Rozpędzony Projekt Warszawa przed środowym rewanżem na Torwarze był w znakomitej sytuacji, gdyż pierwszy mecz w Finlandii wygrał bez straty seta, zwyciężając w kolejnych partiach do 18, 20 oraz 14. Dlatego też drużyna Piotra Grabana, która już przed dwumeczem była jego murowanym faworytem, nie wyobrażała sobie braku awansu do wielkiego finału.
W pierwszym secie Projekt napotykał przez długi czas spory opór ze strony swojego mniej renomowanego przeciwnika. Bo choć to stołeczny zespół wygrał pierwsze cztery punkty w tym spotkaniu, to niedługo później był już remis po 9, a nawet dwupunktowe prowadzenie gości z Finlandii (11:13). Goście dobrze grali blokiem, radzili sobie też w kontrataku. Od stanu 18:18 Projekt potrafił jednak zrobić to, co na drużynę z wyższej półki przystało - włączył wyższy bieg i po bardzo udanej końcówce wygrał 25:20.
Co ważne, już w pierwszym secie z boiska musiał zejść rozgrywający Jan Firlej. Jak później poinformowano, reprezentant Polski gorzej się poczuł, ale z jego zdrowiem powinno być wszystko w porządku.
Finowie wydawali się grać bez większej presji i nawet stracony set ich pod tym względem nie podłamał. W drugiej partii rozpoczęli od prowadzenia 4:1, a przy remisie po 11 zaliczyli nawet serię 7:1, co dało im sześć punktów przewagi (12:18) i zmusiło Piotra Grabana do reakcji - najpierw wzięcia czasu, a następnie zmiany atakującego - Bartłomieja Bołądzia zastąpił Linus Weber. Gospodarzom wrócić do gry już się jednak nie udało - solidni rywale z Finlandii wygrali drugiego seta 25:18.
Projekt miał długo problemy z wejściem na odpowiedni poziom swojej gry. Dopiero od stanu 11:11 w trzecim secie coś wyraźnie drgnęło. Pojawiła się lepsza zagrywka po stronie gospodarzy, za nią blok, a i siatkarzom Piotra Grabana atakowało się ze zdecydowanie większą swobodą, co najbardziej było widać po grze Bartłomieja Bołądzia. Trzecią partię asem serwisowym zakończył Jurij Semeniuk. Projekt zwyciężył do 18 i prowadząc w całym meczu 2:1 miał już pewny awans do finału Challenge Cup.
Środowy mecz trzeba było jednak dograć do końca. Na parkiecie pojawiło się wielu nominalnych rezerwowych. Po stronie Projektu byli to m.in. Karol Borkowski, Jędrzej Gruszczyński czy Linus Weber. To zdecydowanie lepiej wyszło warszawianom, którzy bez większego trudu wygrali czwartą partię do 17 i całe spotkanie 3:1.
Po stronie Projektu najskuteczniejszy był Bartłomiej Bołądź, który w trzy sety zdobył 19 punktów. O dwa punkty mniej zdobył najlepszy u rywali Czech Matej Smidl.
W finale Projekt czeka zdecydowanie najtrudniejsze dotąd zadanie - rywalem warszawskiego zespołu będzie włoski klub Mint Vero Volley Monza, który w półfinale pokonał bez większego trudu turecki Galatasaray Stambuł. W drużynie z Monzy grają m.in. tacy zawodnicy, jak Włoch Gianluca Galassi, Japończyk Ran Takahashi, Brazylijczyk Fernando Gil Kreling czy Kanadyjczycy Arthur Szwarc i Stephen Maar.
Pierwszy mecz Projektu z Monzą zostanie rozegrany w Warszawie w okolicach 21 lutego. Rewanż we Włoszech odbędzie się 27 lutego.