Mecz Curpum Stilonu Gorzów Wielkopolski z GKS-em Katowice zakończył zmagania w 11. kolejce PlusLigi. W tym spotkaniu nie zabrało emocji, a kibice zobaczyli pięciosetowy bój i spotkanie pełne zwrotów akcji. Nie zabrakło jednak kontrowersji i dość niespodziewanej decyzji sędziego.
W emocjonującym spotkaniu jako pierwsi prowadzili katowiczanie, którzy wygrali pierwszego seta do 20. Później dwie partie padły łupem gospodarzy po wynikach 25:22 oraz 25:21. W czwartej odsłonie GKS nie dał za wygraną i zwyciężył 25:21, a w całym meczu było 2:2, co oznaczało rywalizację w tie-breaku. W nim również było wyrównanie.
Prowadził jednak Stilon, który przy stanie 11:10 prawdopodobnie trafia piłką w aut, a sędziowie po weryfikacji i tak przyznają mu punkt. Wtedy też rozpoczyna się żywa dyskusja, zakończona czerwoną kartką libero i kapitana GKS-u Bartosza Mariańskiego. Za co? To właściwie świetne pytanie.
Wydaje się, że za dyskusję. "Bartosz Mariański prosi drugiego sędziego, aby stanowczo podejmowali decyzje, zwłaszcza te, które nie budzą najmniejszych wątpliwości. To samo powtarza głównemu, z którym - jako kapitan - ma prawo dyskutować" - relacjonuje dyrektor sportowy GKS-u Katowice Jakub Bochenek w serwisie X.
"Mimo iż Bartek nie użył żadnych wulgarnych słów - przyznał to sam pierwszy sędzia po spotkaniu - to otrzymuje żółtą kartkę. Bartek nie zgadza się z tą decyzją, ale koniec końców podnosi kciuk w górę w geście akceptacji. Na to sędzia wyciąga czerwoną kartkę, co daje Stilonowi dwa punkty przewagi - 12:10. Rozumiecie to? Bo my nie i czujemy się cholernie skrzywdzeni" - podsumował Bochenek.
Finalnie ta dwupunktowa przewaga zamiast remisu miała wpływ na dalsze wydarzenia. GKS przegrał tie-breaka 13:15 i do domu pojechał po porażce 2:3 w równym i emocjonującym meczu. Czerwona kartka wzbudza więc jeszcze większe kontrowersje.