje - przyznaje prezes PZPS.

Co z szefowaniem PZPS? Mocnym, żelaznym wręcz kandydatem na jego następcę jest 39-letni Artur Popko, obecny wiceprezes, szef ligi męskiej i żeńskiej, szara eminencja polskiej siatkówki. Podobno będzie mieć rywala, ale Przedpełski stołka wcale oddawać nie zamierza. - Godzenie tych funkcji zupełnie mi nie przeszkadza. No, chyba że zostanę samym prezesem FIVB. Zresztą mam jeszcze do zdobycia mistrzostwo świata i mistrzostwo olimpijskie, a więc sporo wyzwań.

Na tym etapie lepiej nie możemy - mówi Daniel Casteallani ?