- Dla Bartłomieja Bołądzia i Łukasza Kaczmarka stawką spotkania z Francją (2:3) nie był tylko awans do finału Ligi Narodów, ale też prawdopodobnie wyjazd na igrzyska w Paryżu. Żaden z nich nie zagrał idealnie. Ale późniejsze słowa trenera polskich siatkarzy Nikoli Grbicia - który zdecydował się na zaskakujące rozwiązanie - wskazują, że wie już raczej, jaką decyzję podjąć przy najtrudniejszym wyborze, przed którym stał w kontekście składu na turniej olimpijski. Albo przynajmniej jest już jej bardzo blisko - pisała dziennikarka Sport.pl Agnieszka Niedziałek.
Turniej Ligi Narodów to w tym roku ważny etap przygotowań do najważniejszej imprezy czterolecia. Już na przełomie lipca i sierpnia odbędą się igrzyska olimpijskie, a apetyty polskich kibiców są rozpalone. Biało-czerwoni chcieliby zdobyć medal - najlepiej złoty i strącić z tronu olimpijskiego Francuzów.
W sobotę 29 czerwca oba zespoły rywalizowały w półfinale Ligi Narodów i to trójkolorowi okazali się lepsi. Wygrali wojnę nerwów i po tie-breaku awansowali do finału.
W drugim półfinale emocji było nieco mniej. Słoweńcy starali się dotrzymać kroku Japończykom, ale ci pokonali ich w trzech setach. Ostatnia partia przyniosła zdecydowanie najwięcej emocji. Do zwycięstwa potrzebna była gra na przewagi. Ostatecznie mistrzowie Azji wygrali 29:27. We wcześniejszych setach zwyciężyli do 21 i do 25. To był wyjątkowo jednostronny mecz.
Taki wynik oznacza, że w niedzielę 30 czerwca Polacy zagrają ze Słowenią o brązowy medal tegorocznej Ligi Narodów. Po tym spotkaniu na parkiet wyjdą Japończycy i Francuzi, którzy powalczą o triumf w cyklu. Dla Japonii to pierwszy finał w tych rozgrywkach - przed rokiem zakończyła swoje zmagania na trzeciej pozycji.
Polacy dobrze znają smak rywalizacji ze Słowenią. 26 maja w meczu Ligi Narodów przegrali z nią 0:3. W ubiegłorocznym półfinale mistrzostw Europy potrafili jednak pokonać tego rywala 3:1. Jak będzie tym razem? Odpowiedź na to pytanie poznamy już w niedzielny wieczór.