• Link został skopiowany

Leon wysłał Kurka pod trybuny. Sceny w wielkim hicie

W pierwszym secie Bartosz Kurek pobiegł aż pod trybuny, próbując ofiarnie - ale bezskutecznie - ratować piłkę po serwisowej bombie Wilfredo Leona. Potem atakujący reprezentacji Polski zaliczył słodką zemstę i wraz z kolegami z Zaksy zdominował rywalizację w pierwszym meczu hitowego ćwierćfinału PlusLigi. Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla wygrali z Bogdanką LUK w Lublinie 3:1 (23:25, 25:17, 25:20, 25:19).
Wilfredo Leon, Bartosz Kurek
PlusLiga, Polsat Sport

Bartosz Kurek i Wilfredo Leon w barwach reprezentacji Polski wspólnie cieszyli się m.in. kilka miesięcy temu z wicemistrzostwa olimpijskiego, a dwa lata temu z mistrzostwa Europy. Latem stali się zaś bohaterami największych hitów transferowych PlusLigi. Teraz jednak tylko jeden z nich będzie się cieszył z awansu do strefy medalowej tych rozgrywek. Po pierwszej odsłonie ćwierćfinałowej rywalizacji bliższy szczęścia jest pierwszy z nich.

Zobacz wideo ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała BOGDANKĘ LUK Lublin. Rafał Szymura MVP spotkania

Ofiarność Kurka nie pomogła. Kapitan kadry kręcił z niedowierzaniem głową

- Podobno Rafał Szymura może nie zagrać. Mam nadzieję, że tak będzie - słyszę w drodze do hali Globus od kibiców Bogdanki. Nic dziwnego, że się obawiali przyjmującego Zaksy, który był już MVP poprzedniego spotkania tych drużyn w fazie zasadniczej (3:2 dla kędzierzynian). Teraz wystąpił, ale choroba utrudniała mu grę na najwyższym poziomie. Pierwszoplanową postacią był zaś Kurek. Po raz kolejny w ostatnich miesiącach.

O ile powrót Kurka po latach do PlusLigi i brylującej w ostatnich latach w kraju i poza nim Zaksy był niespodzianką, to sensacją była wieść, że Leon zadebiutuje w tych rozgrywkach i to w barwach ekipy z Lublina, która miała za sobą dopiero trzy lata występów w polskiej ekstraklasie. Ale pierwsze efekty już przyszły - niedawno Bogdanka celebrowała zdobycie Pucharu Challenge. Perspektywa świętowania niedługo pierwszego medalu mistrzostw Polski po sobotnim meczu trochę oddaliła.

Na twarzach graczy Zaksy było widać wielką ulgę, gdy na początku meczu Leon zepsuł zagrywkę. Ale będący największych postrachem przyjmujących rywali gracz później zrobił swoje w tym elemencie. Do jednego z jego potężnych serwisów ruszyło dwóch przeciwników, a zderzając się, posłali piłkę poza boisko. Kurek rzucił się w pogoń, mijając krzesełka dla rezerwowych i biegnąc aż pod trybunę z kibicami, ale to poświęcenie nie dało efektu. Tak samo jak rajd i wpadnięcie w bandę libero kędzierzynian Erika Shojiego pod koniec seta otwarcia.

Leon co prawda miał spore kłopoty ze skończeniem ataku, ale jego koledzy to nadrabiali. Gospodarze od połowy partii mieli niewielką przewagę i to się nie zmieniło do końca tej części meczu. A włodarze klubu podekscytowani oglądali kolejne akcje na stojąco.

Od drugiego seta jednak nastąpił zwrot akcji. Co prawda zespół z Lublina wciąż posyłał potężne serwisy, ale kędzierzynianie bardzo dobrze radzili sobie ze skończeniem ataku mimo niedokładnego przyjęcia. Czarował też rozgrywający Marcin Janusz, po którego niektórych zagraniach uśmiechnięty Kurek kręcił z niedowierzaniem głową. Doświadczony atakujący czasem nawet wyrabiał 200 procent normy - niekiedy nie tylko bowiem odpowiadał za skończenie akcji, ale i za odbiór piłki.

Kurek przyćmił Leona. Zaksa i Bogdanka chcą zapomnieć o bolesnych chwilach

W trzeciej partii zaś dołożył też serię trudnych zagrywek, z którymi nie radzili sobie rywale. Dwukrotnie przyjmować je próbował Leon, który potem też miał atakować, ale posyłał piłkę w siatkę i zrobiło się 5:1 dla przyjezdnych. Kilka minut później zaś jeszcze Kurek popisał się skutecznym blokiem na liderze Bogdanki. Ten ostatni uspokajał kolegów z drużyny denerwujących się własnymi błędami, ale ani on, ani on nie mogli znaleźć recepty na rozkręcających się kędzierzynian. Tak samo było ostatnim secie.

Niekiedy trener Zaksy Andrea Giani dawał na chwilę odpocząć Szymurze, który przed trzecią odsłoną przykładał do karku chłodzący okład. Za niego wchodził czasem Jakub Szymański. Inny rezerwowy przyjmujący - Rumun Daniel Chitigoi - pojawiał się zaś na podwójnej zmianie jako atakujący. Szkoleniowiec w ten sposób łatał dziurę spowodowaną nieobecnością w meczu chorego Mateusza Rećki.

Kurek zdobył 22 punkty, a najlepszy pod tym względem wśród gospodarzy Kewin Sasak - 19. Leon zgromadził miał o trzy mniej.

Oba kluby w poprzednim sezonie przeżywały bolesne chwile pod koniec sezonu. Kędzierzynianie po latach sukcesów wpadli w głęboki dołek, którego efektem było dopiero 10. miejsce. Ich najgorsze w ekstraklasie, gdzie od sezonu 2015/16 zawsze byli w finale. Zespół z Lublina co prawda zajął najwyższe w swojej krótkiej plusligowej historii piąte miejsce, ale było ono dla nich trochę nagrodą pocieszenia. Łzy rozpaczy lały się bowiem po twarzy kapitana drużyny Marcina Komendy tuż po przegranym minimalnie ćwierćfinale z Projektem Warszawa. Teraz też jedna z tych drużyn straci szansę na medal.

Drugie spotkanie w tej parze odbędzie się już we wtorek w Kędzierzynie-Koźlu. Zaksa może wtedy przypieczętować awans do strefy medalowej. Jeśli po tym pojedynku będzie remis, to decydujący mecz odbędzie się 6 kwietnia w Lublinie.

Więcej o: