• Link został skopiowany

Co za koncert Polek w Lidze Narodów! Niemki nie wiedziały, co się dzieje

Agnieszka Niedziałek
Nie minęło pół seta, a trener Niemek już dwukrotnie przerwał grę w meczu Ligi Narodów z Polkami. Ale nic to nie dało. Pod koniec pierwszej partii komentatorzy zaś jednym słowem ocenili to, co działo się w Belgradzie i nadaje się ono też do podsumowania całego spotkania. Siatkarki Stefano Lavariniego wygrały 3:0 (25:16, 25:16, 25:20), przedłużając dwie serie zwycięstw.
Liga Narodów siatkarek, Polska - Niemcy
Polsat Sport

Niemieckie siatkarki już 1467 dni czekają na kolejne zwycięstwo nad Polkami w meczu o stawkę i jeszcze na nie poczekają. W piątkowy wieczór w turnieju Ligi Narodów zmierzyły się dwie niepokonane dotychczas w Belgradzie drużyny i Biało-Czerwone nie zostawiły żadnych złudzeń co do tego, kto zasłużył na utrzymanie tego miana.

Zobacz wideo Spór Probierz-Lewandowski. Duda mówi o "wielkim zmartwieniu

Polki od razu ruszyły na rywalki. Gesty trenera Niemek mówiły wszystko. "Pogrom"

Oba zespoły dotychczas w stolicy Serbii szły dosłownie łeb w łeb, wygrywając wcześniejsze dwa spotkania 3:2 i 3:1. To, co rzucało się w oczy w tych występach Polek, to słaby początek. Sam trener Stefano Lavarini przyznał przed pojedynkiem z Niemkami, że jego drużyna w obu przypadkach znacznie lepiej spisywała się dopiero od drugiej partii, a głównym problemem była nierówna gra. W piątkowy wieczór jego zespół pokazał, że wyciągnął odpowiednie wnioski.

Szkoleniowiec Polek sporo jak na razie rotuje podczas drugiego turnieju LN, sprawdzając różne zestawienia. W piątek postawił na - teoretycznie - najmocniejsze obecnie i dało to efekt. W jego drużynie bowiem wszystkie elementy działały jak w zegarku.

Grymas na twarzy i kręcenie głową Giulio Bregoliego, który prowadzi Niemki od tego roku, był wymownym podsumowaniem tego, co działo się na boisku od samego początku. Gdy Polki prowadziły 5:2, to po raz pierwszy poprosił o przerwę. Ponownie zrobił to przy stanie 12:5 dla rywalek. Apelował wtedy do swoich zawodniczek, by bardziej ryzykowały na zagrywce.

- Nie chcę widzieć, że przyjmujące nawet nie muszą zrobić kroku - przestrzegał.

Niemki próbowały więc wywierać większą presję, ale nic to nie dawało. Bo Polki zbyt dobrze przyjmowały, zbyt dobrze atakowały, a do tego zbyt dobrze broniły i blokowały. Uwagę zwracała przede wszystkim skuteczność w tych dwóch ostatnich elementach. A zwłaszcza w bloku, czego brakowało trochę wcześniej. Teraz zaś w zatrzymywaniu rywalek błyszczała nawet mierząca zaledwie 1,8 m rozgrywająca Katarzyna Wenerska.

- Pogrom - nie miała wątpliwości przy stanie 22:14 komentująca mecz w Polsacie Sport Joanna Kaczor-Bednarska.

Wtedy asem popisała się Wenerska, a ostatni punkt w tym secie - także bezpośrednio dzięki zagrywce - zdobyła Martyna Czyrniańska. Nieco szczęśliwe, bo piłka przeszła po taśmie i wyraźnie zmyliło to szykujące się do przyjęcia rywalki.

Niemkom nie pomogła nawet córka światowej gwiazdy. Do trzech razy sztuka

Los wynagrodził to nieco Niemkom na początku kolejnej odsłony, kiedy to one w taki sposób zapunktowały. Powody do zadowolenia szybko im jednak się skończyły, bo wyrównana rywalizacja trwała zaledwie kilka minut, a potem zaczął się kolejny okres dominacji Polek. Te prowadziły 12:8 po kolejnym asie Wenerskiej, chwilę później błyszczała na zagrywce i w ataku Martyna Łukasik, bohaterka czwartkowego meczu z Amerykankami.

Trener Niemek próbował zmian, wprowadzając m.in. Leanę Grozer. 18-letnia przyjmująca to córka słynnego i będącego jak wino Georga Grozera - 41-letniego gwiazdora reprezentacji Niemiec, który zapisał się także w pamięci polskich kibiców także dzięki świetnym występom w PlusLidze. Ale ani zdolna nastolatka, która ze strony matki ma polskie korzenie, ani żadna z jej koleżanek nie była w stanie odmienić losów tej partii. A Polki szły po swoje z uśmiechem na ustach.

Te uśmiechy zniknęły im na chwilę z twarzy na początku trzeciego seta, w którym ekipa Lavariniego przegrywała 2:5. Ale był to tylko krótki epizod słabszej koncentracji, z którego szybko się otrząsnęła, bo już po chwili był remis 6:6. A potem wrócił walec i zaczęło się budowanie przewagi. Szkoleniowiec Polek dokonywał kolejnych zmian, ale jego drużyna wciąż trzymała poziom.

Niewielkie kłopoty miała w końcówce, marnując dwie piłki meczowe, ale trzecią już wykorzystała. Bregoli, który w przyszłym sezonie klubowym będzie pracował w Eczacibasi Stambuł z Magdaleną Stysiak, na koniec jeszcze poprosił o wideoweryfikację, ale w ten sposób jedynie minimalnie opóźnił zakończenie meczu.

Biało-Czerwone zanotowały czwarte z rzędu zwycięstwo w LN. W tej edycji rozgrywek mają na koncie sześć zwycięstw i jedną porażkę. Przypomnijmy, że o awans do turnieju finałowego nie muszą się martwić - mają go zagwarantowany jako gospodarz (impreza odbędzie się w Łodzi).

W sobotę Polki mają wolne od grania. Dzień później, na zakończenie turnieju w Belgradzie, zmierzą się z Serbkami.

Agnieszka Niedziałek

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: