Dramat reprezentanta Polski. W końcu się przyznał. "Wiedziałem, że jest bardzo poważnie"

- Z perspektywy czasu myślę, że nie powinienem był wtedy zaciskać zębów, tylko zgłosić sztabowi, że chcę od razu opuścić boisko, zamiast na siłę zgrywać bohatera. Po finale widziałem już, że jest bardzo poważnie, bo na drugi dzień nie mogłem nawet stanąć na tej stopie - powiedział Mateusz Bieniek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

29-letni reprezentacyjny środkowy Mateusz Bieniek stracił początek tego sezonu z powodu kontuzji, którą odniósł w meczu finałowym ubiegłorocznej Ligi Narodów: Polska - USA (3:1). Zawodnik wrócił do gry dwa tygodnie temu w wygranym przez Aluron CMC Warta Zawiercie starciu u siebie z GKS-em Katowice 3:2.

Zobacz wideo BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała triumfuje w TAURON Pucharze Polski. Julia Nowicka: Jesteśmy jednym wielkim łańcuchem, który musi ze sobą funkcjonować

Bieniek: Pójście na trening było jak pójście do pracy w fabryce i odbicie karty przy wejściu

Bieniek wrócił do gry na początku listopada. Start był trudny - z zespołem z Katowic grał krótko i nie zdobył punktu. Potem było już lepiej. 7 punktów zdobył z Norwidem Częstochowa, osiem z Czarnymi Radom i również osiem z Barkom Każany Lwów. Rozkręcał się z meczu na mecz. W końcówce stycznia pokazał swoją wielką klasę w starciu z GKS-em Katowice (3:1). Zagrał jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. Bieniek zdobył bowiem aż 26 punktów. Miał rewelacyjną, aż 82 proc. skuteczność w ataku. Oprócz tego miał trzy asy i pięć bloków.

Bieniek jest w coraz lepszej formie i to jest świetna informacja nie tylko dla kibiców z Zawiercia, ale też reprezentacji Polski.

Reprezentacyjny środkowy teraz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdradził kulisy kontuzji i że niepotrzebnie zgrywał bohatera.

- Dokładnie pamiętam, przy jakim ruchu doznałem kontuzji i była to dokładnie taka sama sytuacja podczas turnieju Ligi Narodów na Filipinach, gdzie po raz pierwszy pojawiły się te dolegliwości, jak podczas finału w Gdańsku z Amerykanami. Za pierwszym razem, w Azji, nie doszło do tak dużego uszkodzenia, więc dokończyłem spotkanie. Z perspektywy czasu myślę, że nie powinienem był wtedy zaciskać zębów, tylko zgłosić sztabowi, że chcę od razu opuścić boisko, zamiast na siłę zgrywać bohatera. Po finale widziałem już, że jest bardzo poważnie, bo na drugi dzień nie mogłem nawet stanąć na tej stopie - powiedział Bieniek.

Dodał też, ze okres rehabilitacji był bardzo ciężki.

- Były takie momenty, że kiedy chłopaki przychodzili na popołudniowy trening, ja robiłem okrzyk z całym zespołem i od razu wychodziłem z hali, bo denerwowało mnie, że nie mogę grać razem z nimi. W pewnym momencie pójście na trening było jak pójście do pracy w fabryce i odbicie karty przy wejściu. Trening, mecz, wizyta u fizjoterapeuty i kolejnego dnia to samo. Okres rehabilitacji też nie był najłatwiejszy, bo to była bardzo żmudna praca. Moja głowa źle na to wszystko reagowała, ale udało się przetrwać ten okres i wrócić mocniejszym - dodał Bieniek.

Zespół Aluron CMC Warta Zawiercie z 61 punktami po 26 kolejkach jest wiceliderem PlusLigi. Ma sześć punktów mniej od prowadzącego Jastrzębskiego Węgla.

Więcej o: