Polki były faworytkami i nie zawiodły, choć to nie był doskonały mecz w ich wykonaniu. Ukrainki potrafiły napsuć krwi, biało-czerwone popełniały błędy nawet seriami. Ale w najważniejszych momentach, okresach meczu, polskie siatkarki grały perfekcyjnie. Fenomenalnie w ataku prezentowała się Magdalena Stysiak.
Do stanu 11:10 dla Polski w pierwszym secie Ukrainki starały się dotrzymać kroku, trudno było je zaskoczyć. Polki dobrze grały w ataku, szukały różnych rozwiązań, tak samo było z wyborem kierunku na zagrywce. Polskie siatkarki dostały zielone światło od Stefano Lavariniego, by bawić się dziś serwisem.
Z biegiem czasu biało-czerwone zaczęły grać agresywniej i Ukrainki miały już problem z obronieniem naszych akcji. Udało się wyrobić przewagę 17:12. Bardzo dobrze blokiem grała Agnieszka Korneluk, a w ataku nie do zatrzymania były Magdalena Stysak i Oliwia Różański. Polki nie zwalniały tempa do końca pierwszego seta, którego wygrały 25:17.
To, co świetnie funkcjonowało w pierwszym secie, nagle przestało działać w drugim. Ukrainki dominowały na siatce, a Polki były pasywne w obronie. Rywalki prowadziły dość niespodziewanie 3:7.
Gdy biało-czerwone odrabiały straty, m.in. za sprawą świetnej zagrywki Łukasik, n
agle wszystko traciły nieporozumieniami w obronie. Przyjęcie było najsłabszym elementem w grze Polek w drugiej partii, przez co Ukrainki były w stanie wyrobić sobie aż pięć punktów przewagi. Polki przegrywały 15:20.
Taką przewagę Ukrainki wypracowały m.in. dzięki kuriozalnej sytuacji, kiedy piłkę po ataku Polek nogą odbił trener kadry Ukrainy. Zrobił to, zanim piłka spadła na parkiet. To powinien być punkt do powtórzenia, niezależnie od tego, czy piłka spadłaby na linię czy na aut. Sędzia jednak przyznał punkt Ukrainkom, challenge nie zmienił jego decyzji. Uznał, że to i tak była piłka autowa.
W końcówce seta przebudziliśmy się na zagrywce, w ataku brylowała Stysiak. Głównie nasza atakująca utrzymywała nas przy życiu w tym secie, ale należy też docenić heroiczne obrony libero, Marii Stenzel. Niestety, nie udało się doprowadzić do gry na przewagi. Ukrainki wygrały seta 25:22 i niespodziewanie doprowadziły do remisu. Nie musiały nic nadzwyczajnego robić. Grały to samo, co w pierwszej partii, wykorzystały tylko błędy Polek.
Trzeci set od początku toczył się pod dyktando polskich siatkarek, a szczególnie jednej, Magdaleny Stysiak. Punktowała praktycznie z każdej akcji, którą miała. Bardzo dobrze zagrywały Łukasik i Różański, Ukrainki miały problem z trudnym, mocnym serwisem Polek. Przyjęcie u nas działało niemalże bez zarzutu.
Polki bardzo szybko wyrobiły sobie ogromną przewagę, miały nawet dziesięć punktów przewagi, prowadziły 23:13. Wydawało się, że szybkie skończenie tego seta to formalność, ale Ukrainki miały jeden zryw, który mógł je nakręcić niekoniecznie na resztę trzeciego seta, ale na złapanie rytmu do czwartej partii.
Polskie siatkarki wygrały trzeciego seta w takim samym stosunku jak pierwszego, czyli 25:17.
W czwartym secie Polki były o krok przez Ukrainkami potrafiły wyrobić sobie kilka punktów przewagi, by zaraz nagle je stracić na własne życzenie. Trudno to racjonalnie wyjaśnić, bo to były dziwne błędy w przyjęciu i na siatce. I tak kilka razy Ukrainki niwelowały trzy-cztery punkty straty i doprowadzały do remisu, a ich siatkówka była przewidywalna.
Ale od pewnego momentu Polki zaczęły nękać przeciwniczki nie tylko atakami Stysiak, która grała jak w transie, ale także zagrywką i blokiem. Dzięki temu utrzymały kilkupunktową przewagę. W samej końcówce powiększyły odskoczyły za sprawą świetnych serwisów Magdaleny Jurczyk i bloków Joanny Wołosz. Czwarta partia padła łupem Polek 25:17, dzięki czemu wygrały całe spotkanie 3:1.
Polskie siatkarki wygrały cztery z pięciu grupowych spotkań, co da im drugie miejsce w grupie i awans do 1/8 finału. Nikt nie spodziewa się sensacyjnej porażki Serbek z Belgijkami, więc Serbia powinna wygrać grupę z kompletem zwycięstw.