Fantastyczny sezon 2023/24 i trzecie miejsce na koniec zaowocowały powrotem Projektu Warszawa do siatkarskiej Ligi Mistrzów. W poprzednich rozgrywkach warszawianie grali w Pucharze Challenge, czyli takiej europejskiej siatkarskiej trzeciej lidze, ale pokazali tam swój ogromny potencjał, wygrywając całość (triumf w finale z Vero Volley Monza 3:1). Teraz zespół Piotra Grabana ruszył na podbój elity i choć trafili do grupy z weteranami tych rozgrywek (Berlin Recycling Volleys, oraz ACH Volley Lublana), wcale nie byli bez szans.
Zwłaszcza z Belgami, czyli rywalem w pierwszej kolejce. Zespół z Maaseik to stały bywalec Ligi Mistrzów, ale jednak z ligi, która nie może się równać z polską PlusLigą. Dlatego też faworytem i to wcale nie takim małym, był jednak Projekt. Szczególnie że mecz rozgrywany był w warszawskiej Hali Ursynów.
Jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego czy na pewno warszawianie są tu faworytami, to po pierwszym secie z pewnością się ich pozbył. Co to była za masakra! I nie da się tu użyć innego słowa. Zresztą wynik 25:9 mówi sam za siebie. Podobnie jak statystyki. Na przykład 9:0 w blokach albo tylko 2 punkty oddane przez błędy. Dominacja w absolutnie każdym aspekcie.
Oczywiście aż takie pognębienie zdarza się rzadko i Belgowie nie zamierzali dawać się tak okrutnie lać w kolejnych partiach. W drugim secie pułap dziewięciu punktów osiągnęli wtedy, gdy Projekt miał "tylko" trzynaście. Udało im się nawet raz zablokować Linusa Webera (co ucieszyło ich bardziej, niż niejeden zespół wygrana w secie). Jednak gospodarze mieli wszystko pod kontrolą, głównie dzięki grze blokiem. Tutaj Artur Szalpuk, tam Jakub Kochanowski, chwilę później skuteczny atak. Efekt? Triumf 25:17 i otwarta droga do pięknego zwycięstwa na dzień dobry.
To mogło ich jednak nieco za bardzo rozluźnić, bo trzeci set okazał się zaskakująco trudny. Blok nie funkcjonował już tak dobrze, kilka błędów w przyjęciu, a Belgowie dokonywali szalonych rzeczy w obronie i w połowie seta prowadzili 15:12. Na szczęście dla Projektu, gospodarze w porę się obudzili i w końcówce odwrócili losy meczu. Głównie dzięki lepszemu serwisowi oraz skuteczności w ataku. Wszystko zakończył potężny atak Linusa Webera, a Projekt wygrał seta 25:21, zaś mecz 3:0.