Warszawski Torwar wciąż się zapełniał wracającymi z pracy kibicami, gdy siatkarze Projektu Warszawa już rozpoczynali pierwszy mecz finału Pucharu Challenge z włoskim zespołem Vero Volley Monza. Zgodnie ze wszelkimi prognozami, to spotkanie nie miało prawa być tak jednostronne, jak cała droga drużyny Piotra Grabana do decydujących o tytule spotkań. Wszak mowa była o solidnym włoskim zespole, który w ostatnich dniach miał okazję pokonać m.in. znakomity Itas Trentino w Pucharze Włoch 3:1.
I choć wracający do pełni zdrowia japoński przyjmujący Ran Takahashi był tylko na ławce rezerwowych, to w zespole z Włoch nie brakowało świetnych zawodników, jak włoski środkowy Gianluca Galassi, brazylijski rozgrywający Fernando Gil Kreling czy grupa Kanadyjczyków: Stephen Maar, Eric Loeppky i Arthur Szwarc.
Projekt rozpoczął dość sensacyjnie, bo bez reprezentanta Polski Bartłomieja Bołądzia, ale postawienie na Niemca Linusa Webera w ataku okazało się ruchem wręcz doskonałym. Warszawianie rozpoczęli od trzech punktowych bloków, a następnie kilka akcji Webera z asem serwisowym włącznie sprawiło, że trzecia drużyna PlusLigi szybko uzyskała kilka punktów przewagi.
Warszawianie prowadzili 13:10, następnie 17:12 i napędzeni nie mieli najmniejszej ochoty pozwolić Włochom na powrót do gry w pierwszej partii. Zwyciężyli niezwykle pewne 25:18 i objęli prowadzenie w tym spotkaniu.
Impet Projektu przełożył się również na początek drugiego seta. Po wyrównanym początku gospodarzom udało się nawet odskoczyć na trzy punkty. Fenomenalna akcja z obronami z obu stron zakończyła się skutecznym atakiem Kevina Tillie na 12:9. Włoski trener Massimo Eccheli musiał prosić o czas, ale chyba sam się nie spodziewał, jak dobre efekty to przyniesie.
Błędy siatkarzy Projekty pozwoliły doprowadzić do remisu po 13, a as serwisowy Erica Loeppky'ego przeniósł inicjatywę na stronę Vero Volley (14:15). Włosi złapali swój rytm, a wszelkie problemy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeniosły się na drugą stronę. Warszawianie mieli bardzo kosztowne przestoje w ataku - po bloku na Linusie Weberze zrobiło się 18:20, a po autowym ataku Artura Szalpuka 19:22 i siatkarze z Monzy już tego nie wypuścili. Wygrali do 21 i wyrównali stan całego meczu.
Trzecia partia rozpoczęła się od "małej zadymy" w okolicy drugiego arbitra, który nie pozwolił sprawdzić gospodarzom jednej z dłuższych akcji, po której punkt na 3:4 został przyznany rywalom z Monzy. Trener Piotr Graban obejrzał za to żółtą kartkę, po czym tylko ironicznie wzniósł kciuk w górę. I choć kilka punktów później nieporozumienie w przyjęciu po zagrywce Gianluki Galassiego dało dwupunktowe prowadzenie rywalom, to Projekt odpowiedział czterema punktami zdobytymi z rzędu przy serwisie Andrzeja Wrony (10:8), który tę serię zakończył asem serwisowym.
W ten sposób rozpoczął się koncert gospodarzy. Blok Andrzeja Wrony i as Jurija Semeniuka dały pięć punktów przewagi (16:11). Projekt w trzech pierwszych setach gromił swojego rywala w bloku 10:5 i to właśnie dwa kolejne bloki punktowe gospodarzy sprawiły, że przy prowadzeniu 21:14 stało się jasne, na czyje konto trafi trzeci set tego starcia. Asem serwisowym na 25:18 zakończył go Karol Borkowski. W tym elemencie też wyraźną przewagę mieli gospodarze - 5:2.
Siatkarze Piotra Grabana liczyli na zwycięstwo w czterech setach, które ustawiłoby ich w doskonałej sytuacji przed rewanżem na terenie rywala. Niemniej jednak, czwartą partię rozpoczęli oni w kiepskim stylu. Ataki Arthura Szwarca i Stephena Maara dały gościom szybki wynik 1:5, przy którym trener gospodarzy musiał błyskawicznie prosić o przerwę.
Nic to nie dało, bo po asie serwisowym Erica Loeppky'ego było już 2:8, a miejscowi psuli jedną zagrywkę po drugiej. Włosi jednak nie byli wcale nieomylni. Gdy Arthur Szwarc zaatakował w taśmę, a następnie został zatrzymany potrójnym blokiem, zrobiło się zaledwie 11:13. W kolejnej akcji pojedynczy blok na Di Martino dołożył Jurij Semeniuk i Projekt złapał kontakt ze swoim przeciwnikiem (12:13), wracając do gry. Po chwili kontrę na potrójnym bloku na remis skończył Artur Szalpuk (14:14) i set rozpoczął się praktycznie od nowa.
Gościom nie pomógł nawet wchodzący na zmiany Takahashi, bo to Szalpuk wpadł w prawdziwy trans. Kończył akcje nawet na potrójnym bloku i to dzięki niemu Projekt objął prowadzenie 18:17, co zakończyło się przerwą na żądanie dla Włochów. Kolejny kontratak Szalpuka? 19:17! Na Torwarze, gdzie koniec końców mimo wczesnej pory przybyły 4 tysiące kibiców, zrobiło się niezwykle głośno.
A Szalpuk robił swoje - gdy wszedł na zagrywkę, zaczął nią demolować rywala. Najpierw przechodzącą piłkę mógł skończyć Linus Weber, następnie w długiej akcji punkt zdobył Jurij Semeniuk, a na koniec sam serwujący Szalpuk dołożył do tego dwa asy serwisowe. Torwar wręcz eksplodował, a Projekt miał aż sześć piłek meczowych. Wykorzystał już drugą - po ataku Kevina Tillie wygrał seta do 19, całe spotkanie 3:1 i w doskonałej sytuacji będzie mógł wybrać się do Włoch.
MVP meczu nie został jednak Szalpuk, a ukraiński środkowy Jurij Semeniuk, którego wszechstronność w tym spotkaniu przyniosła Projektowi 14 punktów (7 ataków, 5 bloków i 2 asy). Bardzo solidny mecz zagrali także Kevin Tillie (16 pkt), Linus Weber (15), a nie można też zapominać o show Artura Szalpuka (15 pkt) w ostatniej partii. U gości najskuteczniejsi byli dwaj Kanadyjczycy - Arthur Szwarc i Eric Loeppky (po 21 pkt).
Rewanż w Monzy zostanie rozegrany we wtorek 27 lutego o godzinie 20:00 i będzie to najbliższe spotkanie Projektu, który w weekend nie będzie musiał grać w PlusLidze.
Projekt: Weber (15), Firlej, Wrona (8), Tillie (16), Szalpuk (15), Semeniuk (14), Wojtaszek (libero) oraz Borkowski (1).
Vero Volley: Loeppky (21), Maar (10), Galassi (4), Kreling, Szwarc (21), Di Martino (4), Gaggini (libero) oraz Takahashi (1), Beretta.