Do tej pory Polki odniosły dwa zwycięstwa, triumfując 3:2 z Kanadyjkami 3:1 i Włoszkami. Z Tajlandią dominowały praktycznie od samego początku spotkania.
Równorzędna walka między Polkami a Tajkami toczyła się jedynie w pierwszych minutach meczu, z niewielkim wskazaniem na Polki. Później Azjatki zaczęły się spieszyć, popełniały proste błędy, przegrywały niemalże każdy pojedynek przy siatce.
Z kolei Biało-czerwone robiły to, co do nich należało. Agnieszka Korneluk świetnie grała blokiem, w ataku szalały Magdalena Stysiak i Oliwia Różański, bardzo dobrze zagrywką operowała Martyna Łukasik, a obronie na medal spisywała się Maria Stenzel. Dobrym uzupełnieniem w każdym elemencie gry była Magdalena Jurczyk, szczególnie pomagała w przyjęciu i bloku.
Polki wypracowały sobie czteropunktową przewagę, którą utrzymywały do końca seta. Ostatecznie wygrały tę partię 25:20, a to były dobre lepszego początki.
Drugi set to była deklasacja od startu do mety. Tajki popełniały proste błędy. W ataku grały zbyt szybko, chaotycznie, a w obronie przeważnie były spóźnione. Polki bezlitośnie wykorzystywały pomyłki przeciwniczek. Perfekcyjnie funkcjonowała zagrywka, a Stenzel przyjmowała wszystko jak w transie. W efekcie Polska wygrała drugą partię 25:16.
W trzecim secie Tajki miały zryw na początku, ale z biegiem czasu musiały uznać wyższość Polek, które zdobyły aż dziesięć punktów z rzędu. Tajki oddawały piłkę praktycznie za darmo, posyłając ją w aut lub dając łatwo skontrować. Wynik trzeciego seta, czyli 25:15, potwierdził tylko klasę i dominację Biało-czerwonych.
Reprezentacja Polski prowadzi w tabeli siatkarskiej Ligi Narodów Kobiet z kompletem zwycięstw i ośmioma punktami na koncie (po trzy punkty za wygrane z Włochami i Tajlandią, dwa za Kanadę po tie-breaku). Przed nimi ważny mecz z Serbią.
Polki miały dwa razy więcej punktów z bloku i aż sześć asów serwisowych.