16 lipca zakończyła się tegoroczna edycja Ligi Narodów kobiet. Były to niezwykle udane rozgrywki dla reprezentantek Polski, które po raz pierwszy od 55 lat stanęły na podium światowej imprezy. Ekipa Stefano Lavariniego wciąż jest w budowie i w przyszłości może dać kibicom jeszcze wiele radości. W tym roku Polki powalczą jeszcze o awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie, a także wezmą udział w mistrzostwach Europy.
Choć kolejna edycja Ligi Narodów wystartuje dopiero 14 maja przyszłego roku, to już wiadomo, które ekipy w niej zawalczą. W niedzielę 31 lipca rozegrano finał Challanger Cup, którego zwyciężczynie uzyskały awans do elity. A zostały nimi Francuzki, które w przeszłości, w przeciwieństwie do męskiej reprezentacji, nie odnosiły większych sukcesów na światowej arenie.
Reprezentantki Francji w finale pokonały 3:1 (25:21, 25:16, 22:25, 25:15) Szwedki i w przyszłorocznej Lidze Narodów zastąpią w elicie Chorwatki, które będą występowały w Challanger Cup, a więc na drugim szczeblu rozgrywkowym. Co roku bowiem zwyciężczynie drugiej dywizji zastępują najsłabszą drużynę w elicie.
Reprezentacja Francji jawi się jako kompletny outsider. Dotychczas ani razu żeńska reprezentacja tego kraju nie zakwalifikowała się na IO, a na MŚ po raz ostatni grała w 1974 roku. W 2022 roku zajęła dopiero piąte miejsce w Challanger Cup.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
W tym roku doszło jednak do pewnego paradoksu. Choć to Korea Południowa zajęła ostatnie miejsce w tabeli głównej Ligi Narodów, to spadek zanotowała piętnasta Chorwacja. Dlaczego? Korea jest bowiem na liście stałych uczestników turnieju i ma zapewnione utrzymanie nawet w przypadku zerowego dorobku punktowego.
Teraz przed siatkarkami rywalizacja podczas mistrzostw Europy. Te wystartują już 15 sierpnia i odbędą się we Włoszech, Niemczech, Belgii i Estonii.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!