Mecze siatkarskie kojarzą się z efektownymi akcjami i towarzyszącymi im emocjami. Niekiedy zdarza się, że spotkania są tak wyrównane, że do rozstrzygnięcia kwestii zwycięstwa potrzebne jest pięć setów. Z drugiej strony często słabsze drużyny nie mają żadnych szans w starciach z mocniejszymi ekipami i nie potrafią zdobyć choćby 10 punktów w secie. Podobna, a nawet bardziej szokująca sytuacja, miała miejsce podczas trwających igrzysk europejskich.
W jednym ze spotkań fazy grupowej turnieju kobiecego Japonki zmierzyły się z reprezentantkami Afganistanu. Pierwszy zespół od lat należy do światowej czołówki i prawie wywalczył niedawno kwalifikację olimpijską. Druga z drużyn nie jest nawet sklasyfikowana w światowym rankingu, co mówi wszystko o prezentowanym przez nią poziomie. Potwierdzeniem tego mógł być pierwszy mecz z Kazachstanem. Afganki przegrały 0:3 po zaledwie 43 minutach gry, a w "najlepszym" secie zdobyły jedynie... 5 punktów.
Spotkanie z Japonkami zakończyło się takim samym wynikiem, ale jego przebieg był jeszcze większym zaskoczeniem. Siatkarki z Afganistanu wywalczyły łącznie tylko siedem punktów. Na ten dorobek składają się dwa punkty z pierwszego seta i pięć punktów z trzeciego. Drugą odsłonę Japonki zakończyły z kolei sensacyjnym zwycięstwem 25:0, co jest wręcz ewenementem w światowej siatkówce.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Dodatkowo na siedem wywalczonych punktów Afganki zdobyły własnymi siłami tylko jeden, a reszta pochodzi z błędów rywalek. Autorką honorowego punktu była przyjmująca Amiri Mohaddese, która skończyła jeden atak w pierwszym secie.