Matthew Anderson od 2022 roku pozostaje zawodnikiem rosyjskiego Zenitu Sankt Petersburg. Siatkarz pytany o trwającą wojnę w Ukrainie przekonywał, że nieszczególnie zna się na polityce. - Jest łatwo mnie krytykować, ale nie obchodzi mnie to, jak inni to oceniają - mówił jeszcze niedawno 36-latek. Gra w Rosji mu nie przeszkadzała, ale najwyraźniej teraz zaczęła i próbuje wykiwać obecny klub. Planuje użyć do tego przepisów FIFA.
O sytuacji z udziałem Andersona donosi rosyjski portal BO Sport. Zawodnik chce opuścić Zenit i zostać nowym zawodnikiem Ziraat Bankasi Ankara. Decyzję tłumaczy sprawami osobistymi, ale dziennikarze przypuszczają, że chodzi głównie o przygotowania do igrzysk olimpijskich. Amerykanin ma narzekać na zbyt dużą intensywność w lidze rosyjskiej.
W chęci przenosin do Turcji nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Anderson nie chce zrywać umowy w Rosji. Wolałby ją zamrozić i przenieść się do Ankary kompletnie za darmo. Do tego chciałby wykorzystać przepis, który pozwala zagranicznym zawodnikom z ligi rosyjskiej i ukraińskiej jednostronnie zawieszać kontrakty.
Chodzi jednak o piłkarski przepis wprowadzony przez FIFA. Sytuacja wydaje się dość kuriozalna, ale Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej miała przystać na prośby Amerykanina. Jego agenci mieli otrzymać zgodę na zamrożenie umowy w Rosji do czerwca 2024 roku i rozpoczęcie negocjacji w Turcji.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Zenit w 2022 roku wykupił kontrakt Matthew Andersona z chińskiego Shanghai Golden Age i miał zapewnić mu idealne warunki do gry w Rosji. Oprócz najwyższej pensji w całym zespole przysługiwały mu takie udogodnienia, jak możliwość odwiedzania rodziny w USA. Teraz niemal na pewno odejdzie do mistrzów Turcji i tak będzie przygotowywał się do igrzysk olimpijskich w Paryżu.