Skandaliczne pieniądze dla polskiego klubu. "Jesteśmy traktowani jak Trzeci Świat"

Projekt Warszawa jeszcze nie otrzymał nagrody za triumf w Pucharze Challenge. To rozgrywki trzeciej kategorii, jeśli chodzi o europejskie puchary w siatkówce. Federacja traktuje je po macoszemu, na co zwraca uwagę Piotr Gacek, wiceprezes Projektu. Podobnie CEV ma podchodzić do polskiej siatkówki. - Chcielibyśmy, aby CEV potrafił słuchać i stawiał na dialog ze środowiskiem. Jesteśmy przez FIVB i CEV traktowani trochę jak Trzeci Świat - ubolewa w najnowszym wywiadzie.

Projekt Warszawa pokonał w dwumeczu finału Pucharu Challenge Mint Vero Volley Monza. Oba spotkania wygrał 3:1. Za triumf w rozgrywkach otrzyma zaledwie 50 tys. euro. Klub ze stolicy Polski więcej wydał na udział w europejskim pucharze niż zarobi za wygraną.

Zobacz wideo Projekt Warszawa wywiózł z Suwałk komplet punktów. Artur Szalpuk: Najlepiej dobić rywala

Gacek narzeka na brak dialogu z europejską federacją

Choć od zwycięstwa Projektu w Pucharze Challenge minęły trzy tygodnie, to stołeczni wciąż nie dostali przelewu od CEV. Wszystko przez przepisy, na mocy których nagrody finansowe będą wręczane po zakończeniu klubowego sezonu w siatkówce.

- De facto jeszcze ich nie otrzymaliśmy, a staramy się nie wydawać pieniędzy, których nie mamy. To oczywiście pół żartem, pół serio, natomiast zgodnie z regulaminem CEV nagrody wypłacane są po zakończeniu sezonu - przyznał w rozmowie z Interią Sport Piotr Gacek, wiceprezes Projektu.

Mimo wszystko triumf w Pucharze Challenge nie zwróci tego, ile wydano na start w tych rozgrywkach. Projekt ma puchar, ale finansowo wyszedł na tym na minusie.

- Nie ma chyba polskiego klubu, który nie mówiłby głośno o tym, że te środki są nieadekwatne. Żeby w ogóle wystartować w rozgrywkach europejskich, trzeba na dzień dobry zapłacić wpisowe. Co więcej, jeżeli wyjdzie się z grupy, ponownie trzeba wysłać przelew do CEV, aby być dopuszczonym do fazy pucharowej. Jednocześnie gratyfikacje za wygrane mecze i awanse do kolejnych rund są śmiesznie niskie i chyba aż szkoda o nich mówić. Myślę, że cała zabawa kosztowała nas około 60% więcej, niż zyskaliśmy na wygraniu tego pucharu. To duża kwota dla takich klubów, jak nasz. Trzeba było wznieść się wyżyny możliwości finansowych, aby to wszystko pospinać - wyznał Gacek.

Zdaniem byłego libero reprezentacji Polski CEV traktuje Polskę niepoważnie, wręcz lekceważąco, choć jest jednym z najpoważniejszych graczy w światowej siatkówce. Do tego swoje rozgrywki ma traktować po macoszemu, dlatego są tak niskie nagrody za triumf w konkretnych rozgrywkach.

- Chcielibyśmy, aby CEV potrafił słuchać i stawiał na dialog ze środowiskiem. Polska od wielu lat jest krajem, który organizuje jedne z najlepszych imprez siatkarskich na świecie, który wprowadza nowinki technologiczne do tej dyscypliny, który transmituje - za sprawą Polsatu Sport - mecze najlepiej, jak tylko się da. Pomimo tego jesteśmy przez FIVB i CEV traktowani trochę jak Trzeci Świat - stwierdził.

Wkrótce wybory nowego prezydenta CEV. Polska strona liczy na to, że wygra je Leszek Wencel. Część członków ma poprzeć polskiego kandydata. Gacek wskazuje, że dziś wybory są jedynym rozwiązaniem do rozpoczęcia nowych rozmów z federacją i zmian w europejskiej siatkówce.

- Zbliżają się wybory i liczymy na to, że coś się w tym zakresie zmieni. Trzymamy kciuki za polskiego kandydata. Myślę, że również kilka innych federacji bardzo liczy na gruntowne zmiany i wesprze pana Wencla - powiedział były siatkarz.

Polska ma szansę wygrać wszystkie trzy siatkarskie europuchary. Oprócz projektu trofeum zgarnęła Asseco Resovia Rzeszów, wygrywając w Pucharze CEV. Szanse na końcowe zwycięstwo w Lidze Mistrzów ma Jastrzębski Węgiel, który jest w półfinale.

Więcej o: