Reprezentacja Włoch kapitalnie prezentuje się w trwających mistrzostwach Europy. Bez większych problemów wygrała wszystkie mecze fazy grupowej, tracąc w nich zaledwie dwa sety, a później pokonała zarówno Macedonię Północną (3:0), jak i Holandię (3:2) w fazie play-offów. W półfinale dosłownie rozbiła bezradnych Francuzów 3:0 (25:21, 25:19, 25:23) i tym samym stanie przed szansą obronienia tytułu sprzed dwóch lat.
Włoscy siatkarze pierwszy tytuł mistrzostw Europy zdobyli w 1989 roku, pokonując w finale gospodarzy turnieju Szwedów 3:1. Trzeba przyznać, że nie mieli sobie równych też przez następne lata, triumfując w 1993, 1995, 1999, 2003 oraz 2005 roku. Do kolekcji złotych medali dołożyli również srebro w 1991 roku oraz brąz z ME 1997. Po zdobyciu ostatniego trofeum nastały jednak "chude lata", ponieważ rozpieszczeni świetnymi wynikami Włosi nie zdobyli medalu na dwóch kolejnych imprezach.
Powrócili do czołówki dopiero w 2011 roku, kiedy podczas ME w Czechach i Austrii sięgnęli po srebro, przegrywając w finale z Serbami. Dwa lata później ponownie polegli w finałowym starciu, tym razem z reprezentacją Rosji. Duże oczekiwanie pojawiły się w 2015 roku, kiedy turniej odbywał się w Bułgarii oraz właśnie w kraju z Półwyspu Apenińskiego.
Nie udało im się jednak wygrać tej imprezy, za to po pokonaniu drugiego współgospodarza zapewnili sobie brązowy medal. I choć podczas kolejnych dwóch turniejów znów nie byli w stanie wrócić z żadnym medalem, to w 2021 roku zaskoczyli wszystkich i zwycięstwem ze Słowenią zapewnili sobie siódmy w historii tytuł mistrzów Europy.
Nie można powiedzieć, że gorzej radzili sobie w pozostałych wydarzeniach. W 1990 roku włoscy siatkarze zostali mistrzami świata, a później obronili trofeum dwukrotnie. Następnie jednak przez 24 lata oczekiwali na kolejny krążek, aż do ubiegłorocznego turnieju w Polsce i Słowenii, w którym sięgnęli po złoto, pokonując w finale rozgrywanym w Katowicach siatkarzy Nikoli Grbicia.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:3 (25:22, 21:25, 18:25, 20:25), a najbardziej rozgoryczony rezultatem był ewidentnie serbski selekcjoner. - Miałem okres, kiedy byłem w dołku. Byłem wypruty emocjonalnie. To była moja szósta szansa na złoto mundialu i znowu się nie udało, a w zasadzie tylko jego mi brakuje - powiedział w rozmowie z Jakubem Balcerskim ze Sport.pl. Wtedy jednak wielu ekspertów sugerowało, że nasi siatkarze przystąpili do finału wyraźnie zmęczeni.
Bardzo duże osiągnięcia w MŚ oraz ME nie są jednak powtarzane przez włoskich siatkarzy na igrzyskach olimpijskich. Do tej pory zdobyli na nich zaledwie sześć medali (3 brązowe, 3 srebrne), ale jeszcze nigdy nie udało im zdobyć złota.
Zawodnicy Ferdinando De Giorgiego, który prowadził Polaków w 2017 roku, będą mieli okazję w sobotę znów zmierzyć się z naszymi reprezentantami. Ostatni raz obie drużyny spotkały się w ubiegłym miesiącu, kiedy podczas Memoriału Huberta Wagnera polegliśmy 1:3 (18:25, 23:25, 25:21, 17:25).
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Reprezentacja Włoch przystąpi do finałowego starcia niezwykle zmotywowana, naszpikowana wielkimi gwiazdami siatkarskiej sceny. Polacy muszą przede wszystkim uważać na przyjmującego Daniele Lavię oraz atakującego Yuriego Romano. Obaj bardzo dobrze spisali się podczas półfinałowego meczu z Francją, zdobywając odpowiednio 13 oraz 15 punktów.
Ich skutecznie ataki nie byłyby jednak możliwe bez rozgrywającego, ale również kapitana drużyny Simone Gianelliego. 27-latek chce ponownie pokonać Polaków, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z ich umiejętności. - To wspaniały zespół. Radzą sobie świetnie zarówno pod względem technicznym, jak i fizycznym. To stanowi idealne połączenie - powiedział tuż po półfinałowym spotkaniu.
Obecna kadra reprezentacji Włoch:
Finałowe starcie mistrzostw Europy pomiędzy Polską a Włochami odbędzie się w sobotę 16 września o godzinie 21:00.