Grbić patrzył, co robią Polacy i przewracał oczami. Z jego reakcji można zrobić galerię memów

Łukasz Jachimiak
W Katowicach 2:3, a w Sosnowcu 3:2. Za Nikolę Grbicia momentami wszystko mówiła jego mimika. Trener reprezentacji Polski nadenerwował się podczas sparingów z Niemcami, zwłaszcza tego drugiego. Ale mimo dwóch słabych setów nasi siatkarze tak się spięli, że obronili dziewięć meczboli (!) i pokonali kadrę Michała Winiarskiego po tie-breaku, który trwał tyle, co normalny set.

Grzegorz Łomacz na rozegraniu, Karol Butryn na ataku, Mikołaj Sawicki i Artur Szalpuk na przyjęciu, Mateusz Bieniek i Karol Kłos na środku oraz Kuba Hawryluk na libero - tak wyglądał skład Polski na piątkowy sparing.

Zobacz wideo Monika Fedusio najlepszą siatkarką sezonu! "Ten wybór nie był oczywisty"

W wyjściowym zestawieniu mieliśmy mistrzów świata, ale mieliśmy też ludzi, którzy zaledwie dzień wcześniej zadebiutowali w kadrze. W tej kadrze, która lada dzień poleci do Japonii na pierwszy turniej Ligi Narodów, nie grają w tym momencie m.in. Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka, Tomasz Fornal, Bartosz Bednorz, Jakub Kochanowski i Paweł Zatorski. Natomiast Niemcy wystąpili w Katowicach i Sosnowcu w niemal kompletnym składzie.

Blok już nie czekał aż Niemcy dociągną z Krakowa

Trener Grbić ma ten komfort, że Polska jest pewna gry w turnieju finałowym Ligi Narodów w drugiej połowie lipca. Dlatego w drodze do Gdańska będzie woził po świecie różnie zestawioną kadrę. Priorytetem będzie takie zarządzanie ekipą, żeby dać odpocząć tym, którzy mają w nogach wyczerpujący sezon i żeby najmocniejszą drużynę zestawić dopiero na sierpniowo-wrześniowe mistrzostwa Europy oraz na wrześniowo-październikowe kwalifikacje do igrzysk olimpijskich Paryż 2024.

Oczywiście nie znaczy to, że Grbić nie chce wygrywać. W trakcie pierwszego sparingu z Niemcami w tie-breaku wręcz wychodził z siebie, patrząc, jak słabo jego zawodnicy reagują w bloku. "Z Krakowa dociągali tę piłkę pod siatkę! Trzy tygodnie nad tym pracowaliśmy!" - krzyczał, gdy nie potrafili zatrzymać nawet wolnej i przewidywalnej akcji rywala.

W czwartek na przestrzeni pięciu setów nasza reprezentacja zdobyła blokiem zaledwie cztery punkty (przy 10 punktach Niemców). W piątek kadra zaczęła w tym elemencie koncertowo. Pierwszego seta wygraliśmy na przewagi z pewnością głównie dzięki temu, że blokiem pokonaliśmy w niej gości 5:0!

Przyjęcie problemem, który nie dziwi

To był tylko i aż jeden taki set. W drugim w bloku przegraliśmy 0:4, od drugiego już nie mieliśmy przewagi - w sumie w całym meczu wygraliśmy blokiem 11:8, ale wielka w tym zasługa tego 5:0 z pierwszej partii.

Zwłaszcza w przegranych setach numer dwa i trzy nie "łapaliśmy" rywali, bo byliśmy odrzuceni od siatki ich mocną zagrywką. Na Sawickim w czwartek Niemcy zrobili aż sześć asów serwisowych, a w piątek duże kłopoty z odbiorem ich serwisów poza nim mieli i Semeniuk, i Szalpuk, i Hawryluk. Wszyscy wymienieni zostali solidnie przetestowani przed graniem o punkty w Lidze Narodów. Jeśli niektórzy z nich chcą udowodnić, że w defensywie są lepsi od Śliwki i Fornala albo że generalnie są bardziej wszechstronni niż Leon i Bednorz, to w nadchodzących meczach na pewno będą musieli podnieść formę.

I można zakładać, że to zrobią. Bez takich specjalistów od przyjęcia jak wymienieni Śliwka i Fornal, bez dwóch podstawowych libero, jakimi są Paweł Zatorski i Jakub Popiwczak, powinniśmy mieć problemy z zagrywkami wysokich i mocnych fizycznie Niemców i dobrze, że ludzie Winiarskiego byli w formie i faktycznie nam te kłopoty sprawili.

A że Grbić po niektórych przyjęciach Polaków tylko przewracał oczami? Cóż, raczej nie powie, że tego się nie spodziewał, a jednocześnie raczej nikogo nie dziwi, że ambitny trener dużo wymaga od swojej drużyny.

Nie ma zgody na przegrywanie

Niewiele brakowało, żeby ta nasza drużyna zaczęła sezon od dwóch porażek w dwóch meczach. To by było dla reprezentacji Polski dziwne wejście w sezon. I na to nasi siatkarze nie zamierzali się zgodzić. Najpierw doprowadzili do tie-breaka, a w nim obronili - uwaga - aż dziewięć meczboli!

Świetnie było taką końcówkę wygrać i generalnie naprawdę dobrze było zagrać z wymagającymi Niemcami. Jeśli kolejni wprowadzani do kadry gracze mają się czegoś nauczyć, to dajmy im prawdziwą okazję. To samo dotyczy tych, którzy - jak Szalpuk - wracają do reprezentacji po kilku latach i znów chcą być jej ważnymi postaciami. I tych, którzy chcą być nimi nadal - jak Bieniek - zostawiając za sobą trwające niemal rok problemy z siatkówki klubowej.

Już 7 czerwca kadra z piątkowego meczu zmierzy się z Francją, mistrzem olimpijskim. Dzień później zagramy z Iranem, następnie z Bułgarią i Serbią. Dla Polski bez większości gwiazd to będą mecze trudne, ale z pewnością będziemy w nich punktować. Bo mamy i potencjał, i dobrze się do tego grania w Japonii przygotowujemy. Po trudnych, wartościowych sparingach z Niemcami zagramy jeszcze dwa kolejne z kadrą Japonii 1 i 2 czerwca.

Więcej o: