Fatalne warunki treningu przed polskim finałem. "Włosi nie dojechali na poziom Ligi Mistrzów"

Jakub Balcerski
Trwają ostatnie przygotowania do polskiego finału Ligi Mistrzów siatkarzy w Turynie. I przed meczem Zaksy Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem nie wszystko przebiega idealnie. Pierwszy trening obu zespołów we Włoszech zorganizowano w małej hali, w której nie było nawet gdzie się po nim umyć.

Zawodnicy pojawili się w stolicy Piemontu w czwartek przed 13. Obie drużyny leciały z lotniska w Katowicach i obie wylatywały stamtąd o 11. Potem samoloty "ścigały się" w drodze do Turynu, co kluby relacjonowały w swoich mediach społecznościowych. Po zakwaterowaniu w hotelu Zaksa i Jastrzębski miały zaplanowany pierwszy trening we Włoszech. I chyba nikogo nie satysfakcjonowało to, gdzie wysłali ich organizatorzy.

Zobacz wideo

Polscy siatkarze trenowali w "szkolnej sali" przed finałem LM. "Włosi nie dojechali poziomem"

Hala Pala Alpitour, w której rozegrany zostanie finał, w czwartek nie była jeszcze gotowa, więc zawodnikom przydzielono małą salę Palazzetto Le Cupole. To obiekt, w którym zazwyczaj odbywają się treningi judo i karate, a nie siatkówki, w dodatku tej na najwyższym poziomie, dzień przed finałem najważniejszych europejskich rozgrywek.

- Sama sala była po prostu mała, szkolna, ale dało się na niej trenować. To jednak bardzo przestarzały obiekt, co widać zwłaszcza po niszczejącej elewacji na zewnątrz, stanie sufitu i szatniach. W niektórych miejscach odpada tynk, do tego nie było, jak się umyć po treningu. Ale Włosi już tak mają, że muszą pokazać, jak są przygotowani. Nie dojechali poziomem na finał Ligi Mistrzów - słyszymy.

Co prawda wszystkie cztery drużyny biorące udział w SuperFinals w Turynie trenowały w tym miejscu, więc miały te same warunki. Kiepskie, ale przynajmniej nikt nie był bardziej poszkodowany od innych. - Na sali głównej na pewno będzie już inny trening, troszeczkę więcej takiej siatkówki w szóstkach. Tym razem było więcej zagrywki i obrony - stwierdził w wypowiedzi dla mediów klubowych Zaksy atakujący drużyny, Bartłomiej Kluth. W Turynie jest wiele obiektów służących drużynom młodzieżowym czy klubom z niższych lig, które są już na limitach wymogów bezpieczeństwa - pisaliśmy o tym w tekście na temat siatkówki w Turynie TUTAJ.

Uprzejmości zamiast napięcia przed polskim finałem. "Zobaczymy jutro"

Ostatni dzień przed najważniejszym meczem sezonu dla Jastrzębskiego Węgla i Zaksy Kędzierzyn-Koźle przebiegał już jednak spokojnie. Zawodnicy obu drużyn nie zamykali się we własnych szczelnych bańkach. W hotelu było sporo rozmów, żarty, uśmiechy i pozytywna atmosfera. Wyglądało to, jakby wcale ze sobą nie rywalizowali. Wręcz tak jakby w sobotnim meczu grali po tej samej stronie siatki. Nawet gdy Marcelo Mendez i Tuomas Sammelvuo pokazali sobie zaciśnięte pięści, robili to ze śmiechem i poklepali się po ramionach. - Zobaczymy jutro - mówili sobie nawzajem.

A w zespołach siatkarek - Eczacibasi i Vakifbanku Stambuł - bezpośrednich rozmów mało, sporo za to wizyt najbliższych. Giovanni Guidetti, czekając na przejazd autokarem na trening w hali, poodbijał piłkę z synem jednego z jego asystentów, a potem wyściskał się z rodzinami członków sztabu Vakifbanku. Ferhat Akbas, trener Eczacibasi, chętnie rozmawiał z dziennikarzami także poza oficjalnym spotkaniem i spokojnie dopijał kawę. - Nasze przygotowania skończone, teraz czekamy już tylko na sobotę - powiedział nam szkoleniowiec.

W Turynie pogoda po polsku. Kibice ruszyli przejąć miasto

- Chyba przywieźliście ze sobą trochę polskiej pogody, co? - śmiał się Akbas, który od 2019 do 2021 roku pracował w Chemiku Police. W końcu w piątek w Turynie od rana lał deszcz. - Pamiętam to ze Szczecina - dodawał turecki trener.

Dlatego polscy siatkarze czasu poza hotelem i halą spędzą podczas tego weekendu niewiele. Chwila na spacery była w czwartek dla tych, którzy przyjechali do Turynu wcześniej. Wtedy tylko kropiło. A polskich kibiców spotkaliśmy już chwilę po wejściu na Piazza San Carlo, jeden z najpopularniejszych placów w mieście. Małżeństwo w szalikach Zaksy tylko chciało zdjęcie, ale w pobliżu Pałacu Królewskiego pojawiły się już nawet grupy kibiców z obu klubów, które "pojedynkowały się" na doping. Polscy fani powoli przejmowali Turyn, co - o ile pozwoli pogoda - najlepiej widać będzie pewnie w dniu finału.

Finał LM przegrał z targami książki. Wielki problem z noclegami

Kibiców było widać, ale promocji imprezy już niezbyt. Pojawiały się flagi i banery dotyczące finału wywieszane w centrum, a także takie z siatkarzami Jastrzębskiego i Zaksy w okolicach hali. W Turynie o wiele ciekawszym wydarzeniem dla lokalnej społeczności są jednak największe we Włoszech i drugie co do wielkości w Europie po Frankfurcie targi książki. Też odbywają się w ten weekend i przyciągnęły do Turynu aż 50 tysięcy osób.

W mieście zabrakło noclegów. Lokalne media nie są tym zaskoczone, bo problem z bazą hoteli, czy kwater jest tu znany od dawna i pojawia się choćby w kontekście studentów, którzy coraz częściej nie mają, gdzie się tu zatrzymać. Polscy i tureccy kibice siatkówki też nie mieli zatem łatwo i często musieli wybierać albo hotele odległe od hali i centrum, albo wydać na te bardziej komfortowe spore pieniądze.

Zjawili się jednak tutaj w liczbie kilku tysięcy fanów i będą wspierać drużyny w walce o najcenniejsze klubowe trofeum już w sobotę. Pala Alpitour może pomieścić 12 350 kibiców, a sprzedanych biletów jest już ponad 10 tysięcy. Wejściówki pozostały jeszcze na każdą z kategorii cenowych poza parterem - miejscami na poziomie boiska. Kosztują od 33 do 105 euro w standardowej wersji, a bilety VIP sprzedawane są po 200 euro. Początek meczu finałowego Ligi Mistrzów Zaksy Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem zaplanowano na 20:30 w sobotę. O 17:30 o zwycięstwo w Lidze Mistrzyń zagrają za to Vakifbank i Eczacibasi Stambuł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.