• Link został skopiowany

Wielki powrót Kochanowskiego. Upokorzyli odwiecznego rywala. Do 34. razy sztuka! [WIDEO]

Niezwykle wyrównana gra i decydujące końcówki setów - to właśnie zobaczyli kibice zebrani w Bełchatowie. Choć miejscowa Skra przegrała 0:3 (22:25, 25:23, 24:26), to pokazała ducha walki. Nie poddawała się i ofiarnie rywalizowała o każdy punkt. Tyle tylko, że w decydujących minutach nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy, z czego korzystali przeciwnicy. Ci ostatecznie wygrali, a pomógł im w tym powracający po kontuzji Jakub Kochanowski. I był to historyczny triumf.
Skra Bełchatów - Asseco Resovia
Screen z TV

W przeszłości mecze Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów dostarczały największych emocji w PlusLidze. Oba zespoły biły się o czołowe lokaty i rozstrzygały między sobą mistrzostwa. I mimo że obecnie nie są już na tak wysokim poziomie, to nadal kibice z niecierpliwością wyczekują ich starć. W środę odbyło się kolejne z nich. Faworytem była rzeszowska ekipa, głównie ze względu na pozycję w tabeli - zajmowała czwartą lokatę, z kolei rywale plasowali się na 10. miejscu. Mimo wszystko w ostatnim czasie i Asseco Resovia miała problemy. Przegrała dwa starcia ligowe i w Bełchatowie chciała powrócić na zwycięską ścieżkę. Pomóc jej w tym miał Jakub Kochanowski, który po równo dwóch miesiącach powrócił do gry po kontuzji. Cel udało się zrealizować.

Zobacz wideo Adrianna Adamek po przegranej Opola: Była szansa powalczyć o punkt, a nawet o trzy

Wielkie emocje w Bełchatowie. Trzy sety wyrównanej walki. O zwycięstwie decydowały detale

Początek meczu był dość wyrównany, choć nieco większą inicjatywę wykazywali goście. Przy stanie 9:9 w końcu udało im się wygrać dwie akcje z rzędu, dzięki czemu zbudowali delikatną przewagę. Długo z prowadzenia się jednak nie cieszyli.

Skra nie pozwoliła rywalom odskoczyć i chwilę później wyrównała (12:12). I w kolejnych minutach to gospodarze popełniali mniej błędów. Wydawało się nawet, że lepiej kontrolują to, co dzieje się na boisku. Choć nie byli w stanie zbudować dwupunktowej przewagi, to za każdym razem potrafili skutecznie odpowiedzieć przeciwnikom i być o krok przed nimi. 

Tyle tylko, że w końcówce Skrę dopadł niespodziewany kryzys. Siatkarze nie potrafili skończyć akcji, z czego korzystała Asseco Resovia. Od stanu 21:22 zdobyła cztery punkty z rzędu i wygrała 25:22. I wydawało się, że w drugim secie pójdzie za ciosem. Na to też wskazywały pierwsze minuty. Prowadziła już 4:1, ale po chwili straciła całą zaliczkę. Skra wyrównała, ale znów nie była w stanie przejąć inicjatywy.

Resovia zachowywała zimną głowę w końcówkach setów

I tak goście wychodzili na jedno lub dwupunktowe prowadzenie, po czym znów je tracili. Tym samym gra była bardzo wyrównana. Szczególnie emocjonująca była końcówka. Kibice i komentatorzy spodziewali się, że dojdzie do gry na przewagi. Ostatecznie jednak ponownie Resovia utrzymała nerwy na wodzy i w decydujących minutach znów potrafiła postawić kropkę nad "i". Drugą partię zakończyła efektownym blokiem.

Bełchatowianie nie zamierzali się jednak poddawać i lepiej rozpoczęli trzeci set. Prowadzili już 5:3, ale Resovia ponownie wyrównała. Od stanu 6:6 zdobyła dwa punkty, dzięki czemu zbudowała przewagę. Ta w kolejnych minutach stopniowo rosła i wydawało się, że goście nie wypuszczą już tego zwycięstwa z rąk. Skra potrafiła jednak skutecznie kontrować. I w końcówce seta wyrównała. Każda z ekip znów wyprowadzała cios za cios. Doszło nawet do gry na przewagi, ale tak jak i w poprzednich partiach, tak i teraz górą była drużyna z Rzeszowa - 26:24. 

Tym samym odniosła historyczny triumf. Po raz pierwszy w historii spotkań pod egidą PlusLigi zwyciężyła bez straty seta w Bełchatowie. By tego dokonać, potrzebowała aż 34 meczów!

Nieudany jubileusz Konarskiego

Tym samym Asseco Resovia wygrała 3:0 i umocniła się na czwartym miejscu w tabeli, ale strata do trzeciego Projektu Warszawa wynosi sześć punktów. Z kolei Skra pozostała na 10. lokacie. Porażka to rozczarowanie nie tylko dla gospodarzy, ale w szczególności dla Dawida Konarskiego  - środowe spotkanie było jego 400. występem w PlusLidze.

W kolejnym meczu rzeszowska ekipa zmierzy się z GKS-em Katowice. Starcie zaplanowano na sobotę 9 marca. Z tą samą drużyną, ale sześć dni później zawalczą bełchatowianie. 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: