• Link został skopiowany

3/3. Nikola Grbić odpowiada hejterom. Co za metamorfoza w zaledwie miesiąc!

Łukasz Jachimiak
Brąz, srebro i złoto - trzy turnieje, trzy medale, a każdy kolejny ładniejszy. Nikola Grbić, prowadząc siatkarską kadrę Polski, dowodzi, że jest prawdziwym fachowcem. Jedyną rzeczą, która mu się nie udała, jest nauczenie się naszego języka. Ale może to dobrze. Nasłuchałby się, że jest farciarzem i że z nim w roli selekcjonera biało-czerwoni nic nie osiągną. W niedzielę okazało się jednak, że to Grbić miał rację. Pozwólmy mu budować prawdziwą drużynę - pisze Łukasz Jachimiak ze Sport.pl.
Polscy siatkarze po finałowym zwycięstwie z USA wygrali turniej Ligi Narodów
Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl

W niedzielę w Gdańsku reprezentacja Polski siatkarzy rozegrała znakomity finał Ligi Narodów.

Zobacz wideo Siatkarze świętowali historyczne zwycięstwo w Lidze Narodów. Były śpiewy i tańce

Wygrana z kadrą USA 3:1 (25:23, 24:26, 25:18, 25:18) to świetny wynik, zwłaszcza że rywal był najlepszą drużyną fazy zasadniczej (Polska zajęła trzecie miejsce). Ale szczególnie cieszy, że najmocniejszy możliwy przeciwnik był bezradny, gdy Polska zagrała swoją siatkówkę.

Polonia się bawiła, ale Polska krwawiła

Miesiąc temu w Rotterdamie, w ramach właśnie tej Ligi Narodów, Amerykanie zbili zespół Grbicia 3:0 w setach do 22, 18 i 19. W tamtym meczu dobrze wyglądało kilka tysięcy Polaków - tych na trybunach, na co dzień pracujących w Holandii. Natomiast nasi siatkarze odstawali od przeciwników tak bardzo, że chyba wszyscy poczuliśmy niepokój.

Ale czym innym jest zastanawianie się, czy aby na pewno idziemy w dobrą stronę, a czym innym jest pisanie, że wyraźnie widać, iż trener zupełnie nie kontroluje sytuacji. A nawet, że tak naprawdę Grbić z hukiem wyleciałby z pracy z Polakami już po meczu z USA rozegranym rok wcześniej, gdyby nie był farciarzem.

Szczęście? Warto zacytować Kazimierza Górskiego

W trakcie Ligi Narodów rosła grupa kibiców przekonanych, że nie czeka nas nic dobrego, że tracimy czas, że Grbić tylko dzięki przedziwnym zrządzeniom losu poprowadził nas w ubiegłym roku do srebra mistrzostw świata, bo odpaść powinien już w ćwierćfinale z USA. I że przez ten jego fart my teraz marnujemy czas.

Na ubiegłorocznym mundialu Polska wygrała z USA najpierw w grupie 3:1, a później w ćwierćfinale 3:2. Zwycięstwem 3:2 skończył się też wówczas nasz półfinał z Brazylią. Szczęście? 3:2 z Iranem, 3:2 z Bułgarią, 3:2 z Niemcami, 3:2 z Holandią i 3:2 ze Słowenią w tegorocznej Lidze Narodów to też tylko szczęście? W drodze po złoto my wygraliśmy wszystkie dreszczowce, każdego tie-breaka. Może to jednak dowód odporności? Mentalnej siły? Spokoju i konstruktywnych uwag trenera w trudnych momentach? "Jak się szczęście zaczyna powtarzać, to już to nie jest szczęście" - stwierdził kiedyś nasz legendarny piłkarski trener Kazimierz Górski.

Grbić szuka i znajduje. Obok gadania

Pewnie, że znaczną część tie-breaków graliśmy przez własne błędy. Ale czy trener nie miał prawa z góry uznać, że te błędy będą czymś normalnym w procesie budowy drużyny?

Grbić rotował składem i testował różnie ustawienia jak chyba żaden inny trener żadnej innej reprezentacji. Grbić nie przejmował się gadaniem (którego części na pewno nawet nie rozumiał). Szukał i znalazł. W finale z USA nie mógł wystawić kontuzjowanego Bartosza Kurka, to wystawił Łukasza Kaczmarka i siatkarz, którego wielu w kadrze nie chciało, okazał się gwiazdą meczu. W trakcie tego finału kontuzji doznał Mateusz Bieniek, więc wszedł za niego Norbert Huber i też był gotowy na wszystko. Identycznie jak Tomasz Fornal, który decyzją trenera zmienił Wilfredo Leona i spokojnie przyjął amerykańską kanonadę z pola zagrywki.

W momencie największej próby - gry o złoto z najtrudniejszym rywalem - Grbić miał tyle opcji i tak dobrze z nich korzystał, że Polska rozegrała najlepszy mecz za jego kadencji i jeden z najlepszych swoich meczów w ostatnich latach. A przecież jest z czego wybierać, bo wyjąwszy igrzyska olimpijskie, nasza reprezentacja od lat zawsze i wszędzie zdobywa medale.

Po co rzucać klątwą? Grbić ma inne spojrzenie

Właśnie - igrzyska olimpijskie. W mediach społecznościowych chyba nie ma takiego wpisu doceniającego najświeższy sukces kadry Grbicia, na który ktoś nie odpowiedziałby hasłem, że zaraz przyjdzie olimpijski ćwierćfinał. I co? Niech przychodzi. Tak, polscy siatkarze na ćwierćfinale skończyli igrzyska w 2004, 2008, 2012, 2016 i 2021 roku. Ale Grbić przejmował Polskę nie jako ktoś, kto się boi rzekomej klątwy ćwierćfinału, tylko jako postać, która zdobyła olimpijskie złoto, będąc siatkarzem i która chce ten sukces powtórzyć jako trener.

Czy czegoś Serbowi brakuje? Czy są powody, żeby twierdzić, że mu się na pewno nie powiedzie? On jako trener na wygranie Ligi Narodów (wcześniej Ligi Światowej) czekał teraz krócej niż my jako reprezentacja. Pierwszy triumf w niej świętował w 2016 roku ze swoją Serbią. A my poprzednio cieszyliśmy się w 2012 roku. Trener Grbić przed pracą z Polską wygrywał też Ligę Mistrzów (z Zaksą Kędzierzyn-Koźle). Grbić ma też już w swoim dorobku medal mistrzostw Europy (brąz z Serbią z 2017 roku), a ME to nasz następny tegoroczny cel.

MVP Śliwka, MVP Kaczmarek. A gdyby decydował lud, to żaden by nie grał

Ale teraz - przed ruszeniem po te kolejne cele - ważniejsze jest, że Grbić ma po prostu rację. Rok temu wszyscy podpowiadacze dziwili się, że Serb nie słyszy, że grać powinien Tomasz Fornal, a Aleksander Śliwka powinien być rezerwowym. - Wy dokładnie nie widzicie, co się dzieje wewnątrz naszej drużyny - mówił nam Śliwka po ćwierćfinale MŚ z USA.

- Zgodzisz się, że potrzebowałeś tak udanego meczu? Żeby zamknąć usta krytykom? Na pewno to do ciebie docierało i bolało? - pytaliśmy.

- Co ja mogę powiedzieć? Ja robię swoje - odpowiadał skromnie.

Po tamtym thrillerze z USA zasługi Śliwki podkreślał kapitan Kurek. Od razu po ostatniej piłce ruszył z gratulacjami do młodszego kolegi i wskazywał go kibicom jako bohatera. A po chwili mówił dziennikarzom: "Aleksander Śliwka dużo się nasłuchał i naczytał, a w czwartek wygrał nam mecz. Był najlepszy na boisku, skończył piłkę meczową. Gratulacje dla niego".

Teraz po wygranym finale z USA Kurek siłą zaciągnął Śliwkę po odbiór pucharu, znów podkreślając, jak wiele ten wszechstronny gracz znaczy dla drużyny.

Śliwka zastąpił kontuzjowanego Kurka w roli kapitana na boisku. A na pozycji atakującego kapitalną zmianę dał Kurkowi Łukasz Kaczmarek. Jeden z asów Zaksy Kędzierzyn-Koźle w 2017 roku bardzo obiecująco wszedł do reprezentacji. Podczas nieudanych mistrzostw Europy w naszym kraju chyba tylko on był oceniany pozytywnie. Ale w kolejnych latach Kaczmarek błyszczał bardziej w siatkówce klubowej niż w reprezentacyjnej. Od początku kadencji Grbicia coraz mocniejsze były głosy, że Kaczmarek gra u Serba dzięki ich znajomości z Kędzierzyna-Koźla. Wielu uważało, że lepiej w roli zmiennika Kurka sprawdziłby się Karol Butryn, Maciej Muzaj, Dawid Dulski - w sumie każdy. O ostatnim z wymienionych, dużym talencie z rocznika 2002, już nawet niektórzy eksperci mówili w ostatnich tygodniach, że pewnie to on, a nie Kaczmarek, pojedzie za rok na igrzyska.

Dziś wszyscy mówią, że tytuł MVP finałów Ligi Narodów powinien dostać albo Kaczmarek, albo Śliwka (to wyróżnienie dostał Paweł Zatorski). Czyli co? Ano to, że Grbić w 2022 r. udowodnił, że miał rację, stawiając na Śliwkę, a w 2023 roku udowadnia, że wiedział, co robi, budując pewność u Kaczmarka.

Dajmy budować. Niech uczy przykład Kurka

I tu jeszcze jedno spostrzeżenie: mamy świetnych siatkarzy, ale wygrywać będziemy, gdy będą tworzyli prawdziwą drużynę. Grbić bierze pieniądze za jej budowanie. A my pozwólmy mu to robić. Naprawdę niepoważnie wyglądają dziś te wszystkie opinie - po nawet wygranych, ale wygranych tylko 3:2 meczach - że z tym trenerem nic nie osiągniemy, że on marnuje nasz potencjał, że generalnie to nie jest fachowiec z najwyższej półki, a więc do naszych siatkarzy nie pasuje. Niektórzy już na starcie Grbicia w Polsce uznali, że Puchar Włoch, wicemistrzostwo Włoch i półfinał Ligi Mistrzów to wyniki dyskwalifikujące go i że po właśnie takich rezultatach, jakie Grbić osiągnął w jeden sezon pracy z Perugią, prezes Sebastian Świderski nie powinien zatrudnić u nas Serba. Tu też pojawiał się zarzut o kolesiostwo z Zaksy. A tak naprawdę co złego jest w tym, że Świderski jako prezes Zaksy poznał warsztat Grbicia, a Grbić jako trener Zaksy poznał jakość i charaktery Śliwki czy Kaczmarka?

Dziś doceniamy Kurka w roli kapitana i charyzmatycznego lidera kadry oraz pamiętamy, jak zbudował go Vital Heynen. Tuż przed mistrzostwami świata w 2018 roku graliśmy taki sparing z Belgią, w którym Kurek miał w ataku skuteczność 1/11, ale nasz belgijski trener nie zwątpił w swojego zawodnika. Wkrótce Kurek złapał taką formę i taką pewność, że poprowadził nas do złota, a sam został w tamtych dniach najlepszym siatkarzem świata, absolutnie zasłużenie odbierając statuetkę MVP mistrzostw. Pamiętając to, co było, dajmy Grbiciowi budować kolejnych graczy. A może Śliwka, Kaczmarek albo ktoś jeszcze inny, kogo my teraz nie widzimy w takiej roli, a trener już być może widzi, za rok odbierze nagrodę dla najbardziej wartościowego gracza olimpijskiego turnieju w Paryżu?

Łukasz Jachimiak

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: