ZAKSA Kędzierzyn-Koźle jeszcze kilka miesięcy temu była na absolutnym szczycie. W maju po raz trzeci z rzędu wygrała Ligę Mistrzów, dorzuciła do tego triumf w Pucharze Polski oraz ligowe srebro, a na starcie obecnego sezonu wywalczyła krajowy superpuchar. Obecnie takie sukcesy wydają się być w zasadzie nieosiągalne.
Kędzierzynianie dotychczas wygrali tylko połowę z 18 meczów ligowych i zajmują odległe 10. miejsce w tabeli. Przez to wcześniej straciła szanse na obronienie Pucharu Polski. W grupie Ligi Mistrzów zajęła drugie miejsce, przez co o awans do ćwierćfinału musi walczyć w barażach. Kibice nie byli zadowoleni nie tylko z wyników, ale i plotek o odejściu kluczowych graczy, w tym Aleksandra Śliwki. A kilkanaście dni temu pracę stracił trener Tuomas Sammelvuo.
Nowe światło na sytuację ZAKSY rzucają informacje ujawnione przez "Przegląd Sportowy" Onet. Okazuje się, że 29 listopada, porażce z Barkomem Każany Lwów (1:3), do szatni ZAKSY wtargnął prezes klubu Piotr Szpaczek, który rzucił wiele mocnych słów w kierunku zawodników, przede wszystkim liderów. Będący kapitanem Śliwka usłyszał, że brakuje mu zaangażowania.
W tamtej sytuacji Sammelvuo pozostał neutralny, ale wydaje się, że ostatecznie źle na tym wyszedł. "Brak reakcji także okazał się reakcją. Gdy nie stanął wyraźnie po stronie graczy, zawiódł ich zaufanie, którego później nie udało się w pełni odbudować" - czytamy. A po trzech z rzędu ligowych porażkach na początku grudnia jego pozycja osłabła również w oczach władz klubu.
Problemem są też liczne kontuzje, jakie dopadły kędzierzynian. Obecnie pauzują Śliwka, Radosław Gil, Przemysław Stępień, Wojciech Żaliński i Jakub Szymański, a wcześniej na dłużej wypadli Bartosz Bednorz, Marcin Janusz, Daniel Chitigoi czy David Smith. W dodatku gdy jedni wracali, to inni doznawali urazów. Przez to trudno było przeprowadzić nawet normalne treningi. W nim zespół wspomagali asystenci trenera, w tym Adam Swaczyna, który obecnie jest szkoleniowcem ZAKSY. Zgodził się objąć to stanowisko, mimo że nie wiadomo, jak długo będzie je zajmował.
- Na pewno było kilka rozmów w naszym gronie i po konsultacjach zrozumiałem, że drużyna potrzebuje tego w tym momencie. Dlatego się zgodziłem. Znamy się wiele lat i wiele już razem osiągnęliśmy - tak Swaczyna skomentował swoją nową rolę. Pod jego wodzą drużyna spisuje się nieźle, pokonała Indykpol Olsztyn (3:2) oraz Halkbank (3:2) w LM.
Lepsze wyniki to najszybsza droga, aby ZAKSA odzyskała zaufanie fanów. Ci w ostatnim czasie nie szczędzili krytyki zawodnikom, część z nich pisała dosadne komentarze w sieci, niektórzy potrafili nawet rzucić coś w ich kierunku na mieście. Szczególnie mocno obrywało się Łukaszowi Kaczmarkowi i Bednorzowi, który po kluczowym meczu LM z Knack Roeselare (3:2) zwrócił się do kibiców.
- Każdy ma prawo głosu, ale pomyślcie, że my też jesteśmy ludźmi. Nie jesteśmy maszynami, też mamy swoje uczucia i emocje. Po dobrym meczu będą nas klepać po plecach, a w trudnych momentach odwracają się - mówił. A w tle widać było transparent wymowny transparent z napisem "Jedyne gwiazdy ZAKSY to niebieska, biała i czerwona". Choć nie był to przytyk do siatkarzy.
- To był nasz odzew do hejterów wypisujących w internecie, że "gwiazdeczkom" z naszego zespołu nie chce się grać, a wolą występować w reklamach. Chcieliśmy pokazać, że klub to cała społeczność, od zawodników i trenerów przez pracowników klubu, po kibiców. Uderzając w jednego z nas, uderza się we wszystkich - wyjaśnił Kamil Mrugała z kędzierzyńskiego Klubu Kibica. To właśnie w odpowiedzi na te komentarze Kaczmarek zamieścił w sieci przerobiony obrazek z nim i Bednorzem w roli tancerzy.
Obaj zawodnicy są w gronie tych, którzy po zakończeniu sezonu mają opuścić klub. Mimo to Waldemar Wspaniały, były trener klubu z Kędzierzyna-Koźla, ma nadzieję, że w najbliższych tygodniach będą grać jak najlepiej. - Wierzę, że ci zawodnicy, którzy po sezonie żegnają się z klubem, przez swoją obecną grę będą chcieli pokazać pełne zaangażowanie (...) Trzeba rozwikłać te wszystkie sporne kwestie, pozamykać pewne sprawy i skupić się na tym, że sezon jest jeszcze do uratowania - podsumował.