Grbić popełnił kluczowy błąd ws. polskiego siatkarza. Mocny rachunek sumienia

Polscy siatkarze tak przyzwyczaili do sukcesów, że trener Nikola Grbić nie miał dotychczas zbyt wielu okazji do samokrytyki. Inaczej było po półfinale Ligi Narodów z Francuzami, w którym doznali bolesnej porażki. - To był mój błąd - przyznał szkoleniowiec o jednym z bardzo ważnych momentów pełnego dramaturgii meczu. Ale po nim wszyscy albo niemal wszyscy jego zawodnicy też powinni zrobić rachunek sumienia.

18 punktów, dwa bloki i dwa asy - to dorobek Norberta Hubera, najlepiej punktującego siatkarza reprezentacji Polski w przegranym 2:3 półfinale Ligi Narodów. A i tak środkowy na początku grał tak, że Nikola Grbić poważnie myślał o tym, by go ściągnąć z boiska. Szkoleniowiec dokonał w trakcie tego spotkania wielu zmian, a jedną z najważniejszych było wejście Bartosza Bednorza za Wilfredo Leona. Choć trener podkreślił, że w kluczowym momencie mimo wszystko powinien był ponownie skorzystać z tego ostatniego zawodnika.

Zobacz wideo Co dalej z Lewandowskim? "To brzmi jak kiepski żart"

Grbić wskazuje, czego zabrakło Polakom. "Nie mamy tego luksusu"

Francuzi to mistrzowie olimpijscy z Tokio i należy im oddać, że są świetną drużyną, co pokazali też w sobotę w Łodzi. Ale trzeba powiedzieć wprost, że Polacy niekiedy swoją słabszą grą ułatwiali im zadanie. Wpuścili ich do gry w drugim secie, gdy roztrwonili przewagę 17:12, by przegrać seta 22:25. W tie-breaku prowadzili jeszcze 12:9 i mieli dwie piłki meczowe, ale i tak na koniec górą byli rywale.

Grbić podczas rozmowy z dziennikarzami przez parę dobrych minut analizował, czego zabrakło jego drużynie w tym pojedynku. Głównie chodziło o akcje na wysokiej piłce i skuteczność systemu blok-obrona.

- W meczach z takim rywalem nie mamy tego luksusu, by czekać aż on da nam coś za sprawą swoich błędów. Musimy być świadomi, że nie zawsze nasze najmocniejsze zagrywki są najlepszym rozwiązaniem i wystarczą. Bo Brazylijczycy [Polacy wygrali z nimi w ćwierćfinale LN] czy teraz Francuzi są w stanie utrzymać piłkę po swojej stronie i poradzić sobie obiciem bloku. Dokładność i cierpliwość - bardzo nam tego brakowało, by mieć "break pointa", by stworzyć sobie kolejną okazję - relacjonował Serb.

Zwrócił też uwagę na wielkie kłopoty z zagrywką w trzecim secie. W głowach jego siatkarzy wciąż tkwiło zmarnowanie wielkiej szansy na prowadzenie 2:0 po dwóch partiach.

- Zaczęliśmy wtedy grać bardzo nerwowo. Brakowało nam zagrywki. Do końca tego seta chyba nikt poza Norbertem Huberem nie miał asa. Nie oczekuję ich, ale chodzi o realizowanie taktyki - podkreślił mistrz olimpijski z Sydney.

Wspomniany Huber był jednym z jaśniejszych punktów w polskiej ekipie w tym przegranym meczu. W ostatnim czasie był głównie rezerwowym, bo mający tu kłopot bogactwa Grbić stawia na dwóch innych świetnym środkowych - Mateusza Bieńka i Jakuba Kochanowskiego. W sobotę dał szansę Huberowi i...szybko chciał go zmienić. Ostatecznie ściągnął Bieńka, którego udanie zastąpił Kochanowski.

- W trakcie meczu analizuję na bieżąco sytuację i staram się wychwytywać wszelkie kłopoty w poszczególnych elementach i można powiedzieć, że wkładam te informacje do poszczególnych pudełek. Czasem jest moment, gdy chcę kogoś zmienić, ale daję mu jeszcze jedną czy dwie okazję, by wrócił. "Norbi" miał na początku duży kłopot z blokiem i chciałem go od razu zmienić, ale zaczął potem grać lepiej i dołożył dobrą zagrywkę, więc został. "Bieniu" nie atakował zbyt wiele, ale w bloku też mu nie szło, więc musiałem zareagować - tłumaczył trener.

Filar Polaków musi o tym meczu szybko zapomnieć. Wrócił koszmar z Tokio

Mecz do zapomnienia zaliczył w tym półfinale Wilfredo Leon, jeden z filarów Biało-Czerwonych. Grbić najpierw chwilami wprowadzał za niego Kamila Semeniuka, a w trzeciej partii pojawił się Bartosz Bednorz i znacząco pomógł. Ale Serb zaznacza, że w pewnym momencie powinien był ponownie wpuścić Leona na boisko.

- Miał duże kłopoty z atakiem, nie mógł się też wstrzelić na zagrywce. To nie był jego najlepszy dzień. Wiedziałem, że Bartek jest gotowy, że może nam pomóc w przyjęciu, czego "Leo" nie był w stanie zrobić. Ale i tak powinienem go wstawić na zagrywkę za Marcina Janusza przy piłce meczowej. To mój błąd - przyznał szkoleniowiec wicemistrzów świata i mistrzów Europy.

Jednym z jaśniejszych punktów w zespole był zaś Tomasz Fornal, który po raz trzeci z rzędu pojawił się w wyjściowej szóstce. Dotychczas u Grbicia był głównie bardzo cennym zmiennikiem, ale Serb zdaje sobie sprawę, że gracz Jastrzębskiego Węgla jest obecnie w świetnej dyspozycji.

- Jest teraz jednym z naszych najlepszych przyjmujących. Dobrze broni, przyjmuje, daje stabilność i mądrze atakuje - wyliczał szkoleniowiec.

W niedzielę Polacy zagrają o trzecie miejsce w LN. Dla Grbicia ważne jest nie tylko to, aby podtrzymać imponującą serię występów w dużych imprezach kończonych na podium za jego kadencji, ale też, by po tej bolesnej porażce wrócić do swojego zwyczajowego poziomu.

- Do agresywnej gry, koncentracji i znów pokazać najlepszą siatkówkę - wskazał.

Ten półfinał LN był dla Biało-Czerwonych pierwszym od ćwierćfinału igrzysk w Tokio pojedynkiem o dużą stawkę z Francuzami. Oba przegrali 2:3.

- Brakowało nam cierpliwości i mądrzejszych rozwiązań w ataku w końcówce piątego seta. Wiadomo, w meczach z Francuzami ciężko się dobić do parkietu, ale na pewno mogliśmy znaleźć lepsze rozwiązania w ataku. Wiemy, że oni potrafią grać taką "brudną" siatkówkę, świetnie bronią. Teraz świetnie spisał się u nich drugi atakujący [Theo Faure - red.], no i po raz kolejny ten Antoine Brizard, bo wracamy do tego, co się wydarzyło w Tokio. Wtedy ten rozgrywający bardzo zmienił dystrybucję piłki i dziś było bardzo podobnie. Wiemy, że ma dużo lepszy blok i zagrywkę niż Ben Toniutti. Z takiej porażki da się wiele wyciągnąć. Zwłaszcza przed tak ważnym turniejem, jakim są igrzyska - podsumował Łukasz Kaczmarek.

Pierwszą okazję do udowodnienia, że sobotnia lekcja nie poszła na marne, Polacy będą mieli jeszcze w niedzielę, gdy o trzecie miejsce LN zagrają ze Słoweńcami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.