Oto nowy cesarz polskiej siatkówki. Ale król finału ME był tylko jeden. "Genialny" [OCENY]

Jakub Balcerski
Choć cała polska drużyna, zdobywając mistrzostwo Europy, zagrała finał przeciwko Włochom na wybitnym poziomie, nietrudno wskazać jej największych bohaterów. Aleksander Śliwka potwierdził, że zostanie liderem polskiej siatkówki na kolejne lata, a Norbertowi Huberowi wyszedł mecz, o jakich czasem tylko się marzy.

Polskich siatkarzy po wygranym 3:0 (25:20, 25:21, 25:23) finale mistrzostw Europy oceniamy w skali szkolnej (1-6).

Zobacz wideo Brutalna prawda o Fernando Santosie. Śmiech na sali

Łukasz Kaczmarek - 4+

W tym finale to był człowiek od zadań specjalnych. Jego ocena pewnie byłaby niższa, gdyby spojrzeć tylko na jego skuteczność - 45 procent w ataku. Dziesięć punktów to dużo, ale liderem ataku nie został. Jednak to właśnie Kaczmarek skończył jedną z najważniejszych piłek tego spotkania - dokładnie tę, która kończyła pierwszego seta w trakcie słabszego momentu gry Polaków, gdy zaczęli tracić sporą przewagę. Potem wyraźnie pomógł także w trzeciej partii, kiedy to zawodnicy Nikoli Grbicia potrzebowali odrabiać punkty i świetnie bronił w jej końcówce. To były momenty, za które trzeba go docenić.

Marcin Janusz - 5+

Bawił się swoją grą. Wszedł na taki poziom, że aż widać było luz, z jakim kierował Polakami od pierwszej posłanej piłki. Generał kadry Nikoli Grbicia nie bał się zaryzykować, grać różnorodnie, czy ponowić ataku u zawodnika, któremu nie szło i go odbudować. A jak poprawił zagrywkę, wracając do tego, co prezentował w zeszłym sezonie! Wybitny.

Norbert Huber - 6

Król tego finału mógł być tylko jeden. Bohater. Doskonały, genialny mecz. Nieważne, że czterech ataków nie skończył, wymazujemy mu to. Momentami wychodziło mu przecież wszystko. Przede wszystkim zagrywka, którą zdobył tyle asów, ile popełnił błędów. A to niespotykany, doskonały bilans. Włosi tylko patrzyli, jak jego piłki ich mijają, a i tak wpadają w boisko. Do tego dołożył dwa punkty blokiem, którym już zasłynął na tym turnieju. Kiedyś był porównywany do wielkiego środkowego światowej siatkówki, Robertlandy'ego Simona, teraz to do niego trzeba byłoby porównywać innych. Parafrazując jego słowa po meczu: "Norbert górą!".

Jakub Kochanowski - 5+

Dziesięć punktów, 64 procent skuteczności w ataku, po jednym bloku i asie. Nie chciał być gorszy od Norberta Hubera i w imponujący sposób dotrzymywał mu kroku. Grał chyba tylko nieco mniej efektownie, ale u niego szacunek budzi przede wszystkim to, jak długo w tym turnieju utrzymał tak doskonałą formę. Powtórzmy wniosek z poprzednich meczów: polski środek jest najlepszy na świecie.

Aleksander Śliwka - 6

Mamy nowego cesarza polskiej siatkówki. Po ostatniej piłce ukrył twarz w dłoniach, bo poleciały mu łzy radości, wzruszenia. Ale zdecydowanie zasłużył na te emocje. I tak jak Norberta Hubera trudno byłoby przeskoczyć w rankingu za sobotni mecz, tak nie ma chyba lepszego kandydata na MVP całego turnieju. I nie ma lepszego dowodu na to, kto będzie kluczową postacią polskiej kadry na kolejne lata. W Zaksie Kędzierzyn-Koźle pokazywał, że potrafi wejść w rolę lidera doskonale. Teraz i w kadrze Śliwka staje się jej czołową postacią już w bardzo naturalny sposób. Najpierw udowadniając swoją wartość na poprzednich imprezach, także gdy nie zawsze mu szło, a teraz grając takie finały jak ten w sobotę w Rzymie. Już przeszedł do historii polskiej siatkówki, ale wierzymy, że zostało mu do zapisania jeszcze wiele jej kart.

Wilfredo Leon - 5+

Gdy na chwilę zszedł z boiska i wydawało się, że mógł doznać urazu, zadrżeliśmy. Bo jak to walczyć bez niego w końcówce z tak napierającymi Włochami? Liczby nie kłamią - zagrał na 45 procent skuteczności w ataku i 50 procent skuteczności pozytywnego przyjęcia, ale dziś lepiej je odstawić. Wszystko mówią o nim miny rywali, gdy rozbrajał ich swoją zagrywką, czy bombami w ataku. Włosi teoretycznie powinni znać go najlepiej, a w sobotę grali tak, jakby pierwszy raz doświadczyli jego potęgi. I zmiotła ich z boiska. Obiecywał rekord prędkości zagrywki. Zastąpił go trzema asami i seriami w polu serwisowym, gdy mistrzowie świata musieli drżeć o to, czy posłana przez niego piłka za chwilę nie oderwie im rąk. Obiecał sobie, że wreszcie będzie pomagał w kluczowych momentach i będzie Polakom zdobywał złote medale. Wszystko prawda, dotrzymuje słowa. I oby dotrzymywał jak najdłużej.

Paweł Zatorski - 5

Nieprawdopodobną piłkę wyciągnął przy stanie 18:15 w drugim secie i to jedną ręką! Minister obrony narodowej? To dla niego byłoby zbyt banalne określenie. A jak trzymał przyjęcie: był bezbłędny ze skutecznością na poziomie 59 procent pozytywnego przyjęcia. Zapewnił solidność i spokój. Był wielki.

Kamil Semeniuk - 5

W drugim secie wszedł na jedną piłkę w ataku. Skończył ją. Potem pomógł jeszcze w trzecim secie. Zmiany Nikola Grbić miał w tym finale trafione. Nawet jeśli Semeniuk nie odegrał w tym meczu kluczowej roli, to doskonale wywiązał się z tej, w której widział go serbski szkoleniowiec. Przed turniejem mielibyśmy obawy, że nie będzie w stanie. On udowodnił, że niepotrzebnie. Odrodził się i złoto mistrzostw Europy, do którego dołożył cegiełkę, jest tego symbolem. 

Tomasz Fornal - 5

Wszedł w drugim secie, żeby przyjąć dwie piłki. Przyjął je dokładnie tak, jak powinien. Tylko potwierdził, że Angelo Lorenzetti, trener Sir Safety Perugii, przed finałem ME miał rację, mówiąc Sport.pl, że dzięki swojej głębi składu Polska to "najbardziej kompletny zespół na świecie". Teraz możemy do tego dopisać: najlepszy zespół w Europie. Pod każdym względem i dzięki każdemu zawodnikowi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.