Nie uwierzysz, jak losowali rywali Polaków na igrzyskach. Totalny absurd

Jakub Balcerski
Łaskawy dla Polski był tylko początek losowania fazy grupowej turnieju siatkarzy podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Na widok kartki z napisem "Egipt" wyciągniętej z pierwszej kulki u wielu kibiców mógł się pojawić szeroki uśmiech. Potem nagle musiał zniknąć, gdy zobaczyli, że pozostałymi rywalami drużyny Nikoli Grbicia są Brazylijczycy i Włosi. Inna sprawa, że Serb przed losowaniem miał rację: stworzyły się tu same "grupy śmierci".

Losowanie grup turnieju w Paryżu odbyło się w łódzkiej Atlas Arenie. To ze względu na to, że w tej hali od czwartku ruszy turniej finałowy Ligi Narodów. W środę przed 18:00 obok boiska ustawiono jednak stolik z niebieskim obrusem, a na nim trzy naczynia, z których losowano kulki z kartkami, na których wydrukowano nazwy drużyn i ich flagi. Wszystko z oprawą graficznie nawiązującą do logotypu turnieju siatkówki podczas igrzysk w Paryżu.

Zobacz wideo Lewandowski będzie ofiarą rewolucji w kadrze?!

Losują rywali Polakom, a w tle oni odbijają piłki. Wyłanianie grup na igrzyskach znów wyglądało absurdalnie

Znów, podobnie jak podczas losowania turnieju siatkarek, wyglądało to dość absurdalnie. Zwłaszcza że tuż za stolikiem, gdzie wyłoniono rywali poszczególnych zespołów, trenowali Polacy. Można zakładać, że dowiedzieli się o rywalach, z którymi zagrają na igrzyskach, gdy odbijali piłkę podczas treningu do czwartkowego ćwierćfinału Ligi Narodów z Brazylią. Kulki wyciągali przedstawiciele zawodników z olimpiad specjalnych - Piotr Bociek, Natalia Cieślik i Krystian Fąfara. Ładna idea, ale pytanie, czy potrzebna właśnie na takim losowaniu - w Bangkoku siatkarkom grupy wyłaniały zasłużone zawodniczki z przeszłości. Cóż, bywały bardziej profesjonalne sposoby na pokazanie tego, jak losuje się rywali w najważniejszym turnieju czterolecia w siatkówce. Inaczej i lepiej robiły to także inne dyscypliny.

 

Szkoda, że Międzynarodowa Federacja Siatkówki (FIVB) i spółka Volleyball World, choć Ligę Narodów potrafią opakować w naprawdę niezły sposób, tutaj przywracają myślenie o siatkówce jako sporcie świetlicowym. Bo to losowanie nie miało nic wspólnego z prestiżem walki o olimpijskie medale - na miejscu nie mogli się pojawić nawet dziennikarze. A dało się, zwłaszcza w tak zapatrzonej w ten sport Polsce, zrobić to z o wiele większą pompą i zaangażowaniem.

Brazylijczycy i Włosi też nie będą zadowoleni, że trafili na Polaków. Powiedzą to, co my o nich

A czy można było myśleć o lepszej grupie, niż ta, do której trafili Polacy? Grupa B z Brazylią, Włochami i Egiptem brzmi groźnie, ale trudno wskazać taką, która byłaby wygodniejsza. Te z Francją, Kanadą, Serbią i Słowenią oraz Japonią, USA, Argentyną i Niemcami też wyglądają na trudne.

Zaczęło się niewinnie, bo jako pierwsza trafiła do "polskiego" zestawu drużyna z Afryki. Egipcjanie to 19. zespół rankingu FIVB i zarazem najsłabsza kadra, która poleci do Paryża. Wtedy można było się cieszyć. Gorzej, gdy przyszło do dwóch kolejnych reprezentacji. Z drugiego koszyka do grupy B trafiła Brazylia, a z pierwszego Włochy. To drużyny, z którymi Polska od lat walczy o medale światowych imprez, rywale najsilniejsi z możliwych. W światowym rankingu Brazylijczycy są na szóstym, a Włosi na czwartym miejscu, ale ich wartość, gdy gra się o medale na najwyższym poziomie, wzrasta kilkukrotnie. I nawet jeśli w ostatnich tygodniach nie byli tak silni jak Japończycy, czy Słoweńcy - grając rezerwowym składem w Lidze Narodów i spadając za nich w rankingu - to na igrzyskach będą już w swojej najlepszej wersji. A to może postraszyć.

Z drugiej strony Polacy to w siatkówce absolutna potęga i jeśli spytamy o zdanie Włochów i Brazylijczyków, to pewnie dowiemy się, że sami nie są zadowoleni z tego, co się im na igrzyskach wylosowało. Powiedzą to, co my o nich: że przyjdzie im grać z dwoma naprawdę trudnymi przeciwnikami już na starcie turnieju olimpijskiego. Dlatego nie ma co się ich bać i potrzeba pewności siebie - Polacy to obecni mistrzowie Europy, zwycięzcy zeszłorocznej Ligi Narodów i drużyna, która do niedawna miała serię ponad dwudziestu wygranych z rzędu. Czemu mielibyśmy patrzeć tylko na rywali? To jasne, że Polacy są w stanie z tymi drużynami nie tylko rywalizować, ale i wygrywać. Brazylijczyków pokonywali choćby w ćwierćfinale Ligi Narodów w 2023 i półfinale mistrzostw świata w 2022 roku. Włochów ograli rok temu, wygrywając mistrzostwa Europy na ich ziemi. W Paryżu czekają ich dwa wymagające wyzwania, ale to powinno ich tylko nakręcić, a nie wbić w ziemię.

Nowa formuła gry na igrzyskach stawia Polakom ultimatum. Chodzi o ćwierćfinał

Jednak nowa formuła, według której będą rozgrywane mecze siatkówki na igrzyskach, stawia Polakom pewne ultimatum. Sprawia, że w tej trudnej grupie potrzebują zwycięstw. Są tylko trzy spotkania, wcześniej rozgrywano ich aż pięć. Do ćwierćfinału awansują wszystkie drużyn z dwóch pierwszych miejsc w swoich i dwie najlepsze z trzecich i tu o nic się raczej nie trzeba martwić. Gorzej z rozstawieniem przed ćwierćfinałami.

Trzy drużyny rozstawione najwyżej to zwycięzcy grup, następnie klasyfikuje się kolejno najlepsze drużyny z drugich i trzecich miejsc. Rozstawia się je według specjalnie stworzonej tabeli i łączy w pary 1-8, 2-7, 3-6, 4-5. Im więcej zwycięstw, tym większy spokój, że w ćwierćfinale trafi się na teoretycznie łatwiejszego rywala.

A wiemy, że ten etap igrzysk dla siatkarzy w Polsce ma podwójne znaczenie. I od lat stanowi barierę nie do przejścia. Porażki w grupie stanowiłyby gotowy przepis na kolejne polskie niepowodzenie już na start olimpijskich play-offów. Tak bolesnego zakończenia nikt nie chce, więc trzeba postawić się każdemu, nawet najsilniejszemu rywalowi. Jeśli chce się walczyć o medal, to prędzej czy później na takich się trafi. W przypadku Polaków wielkie granie zacznie się już, gdy rozpoczną turniej w Paryżu.

Grbić miał rację. Tu są same "grupy śmierci"

Trzeba jednak przyznać rację Nikoli Grbiciowi. - A gdybym to ja zadał pytanie: macie Brazylię, Francję, Słowenię, Japonię, USA, Włochy, Kanadę i Japonię, z kim chcecie grać w grupie na igrzyskach czy ćwierćfinale Ligi Narodów? Jesteśmy na zbliżonym poziomie, świetnie się znamy i wiemy, że wystarczy dobra forma dnia, albo błysk jednego zawodnika i to może wystarczyć, żeby zrobić różnicę. W stawce obecnie jest o wiele więcej jakości, a na boisku wszystko dzieje się szybciej. Dlatego naprawdę nie ma znaczenia przeciwko komu zagramy. Kto by to nie był, będzie trudnym rywalem - mówił nam Serb jeszcze przed losowaniem.

I faktycznie, trudno którąkolwiek z trzech grup turnieju olimpijskiego nazwać łagodną, a już na pewno nie "grupą śmiechu". Grbić się nie mylił, bo gdzie Polska by nie trafiła, nie miałaby łatwego życia. Jednocześnie każda może aspirować do miana "grupy śmierci". Polacy trafili do takiej z jednym rywalem na niższym i dwoma na dość podobnym, wysokim poziomie. Prawda jest taka, że żadna inna grupa nie byłaby dla nas dużo lepsza i łaskawsza.

- W ogóle nie kalkuluję. Bo myślę, że jeśli chcemy wygrywać, nie może mieć dla nas znaczenia, kto jest po drugiej stronie siatki - dodał Grbić. I właśnie z takim nastawieniem należy podejść do rywalizacji na igrzyskach - czy w grupie, czy później w meczach mających zapewnić nam upragniony olimpijski medal.

Pierwszy bardzo ważny test pod kątem rywalizacji w Paryżu Polacy będą mieli już w czwartek. W ćwierćfinale Ligi Narodów zagrają z Brazylią, a to okazja do sprawdzenia się przed walką z nimi w grupie podczas igrzysk. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 20:00. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o: