Nie ma w obecnej reprezentacji Polski siatkarza równie doświadczonego jak Bartosz Kurek. Nikt poza nim nie ma też w dorobku dwóch tytułów mistrza Europy. Tyle że o ile pierwszy - w 2009 roku - wywalczył na boisku, to w sobotnim finale z Włochami (3:0) z powodu kłopotów zdrowotnych mógł jedynie z boku wspierać kolegów.
W dorobku 35-letniego atakującego są m.in. dwa medale mistrzostw świata i cztery krążki ME. Ten ostatni dołożył w sobotni wieczór w Rzymie. Doświadczony zawodnik ze względu na problemy zdrowotne pojawił się tylko na jedną akcję w ćwierćfinale, a dwa kluczowe mecze oglądał z kwadratu dla rezerwowych. Bez nadziei na wyjście na boisko. W fazie grupowej też nie grał regularnie. Łukasz Kaczmarek spisywał się tak dobrze, że zastępstwo nie było potrzebne, ale z pewnością sportowa ambicja i chęć dołożenia własnego wkładu na boisku mogły dawać się weteranowi we znaki.
- Bartek Kurek z 2009 r. miał jeden talent, którego nie mam ja – potrafił wyhodować włosy na głowie, mimo że cieszył się tak samo (uśmiech). Chłopaki wygrali ten medal dla mnie, a ja starałem się ich wspierać, jak tylko mogłem - wspominał.
A następnie z ust Kurka padły słowa, które jedni nazwą pesymistycznymi, inni - realistycznymi. - Mam nadzieję, że to nie był mój ostatni akord w tej reprezentacji. Mam nadzieję, że jeszcze będę mógł zagrać w tej koszulce - podkreślił.
Na pytanie, jak duże jest zagrożenie, że taki czarny scenariusz mógłby się sprawdzić, odparł zaś: - Mamy drużynę, która wygrywa i do której będzie bardzo, bardzo ciężko się dostać.
W czasie fazy pucharowej ME o kapitanie Biało-Czerwonych z dziennikarzami dość często rozmawiał trener Nikola Grbić. To on po półfinale powiedział im, że 35-latek na pewno nie zagra w meczu o złoto, a po powrocie do kraju przejdzie kolejne badania. W sobotę późnym wieczorem potwierdził to sam zawodnik.
- Musimy raz, a dobrze określić, gdzie tkwi problem i wyleczyć go, żebym kolejny sezon ligowy mógł rozegrać w spokoju. Jaka dokładnie jest diagnoza moich problemów? Nie chciałbym wchodzić w szczegóły - zastrzegł.
Grbić pewnego dnia zaznaczył, że u Kurka dostrzega również tzw. paraliż analityczny, czyli nadmierne myślenie. Wspomniał, że MVP mistrzostw świata 2018 oczekuje od siebie bardzo dużo, a on próbuje mu wyjaśnić, że nawet jeśli nie gra idealnie, to jest bardzo potrzebny kadrze jako lider i kapitan. Sam atakujący jednak znów zwrócił w sobotni wieczór uwagę na kwestię poziomu sportowego.
- Od chciejstwa do wyjścia na boisko jest daleka droga. Reprezentacja ma się składać z najmocniejszych zawodników dostępnych w danym momencie i trener na pewno tak będzie do tego podchodził. W żadnej drużynie nie powinno być, że ktoś jest za zasługi - podkreślił.
Kaczmarek i reszta kolegów z kadry w ostatnich dniach stale przypominała o wkładzie Kurka w sukcesy polskiej siatkówki i w kształtowanie się drużyny narodowej w obecnym kształcie. Padła też jasna deklaracja - zrobią wszystko, by wywalczyć dla 35-latka drugie złoto ME w karierze.
- Trudno nie być podekscytowanym i nie cieszyć się z tego, jak wyglądaliśmy na boisku, gdy wychodzi się naprzeciwko 10 tys. włoskich gardeł i jednej z najlepszych drużyn. Przyjemnie jest patrzeć, jak chłopaki grają i rozwiązują trudne sytuacje. Żeby osiągnąć coś wielkiego, trzeba swój najlepszy mecz zagrać w tym kluczowym momencie. Tym chłopakom się to udało i wielki szacunek dla nich. Wiem, co zrobiłem dla tej drużyny, ale potrafię też przyznać, gdy to inni zrobili coś dobrego dla mnie - podsumował siatkarz japońskiego klubu Wolf Dogs Nagoya.