Siatkarskie mistrzostwa świata w Polsce to fatalny pomysł. A potem płacz

Dominik Senkowski
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że mistrzostwa świata siatkarzy 2027 odbędą się w Polsce. To świetna wiadomość dla naszych kibiców, ale czy dobra dla samej siatkówki? Raczej fatalna. Na siłę regionalizujemy dyscyplinę, a jednocześnie mamy żal, że jest za mało popularna na świecie - pisze Dominik Senkowski ze Sport.pl.

- Tę znakomitą wiadomość zawdzięczamy przede wszystkim polskim siatkarzom, siatkarkom - tym, którzy sprawiają, że Polacy coraz bardziej kochają siatkówkę - mówił szef rządu podczas Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki w Zakopanem.

Zobacz wideo Polskie siatkarki z historycznym awansem. Ograły dwie potęgi i spełniły marzenie o powrocie na igrzyska

Premier zaskoczył opinię publiczną. Nie znamy jeszcze gospodarza mistrzostw świata w 2025 roku, ale wiemy już, że to w naszym kraju odbędą się dwa lata później zawody rangi mistrzowskiej. Z kolei prezydent Andrzej Duda ogłosił, że Polska rozpocznie starania o prawo organizacji letnich igrzysk olimpijskich w 2036 roku.

Dobrze dla nas, a dla siatkówki? 

Trudno tych wszystkich zapowiedzi nie łączyć z trwającą kampanią wyborczą. Wybory parlamentarne już 15 października. Odsuwając jednak na bok politykę, warto zastanowić się, czy decyzja o organizowaniu mistrzostw świata 2027 w Polsce jest dobra dla samej siatkówki. Bo, że jest korzystna dla kibiców i naszej reprezentacji to nie ma wątpliwości. Prawo startu przed własną publicznością często dodaje zawodnikom skrzydeł. Fani w naszym kraju kochają siatkówkę i będzie im łatwiej śledzić rywalizację z perspektywy trybun.

Kłopot w tym, że zorganizujemy taką imprezę trzeci raz w ciągu 13 lat. W 2014 r. kadra wygrała mundial u siebie, w zeszłym roku, gdy współorganizowaliśmy turniej ze Słowenią, zajęła drugie miejsce. Mundial miał się pierwotnie odbyć w Rosji, ale z powodu wojny w Ukrainie FIVB awaryjnie zmieniła lokalizację imprezy.

Siatkówka walczy o większą popularność. Chce gonić piłkę nożną na płaszczyźnie finansowej czy marketingowej. Czy w takim razie "zamykanie" dyscypliny na kilka rynków ma sens? Czy mistrzostwa świata nie powinny odbywać się także w innych krajach, na innych kontynentach? Jak rozwinąć zainteresowanie siatkówką w Ameryce Południowej, gdy ostatni raz najlepsi siatkarze rywalizowali tam 21 lat temu na turnieju w Argentynie (nie licząc igrzysk w Rio 2016)? 

Europocentryzm

Podobnego turnieju nie było nigdy na kontynencie afrykańskim. Jeśli najbliższa edycja mistrzostw 2025 odbędzie się w jednym z państw europejskich, to okaże się, że turniej o mistrzostwo globu nie wyjdzie ze Starego Kontynentu przez co najmniej 21 lat. Ostatni nie-europejski gospodarz to Japonia 2006. 

W ten sposób nie zbuduje się większego zainteresowania dyscypliną na świecie. Nie odejdzie się od stereotypu siatkówki jako sportu niszowego. Świat to nie tylko Europa. W mojej opinii polskim siatkarzom czy PZPS-owi powinno zależeć, by tak ważny turniej zmieniał lokalizację, kontynenty.

Dużo złego można powiedzieć o FIFA, znamy korupcyjne kulisy przyznawania praw do organizacji mistrzostw świata, ale z punktu widzenia popularyzacji futbolu - futbolowy turniej działa znakomicie. 

W XXI wieku mundial odbywał się w Azji (2002), Europie (2006), Afryce (2010), Ameryce Południowej (2014), Europie (2018) i Azji (2022). A kolejna taka impreza w 2026 roku zostanie rozegrana w Ameryce Północnej. Większa demokratyzacja - jak to brzmi w przypadku FIFA - jest z korzyścią dla futbolu. Żaden rejon świata nie jest faworyzowany, wszyscy czują się równie ważni. 

Dziś siatkówce bliżej pod tym względem do piłki ręcznej. W XXI wieku rozegrano 12 turniejów mistrzostw świata w tej dyscyplinie. Lokalizacja? Dziewięciokrotnie w Europie, po jednym razie w Egipcie, Tunezji i Katarze.

W podobną stronę co futbol poszła koszykówka. Ostatnie mistrzostwa świata to trójka gospodarzy: Filipiny, Japonia i Indonezja. Poprzednie? Chiny, wcześniej Hiszpania, wcześniej Turcja, Japonia czy USA. Następne zawody za cztery lata w Katarze.

Siatkarze poradzą sobie na wyjeździe

Czy po mistrzostwach świata 2027 siatkówka stanie się w Polsce jeszcze bardziej popularna? Wątpię, bo poziom zainteresowania już i tak jest wysoki. Podczas ostatniej rozmowy z socjologiem sportu, dr. hab. Radosławem Kossakowskim z Uniwersytetu Gdańskiego wskazałem: siatkarze po zdobyciu mistrzostwa Europy nie mogą liczyć na takie premie od rządu, jakie piłkarze mieli dostać za samo wyjście z grupy na mistrzostwach świata.

Kossakowski odpowiedział: - To pokazuje, jak odbierana jest siatkówka. Oczywiście nie jest sportem niszowym, w naszym kraju ma miliony kibiców, ale z drugiej strony jak zmienimy perspektywę z polskiej na międzynarodową, to okaże się, że świat nie emocjonuje się tak mocno tą dyscypliną sportu.

A jak ma się bardziej emocjonować, jeśli próbujemy na siłę regionalizować siatkówkę? Pozwólmy naszym siatkarzom grać także w innym lokalizacjach niż polskie hale. Nie mam wątpliwości, że nawet bez takiego wsparcia jak w katowickim Spodku czy innych obiektach są w stanie wygrywać z najlepszymi. 

Więcej o: