• Link został skopiowany

Oto co Lavarini zrobił tuż po meczu z Niemkami. Emocje wzięły górę

Trener Stefano Lavarini już w połowie pierwszego seta meczu mistrzostw świata z Niemkami nie wytrzymał, widząc, co się dzieje z reprezentacją Polski siatkarek. Ale na koniec wbiegł na parkiet, by uściskać bohaterkę tego dreszczowca, przed którego zakończeniem niektórzy kibice już płakali. Biało-Czerwone wygrały 3:2 i odroczyły najsurowszą karę.
Polska - Niemcy
Polsat Sport

Tuż przed środowym meczem kibice reprezentacji Polski siatkarek mogli przecierać oczy ze zdumienia, gdy realizator transmisji pokazał tradycyjnie grafiki z wyjściowymi składami. Zaliczył bowiem przy tym zaskakujący błąd, wstawiając do niego obie atakujące - Magdalenę Stysiak i Malwinę Smarzek. Trener Stefano Lavarini oczywiście na takie zestawienie się nie zdecydował, ale obie w niezwykle dramatycznej końcówce odegrały ważną rolę. Show skradła jednak ich koleżanka, która już nie tak dawno była bohaterką innego horroru z udziałem Biało-Czerwonych.

Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!

Polki wygrywały, a i tak obrywały. Lavarini zdenerwował się już w połowie 1. seta. "Do pustej bramki"

- Pora na poważne granie. To będzie sprawdzian - powtarzano przed środowym pojedynkiem Biało-Czerwonych na wyspie Phuket. Stawką spotkania z Niemkami przede wszystkim był awans do 1/8 finału z pierwszego miejsca w grupie i uniknięcie przynajmniej na tym etapie bardzo mocnych Włoszek. Ale chodziło też o uspokojenie kibiców po zaskakujących chwilach trudności we wcześniejszych meczach.

Przypomnijmy - przegrany mimo prowadzenia 23:21 pierwszy set z Wietnamkami i 0:5 na początku czwartego oraz wpadka z Kenijkami w postaci przegranej aż 15:25 partii i 24 błędy własne. To właśnie z tego powodu po dwóch zwycięstwach 3:1 z grupowymi outsiderkami na trzecie w światowym rankingu Polki spadła też porcja krytyki. Ale one same zdawały sobie sprawę z sytuacji. Magdalena Stysiak mówiła po pierwszym spotkaniu o katastrofalnej grze w secie otwarcia z Azjatkami, a Marlena Kowalewska, że nie ma usprawiedliwienia dla postawy jej drużyny w drugiej partii z ekipą z Afryki. W środę w pojedynku z dobrze sobie znanymi Niemkami miały odciąć tamte niepowodzenia grubą kreską. Najpierw jednak zapewniły fanom emocjonalną przejażdżkę kolejką górską.

Zwykle Lavarini jest oazą spokoju. Podczas czasów nawet przy bardzo niekorzystnym wyniku stara się nie wprowadzać nerwowej atmosfery i opanowany przekazuje uwagi zawodniczkom. Ale w środę miał dość. Bo szybko było widać, jaki jest największy grzech jego zespołu tego dnia.

Przy stanie 14:15 Włoch był bardzo zły, gdy Polki po raz kolejny nie poradziły sobie w asekuracji. Potem jeszcze nieraz spoglądał w tej partii z niedowierzaniem na nieporadność swoich siatkarek w obronie. A nawet, gdy zaczęły bronić, to boleśnie bił w oczy problem z kontynuacją akcji w ich wykonaniu. W pierwszej połowie drugiej odsłony szkoleniowiec znów rozkładał bezradnie ręce w podobnej sytuacji.

Liczyliśmy, że przebłysk z trzeciego seta w tym zakresie potrwa do samego końca tego niezwykle ważnego meczu, ale potem znów przyszedł kryzys.

- Nie wykorzystujemy otrzymanych szans. To było tak, jakbyśmy dostali piłkę do pustej bramki - podsumował komentator Polsatu Sport Marek Magiera.

W hali nastała nagle cisza. Mecz się jeszcze nie skończył, a kibice już płakali

- Co tu się wydarzyło? - pytali z kolei w końcówce czwartego seta on i partnerująca mu Joanna Kaczor-Bednarska, a wszyscy kibice Polek mogli im wtórować.

Błąd Niemek w ataku przy piłce meczowej i w kolejnej akcji czwartej partii. Po chwili niezwykle głośna tajska publiczność ucichła, gdy po uszkodzeniu kostki siedziała pod siatką Malwina Smarzek. Atakująca pozostała jednak na parkiecie i po chwili zdobyła ważny punkt blokiem. Do tego uśmiech Lavariniego przy jednej z piłek setowych, gdy Agnieszka Korneluk nie zauważyła piłki w asekuracji. A w kluczowym momencie zadziałało wtedy to, co tak długo w tym meczu zawodziło - czyli gra w obronie i kontratak.

W tie-breaku do bardzo dobrej gry wróciła Stysiak, ale ostatnie słowo należało do Pauliny Damaske. Przyjmująca na parkiecie pojawiła się dopiero czwartej partii i podała w końcówce swojej drużynie butlę z tlenem, notując dwa świetne bloki. Miała wielki udział w doprowadzeniu do tie-breaka, w trakcie którego niektórzy kibice już płakali, choć jeszcze nie było wiadomo, jaki będzie końcowy wynik. Co prawda pod koniec złapała się aż sama za głowę, gdy popełniła błąd dotknięcia siatki, ale na koniec posłała asa, po którym rzucił się na nią z radości Lavarini. Miało bohaterki Polek w dreszczowcu wygranym 3:2? Dla Damaske to nie nowość - to samo zrobiła w ćwierćfinale Ligi Narodów w Łodzi, gdy rywalkami Polek były Chinki.

Stefano Lavarini
Stefano Lavariniscreen

Biało-Czerwone wygrały więc po raz dziewiąty z rzędu z Niemkami, a po raz dziesiąty, uwzględniając jedynie mecze o stawkę (w międzyczasie przegrały z nimi w 2022 roku dwa mecze towarzyskie). W zakres tych serii wchodzi m.in. ich spotkanie z poprzednich MŚ. Zakończone - jakżeby inaczej - zwycięstwem 3:2.

Polki finalnie więc - nie bez kłopotów - zdały pierwszy etap swojej siatkarskiej matury w Tajlandii. Po przenosinach z Phuket do Bangkoku czeka je kolejny i to znacznie trudniejszy. Dzięki środowemu zwycięstwu w 1/8 finału co prawda uniknęły Włoszek i zagrają z Belgijkami, ale to tylko odroczenie najsurowszej kary. Potężna ekipa z Italii, która nie tylko zdobyła rok temu w Paryżu olimpijskie złoto, ale też wygrała dwie ostatnie edycje LN, najprawdopodobniej będzie na nie czekać w ćwierćfinale.

Przed Wami najnowszy Magazyn.Sport.pl! Polscy koszykarze zagrają w Katowicach o mistrzostwo Europy. Korespondenci Sport.pl czuwają, a już teraz mamy oryginalny starter pack kibica basketu. Ekskluzywne wywiady, odważne felietony i opinie przeczytasz >> TU

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: