W piątek w koreańskim Suwonie reprezentacja Polski siatkarek pokonała Bułgarię 3:1 (26:28, 25:19, 25:16, 25:15) w swoim już jedenastym meczu Ligi Narodów.
Polki są rewelacją rozgrywek. Z bilansem 9:2 zajmują pierwsze miejsce w 16-zespołowej stawce (drugie Amerykanki mają bilans 9:1, rozegrały o jeden mecz mniej). W połowie lipca kadra prowadzona przez Stefano Lavariniego wystąpi w turnieju finałowym (dla ośmiu najlepszych ekip) w Arlington w Teksasie.
- Myślę, że każda z nas ma w głowie to, co chciałybyśmy osiągnąć w tym sezonie. Medale biorę w ciemno, nieważne kolory! - mówi Katarzyna Wenerska, myśląc i o finałach VNL, i o późniejszych mistrzostwach Europy. - Fajnie byłoby, gdyby nasza reprezentacja po długiej przerwie w końcu coś zdobyła. Ale od medali jeszcze ważniejsza byłaby kwalifikacja olimpijska. O tym rozmawiamy najwięcej i o tym szczególnie myślimy - dodaje nasza rozgrywająca, która znakomicie prowadzi grę Polek pod nieobecność kontuzjowanej Joanny Wołosz.
Katarzyna Wenerska: Dziękuję za gratulacje, a z oceną się zgadzam. Pierwszy set i połowa drugiego nie były w naszym wykonaniu za dobre. Same sobie zgotowałyśmy ciężki los, bo w pierwszym secie miałyśmy kilka punktów przewagi i chyba to nas trochę zgubiło. Na szczęście wygrałyśmy ten mecz - to jest dla nas najważniejsze, bo nie tracimy ważnych punktów do rankingu, co ma znaczenie w walce o awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie.
- On dobrze wie, o co gramy, więc na pewno nie lubi takich sytuacji. Każde nasze rozproszenie może się skończyć tym, że stracimy dużo w rankingu. Skoro jesteśmy tak blisko wygrania seta, ale go przegrywamy, to myślę, że każdy by się zdenerwował.
- Na pewno z tymi teoretycznie słabszymi zespołami jest nam dużo trudniej o koncentrację. Zwłaszcza gdy już wypracujemy sobie kilkupunktową przewagę. Wtedy pojawia się niepotrzebne rozluźnienie i zamiast docisnąć, zdarza nam się trochę odpuścić. Szczęście w tym nieszczęściu, że sobie poradziłyśmy i skończyłyśmy z wygraną.
- Koreanki jeszcze nie wygrały, ale myślę, że mogą nam namieszać na siatce. Zwłaszcza jak do tego dojdzie nasz brak koncentracji. Wtedy może być gorąco. Ale wierzę, że do tego nie dopuścimy. I że zagramy dobry mecz, a przede wszystkim, że wygramy, bo to jest naszym celem.
- Ja trochę tego nie czuję. Zwłaszcza że jestem takim człowiekiem, który odcina się od wszelkich mediów, od tego czy ktoś mnie chwali, czy nie. Po prostu wykonuję swoją robotę. Wykonuję ją chyba dobrze, efekty na pewno są. Zadanie przede mną było bardzo trudne i cieszę się, że zwłaszcza samej sobie udowodniłam, że potrafię. Wejść w buty Asi Wołosz nie było łatwo.
- Takie słowa z ust pani Magdy? Czuję się bardzo doceniona, jest mi bardzo miło! Ale sezon jest bardzo długi, Asia na pewno jest nam potrzebna, nie ma dwóch zdań. A ja oczywiście będę robiła wszystko, żeby jej w jakiś sposób dorównać i gościć na boisku jak najczęściej.
- Takich rozmów nie ma. Rozmawiamy o rzeczach bieżących, o każdym najbliższym meczu. W przyszłość nie wybiegamy.
- Wiadomo, że ja chcę grać jak najlepiej i dążę do tego, żeby być coraz lepszą. A czy trener postawi na mnie, na Asię, na Julkę [Nowicką] czy na jeszcze inną rozgrywającą, to jego decyzja. Ja po prostu będę robiła wszystko, żeby dostawać jak najwięcej szans grania. Lepiej myśleć tak, a nie o tym czy będę dalej pierwszą rozgrywającą, czy nie.
- Tak, udało mi się w ciągu ostatnich dwóch lat osiągnąć naprawdę fajny poziom. Zaryzykowałam, odchodząc ze Świecia [Wenerska tam się urodziła i z roczną przerwą na występy w Bydgoszczy przez całą karierę trzymała się Jokera Świecie, aż w końcu w 2021 przeniosła się do Rzeszowa]. To mi się opłaciło. Teraz cieszę się z miejsca, w którym jestem i z tego, że moja gra tak wygląda. Mam nadzieję, że tak będzie jak najdłużej.
- Myślę, że każda z nas ma w głowie to, co chciałybyśmy osiągnąć w tym sezonie. Medale biorę w ciemno, nieważne kolory! Fajnie byłoby, gdyby nasza reprezentacja po długiej przerwie w końcu coś zdobyła. Ale od medali jeszcze ważniejsza byłaby kwalifikacja olimpijska. O tym rozmawiamy najwięcej i o tym szczególnie myślimy.
- Mistrzostwa Europy będą w naszym zasięgu zawsze. A igrzyska niekoniecznie. Teraz mamy taką szansę, której żal byłoby nie wykorzystać. Wierzę, że za rok zagramy w turnieju olimpijskim w Paryżu