Siatkarki Chin to obok Serbek i Holenderek główne kandydatki do zajęcia dwóch pierwszych miejsc w turnieju, które gwarantują awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Paryżu. Dotychczas Chinki odniosły trzy zwycięstwa, wszystkie 3:0 (z Ukrainą, Meksykiem i Czechami). Natomiast Kanadyjki wygrały tylko raz, też niespodziewanie 3:2 z Holandią, a potem przegrały z Dominikaną 2:3 i z Serbią 0:3.
W środowe południe Chinki już w pierwszym secie stoczyły pasjonujący bój z Kanadyjkami. Potrzebna była gra na przewagi, a ostatecznie wygrały zawodniczki z kraju klonowego liścia 28:26. Wcześniej gospodynie zmarnowały trzy piłki setowe.
Drugą partię Chinki wygrały zdecydowanie, bo aż 25:15. Kluczowy dla losów trzeciego seta miał fragment gry przy remisie 18:18. Od tego momentu Kanadyjki zdobyły cztery punkty z rzędu i potem utrzymały przewagę. W podobnym momencie odskoczyły też Chinki w czwartym secie - od stanu 19:17 zdobyły cztery punkty z rzędu.
O losach spotkania zadecydował tie-break. Chinki prowadziły w nim aż 4:0, 6:1, 7:3. Od tego ostatniego momentu rywalki zaczęły odrabiać błyskawicznie straty. Doszło do emocjonującej końcówki. Chinki nie wykorzystały piłki meczowej, a rywali od stanu 15:15 wygrały dwie wymiany i mecz.
Chinkom nie pomogło aż 30 punktów Li Yingying. Dla zwyciężczyń najwięcej punktów zdobyły: Kiera Van Ryk (26.), Alexa Gray (24.) i Emily Maglio (20.). Gospodyniom nic też nie dało, że miały w meczu więcej bloków (19-11) i asów (10-3).
W następnej kolejce Chinki zagrają z Holenderkami (22 września o godz. 13.30 czasu polskiego), a Kanadyjki zmierzą się z Ukrainą (22 września o godz. 7).
W środę zagra też reprezentacja Polski. Biało-Czerwone zmierzą się z Tajlandią (godz. 17.30). Relacja na żywo na sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE.