Na rozpoczętych w poniedziałek mistrzostwach Europy siatkarzy rozgrywanych w aż czterech krajach: Włoszech, Bułgarii, Macedonii Północnej i Izraelu mieliśmy już kilka sensacji. Najpierw we wtorek wracający na Euro po aż 52 latach Izrael pokonał Grecję 3:2, potem Bułgaria przegrała z Hiszpanią 1:3, a Ukraina z Chorwacją 2:3.
W piątkowe popołudnie doszło do kolejnej sensacji. Reprezentacja Turcji, 12. drużyna rankingu FIVB zmierzyła się z drużyną Rumunii, która jest sklasyfikowana aż 25 pozycji niżej w tym zestawieniu.
Mecz był bardzo wyrównany i rozstrzygnął go tie-break, choć Rumunia nie wykorzystała olbrzymiej szansy, by wygrać za trzy punkty. W czwartym secie prowadziła bowiem aż 15:10 i 19:15. Od tego drugiego stanu przegrała jednak sześć akcji z rzędu, a potem seta 23:25. Tie-break był bardzo emocjonujący i doszło do gry na przewagi. Od stanu 15:15 to Rumunii wygrali dwie akcje z rzędu i mogli się cieszyć ze zwycięstwa.
Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Alexandru Rata (29), a dla przegranych Burutay Subasi (19).
Rumunia po tej wygranej jest z trzema punktami po trzech kolejkach na czwartym miejscu w tabeli grupy D. Prowadzi Francja (6 punktów w dwóch spotkaniach). Turcja jest na ostatniej, szóstej pozycji (punkt w dwóch spotkaniach).
Rumunia zagra jeszcze z Grecją (3 września o godz. 16) i Francją (4 września o godz. 16). Natomiast Turcja zmierzy się z Grecją (2 września o godz. 16.30), Portugalią (4 września o godz. 19) i Izraelem (5 września o godz. 19).