Polskie siatkarki rewelacyjnie spisują się w tegorocznej Lidze Narodów i po ośmiu meczach prowadziły w tabeli z siedmioma zwycięstwami na koncie. Zawodniczki Stefano Lavariniego pokonały m.in. Włoszki, Serbki czy Turczynki. Jedyną porażkę poniosły w spotkaniu z Holenderkami. Na start trzeciego turnieju w południowokoreańskim Suwon rywalkami Polek były wiceliderki Ligi Narodów, reprezentacja Stanów Zjednoczonych.
Pierwszy set był prawdziwym popisem polskich siatkarek, które pokazały poziom gry z poprzednich spotkań. Niemalże przez całą pierwszą partię Biało-Czerwone były na prowadzeniu. Jedyna sytuacja, gdy Amerykanki prowadziły była przy wyniku 10:9. Od tamtego momentu Polki poprawiły grę w przyjęciu oraz w bloku, co pozwoliło im zbudować kilkupunktową przewagę. W końcówce seta popisowo grała Agnieszka Korneluk, która kończyła ataki ze środka i blokowała rywalki, dzięki czemu Polska wygrała pierwszego seta z mistrzyniami olimpijskimi z Tokio 25:17.
Druga partia była niestety całkowitym przeciwieństwem tego, co oglądaliśmy w pierwszej. Amerykanki od początku objęły prowadzenie, ale jeszcze na początku ich przewaga oscylowała w granicy dwóch puntów. Jednak dobra zagrywka, w połączeniu z wykorzystywaniem kontrataków sprawiła, że odskoczyły na cztery punkty i potem ta przewaga tylko rosło. W grze Polek brakowało skuteczności i pewności, którą emanowały w pierwszym secie i tym samym przegrały drugiego aż 15:25.
Trzeci set za to był godny meczu dwóch najlepszych drużyn trwającej Ligi Narodów. Obie ekipy początkowo wymieniały się prowadzeniem, aż Amerykanki odskoczyły na trzy punkty przy wyniku 14:11. Wydawało się, że złapały taką pewność w grze, że powtórzy się scenariusz z drugiego seta. O tym nie myślały jednak polskie siatkarki, które błyskawicznie wyrównały stan rywalizacji i w końcówce wyszły na prowadzenie 20:18! Polki nie popełniały prostych błędów, a wymuszały takie u Amerykanek, które uderzały w aut, albo nawet nie trafiały w piłkę. Niestety złote medalistki z Tokio pokazały charakter w samej końcówce seta i wygrały 27:25.
Czwarty set to kontynuacja gry z trzeciego i wyrównana rywalizacja między obiema drużynami, ale z biegiem minut to siatkarki Lavariniego przejęły inicjatywę i w końcówce seta zbudowały pięciopunktową przewagę przy wyniku 21:16. Wtedy włoski szkoleniowiec przeprowadził podwójną zmianę i obudziły się demony z ostatnich piłek trzeciego seta. Polki straciły kilka punktów z rzędu i było tylko 23:22. Po chwili było już po 24 i kolejny set był rozstrzygany na przewagi. Tym razem to polskie siatkarki zachowały zimną krew i mimo roztrwonienia przewagi w końcówce, wygrały 30:28.
Tie-break zaczął się w najlepszy możliwy sposób. Gdy tylko Magdalena Stysiak poszły na zagrywkę, to Polki wyszły na prowadzenie 6:3! Biało-Czerwone przed szóstym punktem rozegrały fenomenalną akcję w obronie, gdy piłkę ofiarnie podbiła Stysiak, a po chwili jedna z Amerykanek została zablokowana. Mimo tego mistrzynie olimpijskie nie poddały się. Nagle z 7:3 zrobiło się tylko 10:9 dla Polek. Tradycji ostatnich setów musiało stać się zadość, tak i w ostatniej partii była gra na przewagi. Niestety tym razem to Amerykanki były górą i wygrały 16:14, a cały mecz 3:2.
Stany Zjednoczone - Polska 3:2 (18:25, 25:15, 27:25, 28:30, 16:14)
Po tym spotkaniu Amerykanki wyszły na prowadzenie w tabeli Ligi Narodów, a Polki spadły na drugie miejsce Kolejny mecz Biało-Czerwone rozegrają w czwartek 29 czerwca o 5:00 z reprezentacją Niemiec. Najważniejsze informacje dotyczące tego spotkania będzie można znaleźć na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.