Polki po pięciu spotkaniach turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Paryżu rozgrywanego w Łodzi mają cztery zwycięstwa i jedną porażkę. W piątek udało im się wyrwać wygraną po tie-breaku przeciwko Niemkom wynikiem 3:2 (20:25, 27:25, 25:21, 22:25, 15:12).
Kluczowym momentem spotkania była na pewno zmiana Katarzyny Wenerskiej, która w drugim secie decyzją Stefano Lavariniego weszła na boisko w miejsce Joanny Wołosz. I to na dłużej, co ostatnio zdarzało się rzadko. Rozgrywająca była kluczową postacią drużyny, gdy ta zdobywała brązowy medal Ligi Narodów na początku sezonu. Teraz gdy do drużyny dołączyła Joanna Wołosz, Wenerska stała się jej zmienniczką zarówno w mistrzostwach Europy, jak i obecnie na kwalifikacjach olimpijskich.
W meczu z Niemkami odmieniła grę Polek. Ta z chaotycznej w trakcie pierwszego seta zamieniła się w o wiele bardziej poukładaną. - Liga Narodów pokazała, że wprowadzam trochę spokoju na boisko. Choć może po meczu z Tajlandią nie było tego po mnie widać. Z Niemkami weszłam i początek może nie był najpiękniejszy, ale potem wszystko dobrze się skończyło. W drugim secie, gdy pojawiłam się na boisku, wytrzymałyśmy nerwówkę, wygrałyśmy go i to było dla nas najważniejsze - ocenia Wenerska po spotkaniu.
Polki prowadziły już w tym spotkaniu 2:1, ale Niemki doprowadziły do piątej partii. Tam Polki sporo - aż siedem - punktów oddały im błędami w polu serwisowym. - W tie-breaku próbowałyśmy zaryzykować zagrywką. W pewnym momencie było już chyba za dużo tego ryzyka, bo i za dużo serwisów popsułyśmy. Dobrze, że udało nam się pomimo tego zakończyć go zwycięsko - mówi Wenerska.
- My codziennie walczymy trochę ze sobą i z tym całym turniejem. Jest sporo zmęczenia i o tym, kto wygra, decyduje dyspozycja dnia. Wchodzimy w mecz i widać, że albo ta forma jest, albo jej nie ma. Albo się uda, albo nie - dodaje rozgrywająca.
Teraz przed Polkami najważniejszy moment w trakcie turnieju: mecze z Włoszkami i Amerykankami, które zdecydują o tym, które dwie drużyny zapewnią sobie awans na igrzyska olimpijskie dzięki wynikowi na tym turnieju. - Im lepszy przeciwnik, tym my też podnosimy poziom swojej gry. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach właśnie tak będzie. Myślę, że nauczyłyśmy się już grać z tymi najlepszymi zespołami i zebrałyśmy odpowiednie doświadczenie. Jestem dobrej myśli - przekonuje Wenerska.
A Polki zwłaszcza z meczów z najbliższym rywalem - mistrzyniami olimpijskimi z USA - mają ostatnio dobre wspomnienia. Rok temu właśnie w Łodzi sensacyjnie pokonały je 3:0 w drugiej fazie grupowej mistrzostw świata, a w tegorocznej Lidze Narodów to właśnie po pięciosetowym meczu przeciwko Amerykankom kadra Lavariniego wywalczyła brązowy medal. - Poprzednie mecze nie mają znaczenia. Wchodzimy na boisko z czystą głową i walczymy - zapewnia jednak Katarzyna Wenerska.
Początek sobotniego meczu z Amerykankami zaplanowano na godzinę 17:30. W niedzielę Polki zagrają z Włoszkami o 20:30. Relacje na żywo na Sport.pl.