Sir Susa Vim Perugia, w której grają Wilfredo Leon i Kamil Semeniuk, w zeszłym tygodniu wygrała z brazylijskim Minasem 3:0 w finale Klubowych Mistrzostw Świata. Teraz włoski zespół wrócił z Indii i powrócił do zmagań ligowych. Na początek przegrał, ale Semeniuk rozegrał przyzwoite spotkanie. Nie zabrakło jednak chwil grozy po jego akcji.
Drużyna Perugii po powrocie do ligi włoskiej był dość bolesny, ponieważ Klubowi Mistrzowie Świata przegrali z rywalami z Trentino 1:3. Drużyna Polaków zdołała jedynie wyrwać jednego seta w trzeciej partii, ale nie wystarczyło to do odwrócenia wyniku na swoją korzyść. Przez to Trentino wskoczyło na pierwsze miejsce w tabeli ligi włoskiej i ma punkt przewagi nad Perugią.
Pomimo porażki dobry mecz rozegrał Kamil Semeniuk. Przyjmujący zdobył 15 punktów. Dziesięć z nich zdobył w ataku na 48-procentowej skuteczności. Ponadto dołożył trzy asy serwisowe i dwa bloki punktowe. Po jednym z jego ataków przez chwilę na boisku zrobiło się groźnie.
Semeniuk potężnie zaatakował z lewego skrzydła, a jeden z rywali zablokował piłkę. Ta poleciała niefortunnie blisko siatki i trafiła prosto w głowę drugiej arbiter. Sędzia po potężnym uderzeniu potrzebowała długiej chwili, by dojść do siebie.
Tuż po zagraniu Semeniuk aż złapał się za głowę, ponieważ miał świadomość siły uderzenia, które przyjęła sędzia. Na szczęście szybko okazało się, że poszkodowanej nic się nie stało i będzie w stanie kontynuować pracę. Chwilę później reprezentant Polski już normalnie rozmawiał z kolegami i wrócił do rozgrywania spotkania.
W zespole z Perugii gra również Wilfredo Leon, ale nie mógł on wystąpić w niedzielnym meczu. Reprezentant Polski obecnie leczy kontuzję kolana, przez którą opuścił również Klubowe Mistrzostwa Świata. Na razie wiadomo, że trenuje on na siłowni i szykuje się do powrotu do gry.