Skorupa miała być rozgrywającą polskiej reprezentacji na mistrzostwach Europy. W czerwcu jednak okazało się, że siatkarka musi przejść zabieg artroskopii nadgarstka.
Piotr Płatek: Jak Pani przyjęła brązowy medal polskiej kadry na mistrzostwach w Łodzi?
Katarzyna Skorupa: - Z wielką radością. Od samego początku mówiłam, że dziewczyny stać na medal. Sukces jest ogromny, a zawodniczki tym medalem zamknęły usta tym, którzy od początku podważali sens ich pracy.
W trakcie mistrzostw były wzloty i upadki biało-czerwonych. Pani nie miała chwil zwątpienia w ten medal?
- Może jedynie trochę po grupowym meczu z Holenderkami.. Ale... właściwie to nawet nie! Cały czas wierzyłam w dziewczyny, byłam przekona, że ten medal zdobędziemy.
Wszystkie mecze oglądała Pani przed telewizorem?
- Wszystkie z wyjątkiem półfinałowego z Holenderkami. Z BKS-em byliśmy na sparingach w Łodzi i to spotkanie obejrzałam z trybun. Holandia była dla nas za mocna, liczyłam, że ją ogramy, jednak po dwóch pierwszych setach ta moja wiara już osłabła. Ale przed meczem o brązowy medal byłam spokojna, że poradzimy sobie z Niemkami. Tak się stało. Sukces jest wielki...
Mogła być Pani częścią tej "brązowej" ekipy. Nie ma niedosytu?
- To jest tylko gdybanie. Co by było, gdybym ja była w tej drużynie? A może zagrałabym słabo, zawaliła i nie byłoby tych medali. Nie gdybam, cieszę się wraz z dziewczynami z ich sukcesu.
Reprezentacja zdobyła medal, tymczasem w mediach pojawia się pytanie: co dalej? Budować nowy zespół, szukać nowego trenera?
- To jest takie typowo polskie. Ledwie dziewczyny zdobyły medale, a już stawiane są takie pytania. Już wbijane są szpilki. Czapki z głów przed tym sukcesem.
Co zatem dalej?
- Po pierwsze, dajmy się jeszcze choć trochę nacieszyć tym sukcesem. Po drugie moim zdaniem trzeba postawić na szkolenie młodzieży, bo tu braki są wielkie. Proszę mi powiedzieć, jaka zawodniczka z reprezentacji juniorskich grała na tych mistrzostwach Europy? Takich dziewczyn nie widać, dlatego trzeba przeznaczyć duże pieniądze na szkolenie dzieci i młodzieży. To jest moja skromna recepta na przyszłość.
W czerwcu w Paryżu przeszła pani artroskopię nadgarstka. Za niecałe trzy tygodnie startuje liga. Kibice zobaczą Katarzynę Skorupę w składzie BKS-u już od pierwszej kolejki?
- Skończyłam co prawda proces rehabilitacji, wróciłam do treningów, ale wciąż nie jest jasne, kiedy będę mogła grać. Trudno prognozować, bo wszystko miało być szybciej. Miała być szyna, a był gips. Miała być krótsza rehabilitacja, a była dłuższa.
W meczach sparingowych na razie Pani jeszcze nie gra...
- Niedawno nie potrafiłam tą ręką uczesać się czy choćby otworzyć kluczem drzwi. A co dopiero mówić o grze w siatkówkę! Teraz powoli zaczynam odbijać. Wciąż jednak odczuwam ból w tym nadgarstku. Chciałabym zdążyć na początek ligi, ale to naprawdę trudno przewidzieć, co będzie. Ta ręka musi nabrać siły, potrzebuję czasu i cierpliwości.