Siatkarze Steamu Hemarpolu Norwida Częstochowa to prawdziwy pogromca gigantów w tym sezonie siatkarskiej PlusLigi. Milad Ebadipour, Patrik Indra i spółka potrafili już w tym sezonie pokonywać po 3:2 Jastrzębski Węgiel, ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle oraz Asseco Resovię Rzeszów. W sobotę częstochowianie liczyli na kolejny skalp, grając w Warszawie z PGE Projektem, który z kolei miał nadzieję na powrót, przynajmniej do poniedziałku, na fotel lidera tabeli.
Mecz w Arenie Ursynów rozpoczął się mocno sensacyjnie, bo mimo zaledwie 26 proc. pozytywnego przyjęcia, częstochowianie zdołali w pierwszym secie wykręcić aż 57 proc. skuteczności w ataku, co dało im bardzo pewne zwycięstwo 25:20. Główny udział miał w tym bezbłędny, atakujący na 64 proc. Czech Patrik Indra, który zdobył w pierwszej partii dziewięć punktów.
Druga partia była już bardziej wyrównana, ale znów goście mieli ogromne problemy z przyjęciem (20 proc.), co przy świetnej grze wspomnianego Indry oraz rozgrywającego Quinna Isaacsona kompletnie nie przekładało się na jakiekolwiek problemy w ataku (62 proc.). Mimo to Projekt w połowie seta prowadził 17:14, a i tak nie zdołał dowieźć tej przewagi do końca. Do doskonałego Indry dołączył Milad Ebadipour i Norwid odwrócił losy partii na 25:22, co po bloku Daniela Popieli na Linusie Weberze zagwarantowało gościom już co najmniej punkt z tego spotkania.
Choć w kolejnym secie Warszawa zareagowała wysokim zwycięstwem do 19, to w czwartej partii zespół z Częstochowy znów się napędził tak, że był nie do zatrzymania. Prowadząc różnicą kilku punktów praktycznie od pierwszej piłki zwyciężył 25:21, a cały mecz wygrany przez częstochowian 3:1 zakończył Patrik Indra, który zdobył aż 26 punktów na 57 proc. skuteczności w ataku. 22 punkty dla zwycięzców dołożył Ebadipour, a 12 Bartłomiej Lipiński. W Projekcie najwięcej punktów wywalczył niemiecki atakujący Linus Weber - 22.
Grająca bez odpoczywającego Wilfredo Leona Bogdanka LUK Lublin w sobotnie popołudnie mierzyła się z beniaminkiem Nowak-Mosty MKS Będzin. I wygrała 3:1, dzięki czemu została liderem rozgrywek, choć bez jednego z najlepszych siatkarzy na świecie szło jej naprawdę trudno.
Po pierwszym secie wygranym przez lublinian gładko do 18, w kolejnym niespodziewanie triumfowała drużyna Dawida Murka do 21. Trener gospodarzy Massimo Botti dokonał wówczas ważnej zmiany na środku siatki, wprowadzając wybranego później na MVP meczu Kanadyjczyka Fynniana McCarthy'ego za Bułgara Aleksa Grozdanowa. McCarthy wraz z Kewinem Sasakiem (17 pkt na +14 efektywności) pociągnęli gospodarzy do zwycięstwa w dwóch kolejnych setach - 25:20 i 25:23. Liderem gości był z kolei autor 16 "oczek" - doświadczony Damian Schulz.
Sobota z PlusLigą rozpoczęła się z kolei od zaskakująco łatwego zwycięstwa wicemistrza Polski Aluronu CMC Warty Zawiercie na PGE GiEK Skrą Bełchatów 3:0 (25:17, 25:21, 25:20).
Mimo że spotkanie trwało tylko trzy sety, aż czterech zawodników Warty zdobyło powyżej 10 punktów - Karol Butryn (16), Aaron Russell (12), Mateusz Bieniek oraz Bartosz Kwolek (obaj po 11). Ich zespół dzięki temu zwycięstwu umocnił się na czwartej pozycji w tabeli PlusLigi (22 pkt), podczas gdy Skra z 14 punktami jest siódma. Prowadzi Bogdanka LUK (25 pkt) tuż przed Jastrzębskim Węglem (także 25) oraz PGE Projektem Warszawa (23 pkt)
Warto dodać, że w poniedziałek szansę powrotu na fotel lidera będzie miał Jastrzębski, który zmierzy się we własnej hali ze Ślepskiem Malow Suwałki.