Reprezentacja Polski zaczęła zmagania w turnieju w Nagoyi w Lidze Narodów od szlagierowego starcia z Francją, mistrzem olimpijskim. Ale obie strony pokazywały chaotyczna siatkówkę, rzadko kiedy grały we właściwym rytmie.
Zarówno Polska, jak i Francja, psuły swoje zagrywki na potęgę. Dość niepewnie obie ekipy grały też w przyjęciu. Za to atak był na równym poziomie. W polskim zespole dużo zależało od punktowych ataków Artura Szalpuka i Karola Butryna. Kluczowy okazał się blok. W pierwszym secie Biało-Czerwoni zdobyli w ten sposób cztery punkty, a Francuzi jeden. To zaważyło na naszym zwycięstwie w pierwszym secie 25:23.
Drugi set był bardzo słaby w wykonaniu Polaków. To, co dobrze działało w pierwszym secie, nagle przestało funkcjonować. Francuzi zdominowali nas w każdym aspekcie gry i zasłużenie wygrali seta 25:18. Ich ataki były nie do obrony, szczególnie te w wykonaniu Theo Faure.
Do pewnego momentu trzeci set był kosmiczny w wykonaniu polskich siatkarzy. Prowadzili 19:10, przyjmowali każdą piłkę, prezentowali wszechstronny wachlarz rozwiązań w ataku. Funkcjonowali jak dobrze naoliwiona maszyna. Ale w pewnym momencie coś się zacięło. Uparcie grano na Kamila Semeniuka, który raz po raz nadziewał się na francuski blok. Z dziewięciu punktów przewagi zrobił się remis 20:20. Z każdą kolejną akcją mecz wymykał się spod kontroli, aż rywale byli bliżej wygrania seta.
Na szczęście udało się uratować trzecią partię. Doprowadziliśmy do gry na przewagi, wybroniliśmy kilka piłek setowych. Polacy przypomnieli sobie, co to znaczy skuteczny serwis, a Semeniuk zaczął świetnie grać pojedynczym blokiem. Nagle stał się koszmarem dla francuskiej ofensywy. Udało się wygrać trzeciego seta 35:33 i ponownie objąć prowadzenie w setach.
W czwartym secie Polacy grali tak, jak powinni od samego początku. Byli pomysłowi, często zmieniali kierunki ataków, do tego dobrze grali blokiem. Znów spory wpływ mieli Butryn i Szalpuk, a w szczególności ten pierwszy, który miał ponad 20 punktów w całym spotkaniu.
Francuzi popełnili szereg błędów przy siatce, podejmowali złe wybory przy rozegraniu. Nie radzili sobie z kierunkową zagrywką Polaków, nie byli w stanie nawiązać walki w czwartej partii. Polacy wygrali tego seta 25:15 i cały mecz 3:1.
Można powiedzieć, że to pierwsze koty za płoty. Było sporo chaosu, nerwowości, ale Francuzi także popełniali błędy i zepsuli kilkanaście zagrywek. Udało się lepiej wytrzymać psychicznie kluczowe momenty meczu, jak np. zażarta walka w końcówce trzeciego seta. W następnej kolejce Ligi Narodów rywalem Polski będzie Iran. Spotkanie rozpocznie się w czwartek o godzinie 11:00 naszego czasu.