Grbić wysłał wiadomość po finale Ligi Mistrzów. Legenda kadry reaguje

Jakub Balcerski
Po bolesnej porażce Jastrzębskiego Węgla w finale Ligi Mistrzów trener kadry Nikola Grbić powiedział w Polsacie Sport, że słyszał przed meczem w Antalyi, iż mistrzowie Polski powinni bez problemów wygrać z Trentino. Dlatego teraz, przed igrzyskami w Paryżu, Serb przestrzega przed zbyt wczesnym wieszaniem medali na szyjach reprezentantów Polski. - Myślę, że Nikola Grbić wie, jak mocno ludzie żyją w Polsce siatkówką - komentuje legenda kadry Krzysztof Ignaczak.

Miało być święto i czwarty triumf z rzędu polskiego klubu w Lidze Mistrzów, a jest smutek i szok po tym, jak Trentino zdeklasowało Jastrzębski Węgiel w niedzielnym finale w Antalyi. Wynik meczu - 3:0 (25:22, 25:20, 25:21) dla Trentino - w pełni odzwierciedla przewagę, jaką Włosi mieli nad mistrzami Polski.

Zobacz wideo Jastrzębski Węgiel zwycięzcą PlusLigi! Rafał Szymura: Siatkówka gigantyczna!

Ignaczak po finale Ligi Mistrzów: Włosi zagrali niemal perfekcyjny mecz

Jastrzębianie mieli tylko przebłyski - dwa, może trzy momenty, w których grali na swoim poziomie, a nawet zyskiwali delikatną przewagę. Szybko tracili jednak punkty i nie byli w stanie grać na tym samym poziomie, co rywale. Ci zaskakiwali jakością w elementach, które do tej pory były atutami Polaków: skuteczności zagrywki, grze na kontrze czy w systemie blok-obrona.

- Włosi znakomicie odrobili lekcję. To, z czego słyną, czyli przygotowanie taktyczne, było świetnie widać - ocenia w rozmowie ze Sport.pl Krzysztof Ignaczak. - Jastrzębianom na pewno brakowało zagrywki, nie zrobili nią szkody przeciwnikowi i nie byli w stanie odrzucić go od siatki, a wręcz przeciwnie: Trentino zrobiło to po drugiej stronie - mówi nam były siatkarz.

- Dawno nie widziałem też, żeby ktoś aż tak czytał grę Bena Toniuttiego. Włosi znakomicie się ustawiali i zagrali niemal perfekcyjny mecz. Riccardo Sbertoli obronił ogrom piłek, kto wie, czy nie więcej od libero. Stawiał je tak, że koledzy mogli wyprowadzać kontrataki. Po stronie jastrzębian był walczący Tomek Fornal i poza nim nie było wielkiego wsparcia. Jean Patry raz grał dobrze, raz źle. Trener zaczął nim rzucać i mieszać składem. Rafał Szymura? Brakowało tego skrzydła w dobrych momentach. Przy piłkach, które jeszcze kilka tygodni temu w finałach PlusLigi potrafili kończyć, znacznie skuteczniejsi byli jednak Włosi. To, co dzisiaj grali Alessandro Michieletto i Daniele Lavia, zasługuje na oklaski. Pokazali dużą klasę. Liczyłem, że nie zagrają tak dobrze. Mecz w wykonaniu Jastrzębskiego był może nie słaby, ale przeciętny. To nie był ten zespół, który zdobywał złoto mistrzostw Polski - wskazuje Ignaczak.

Polskie kluby bez potrójnej korony, ale "nadal są tymi dominującymi na tle Europy"

- Dla Trentino to było zmazanie plamy po tym, co stało się w trakcie sezonu we Włoszech. Nie zdobyli medalu w lidze, ale teraz zagrali tak, jak Trento nas przyzwyczaiło. Bardzo skuteczną siatkówkę. Jastrzębski grał ambitnie i każdy z chłopaków dał z siebie tyle, ile tylko mógł. Nigdy nie zakładam, że ktoś wychodzi na boisko, żeby się poddać, bo satysfakcjonuje mnie srebrny medal Ligi Mistrzów. Absolutnie nie. Zagrali poniżej swoich oczekiwań, będą źli na siebie jeszcze przez pewien okres i będą to mocno rozpamiętywać. Oby to była dla nich nauczka na przyszłość i w przyszłym roku będziemy mogli powiedzieć, że do trzech razy sztuka - ocenia były zawodnik polskiej kadry siatkarzy.

Dla polskiej siatkówki porażka jastrzębian to koniec serii wygranych w Lidze Mistrzów - Włosi odzyskali tytuł po pięciu latach, gdy raz rozgrywki nie były dokończone przez pandemię koronawirusa, a w kolejnych trzech sezonach tytuł zdobywała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Nie ma jednak co rozpaczać. W końcu Polacy byli w finale rozgrywek, a wygrali także pozostałe europejskie puchary - Asseco Resovia sięgnęła po Puchar CEV, a Projekt Warszawa po Puchar Challenge. Tylko zwycięstwa jastrzębian w LM zabrakło zatem do zgarnięcia potrójnej korony i to po raz pierwszy w historii. Do tej pory udawało się to tylko Włochom.

- To pokazuje, że polskie zespoły na tle Europy nadal są tymi dominującymi. Może ten mecz potoczyłby się inaczej kolejnego dnia. Zawodnicy Jastrzębskiego na pewno czują niedosyt i sportową złość, a teraz będą musieli zrobić rachunek sumienia. Mieli potencjał na to, żeby móc wygrać to spotkanie, a ja nawet tak obstawiałem: 60:40 na korzyść Polaków. Widziałem ich jako faworyta, a Trentino atakowało. Pokazali jednak dobry charakter i jakość gry. To wystarczyło - twierdzi Ignaczak.

Grbić wysłał wiadomość po porażce Jastrzębskiego. "Chciałbym wszystkich uspokoić"

Po meczu w studiu Polsatu Sport ciekawie wypowiedział się trener reprezentacji Polski Nikola Grbić. - Chciałbym wykorzystać ten mecz, żeby wysłać pewną wiadomość. Gdziekolwiek się nie pojawimy, wszyscy mówią, że już wygraliśmy złoto. Kiedy byliśmy w hali i przemieszczaliśmy się wokół niej, spotykaliśmy wielu kibiców, którzy rozumieją siatkówkę. Wszyscy oczekiwali, że Jastrzębie wygra 3:0, 3:1, bo oni są faworytami, że to będzie mecz bez historii. I nagle dzieje się to, przegrywają 0:3. Chciałem powiedzieć, że my będziemy grali przeciwko tym siatkarzom i oni będą tak samo głodni i spragnieni grania przeciwko nam. Oni nie mają nic do stracenia. Czasem jedna czy dwie piłki mogą decydować, kto wygra spotkanie. Chciałbym wszystkich uspokoić - mówił szkoleniowiec polskich siatkarzy, mając na myśli reprezentację Polski i to, że jej siatkarzom też często przedwcześnie wiesza się na szyjach złote medale. A teraz przed nimi igrzyska olimpijskie w Paryżu i pewnie takich słów będzie wiele.

- Myślę, że Nikola Grbić wie, że żyjemy w Polsce i wie, jak mocno ludzie żyją tu siatkówką: jak wiele osób pragnie tego medalu. Mamy wszystkie w swojej kolekcji w ostatnich latach, ale tego z igrzysk brakuje. Dalej tylko pokolenie pana Marka Karbarza i Ryszarda Boska, tych fantastycznych ludzi, dzierży miano mistrzów olimpijskich. Dlatego liczymy, że Polacy w końcu przejdą ćwierćfinał i ten medal wywalczą - komentuje Ignaczak.

- Słuchałem ostatnio wywiadu z Bartkiem Kurkiem, który już w pierwsze dni zgrupowania reprezentacji jest pytany o finał igrzysk w Paryżu. Każdy z nich ma świadomość tego, że jadąc na ten turniej, będą faworytem. Czy mówić o złotym medalu? Myślę, że nie wydarzy się już taka historia, jak z trenerem Wagnerem, gdy powiedział, że interesuje go tylko złoto. Nikt nie nazwie Grbicia szarlatanem, bo on jest stonowany. Jednocześnie ma świadomość tego, że potencjał drużyny jest olbrzymi. Zawodnicy też. Dobrze przepracowany okres przygotowawczy przybliży ich do tego celu. Trzeba jednak pamiętać, że to tylko sport i nie da się napisać scenariusza. Czynnik nieprzewidywalności jest kluczowy, właśnie zobaczyliśmy dobry przykład w meczu Jastrzębskiego: eksperci uważali, że wygrają, a Trento na dobrą sprawę przejechało się po nich i wyszedł mecz bez historii - mówi Ignaczak.

- Drużyny Polski czy Włoch za dwa miesiące mogą zagrać o medale na igrzyskach i wiadomo, że zostało jeszcze trochę czasu. Ich pokolenie zawodników, którzy zagrali świetnie w tym meczu, czyli Michieletto, czy Lavia, a do tego Simone Gianelli i paru innych, już bardzo dużo wygrało. Zagrali nam na nosie w finale mistrzostw świata. Na pewno są jednym z faworytów do olimpijskiego złota. Takim będą też Polacy. W czteroletnim cyklu zawsze świetnie przygotowani są Amerykanie, którzy mają spory potencjał zawodników. Mamy Francuzów grających u siebie z zawodnikami, których mogliśmy obserwować na naszych parkietach: Patry, czy Stephane Boyer. Jest też Earvin N'Gapeth, który obiecał, że schudnie i widać, że nie rzucał słów na wiatr, bo jego sylwetka już wygląda lepiej i będzie walczył. Myślę, że czarnym koniem igrzysk może być także Japonia. Grają bardzo fajną siatkówkę, a ich zawodnicy mocno się rozwijają. Do Brazylii na ławkę trenerską wraca Bernardo Rezende. No, jest ciekawie. Będziemy bacznie obserwować rozwój tych reprezentacji. Zobaczymy, kto będzie kombinował, a kto grał całą Ligę Narodów na poważnie. Nikola Grbić raczej od początku wstawi do gry zawodników, którzy grali mniej, czyli np. Aleksandra Śliwkę czy Kubę Kochanowskiego. A to oznacza, że rozpoczniemy sezon z wysokiego C. I obyśmy skończyli go wielkim sukcesem - podsumowuje Ignaczak.

Więcej o: