• Link został skopiowany

"Gra w innej lidze". Lider Zaksy wystrzelił w kosmos. "My w Polsce trochę tego nie lubimy"

Agnieszka Niedziałek
Bartosz Bednorz powtarza, że dokłada malutką cegiełkę do mającej w sobie coś magicznego Zaksy, ale inni nie mają wątpliwości - to on odmienił oblicze drużyny, do której dołączył w styczniu. Dzięki rewelacyjnej ostatnio grze wyraźnie pomógł w awansie do finałów PlusLigi i Ligi Mistrzów oraz powiększył kolekcję nagród dla MVP. A kolega z klubu z Kędzierzyna-Koźla przyznaje, że 28-latek gra obecnie w innej lidze.
Zaksa, B. Bednorz
Agencja Wyborcza.pl, CEV

Wyrównana końcówka czwartego seta, Bartosz Bednorz atakuje mocno z trudnej piłki i zdobywa punkt. Na tym nie koniec, bo po chwili idzie na zagrywkę i posyła cztery asy z rzędu. W ten sposób właściwie rozstrzyga losy drugiego meczu półfinału PlusLigi z Asseco Resovią. W trzecim, mimo kłopotów z nogą, pod koniec tie-breaka znów zdobywa punkt bezpośrednio z zagrywki, podcinając skrzydła rywalom. Drużyna z Rzeszowa nie jest jednak jedyną, która w ostatnich tygodniach trafiła na listę ofiar 28-letniego siatkarza.

Zobacz wideo Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle znowu w play-offach idzie jak po swoje. Bednorz: Duma, duma i jeszcze raz duma

"Od razu został postawiony pod ścianą i wywarta została na nim presja"

W dwóch poprzednich sezonach w Zaksie błyszczał Kamil Semeniuk. Na tyle mocno, że zgłosiła się po niego napakowana gwiazdami Sir Safety Perugia, a w jego miejsce latem do Kędzierzyna-Koźla trafił Denis Karjagin. Tyle że 20-letni Bułgar nie sprostał oczekiwaniom i w parze z Aleksandrem Śliwką zwykle za przyjęcie odpowiadali Adrian Staszewski lub Wojciech Żaliński. Drużyna miała lepsze i gorsze momenty, we znaki dawały się jej też kłopoty zdrowotne. Słońce wyszło zza chmur w styczniu, gdy do klubu – po zakończeniu sezonu w barwach Shanghai Bright – dołączył Bednorz.

Dla Zaksy stał się wielkim wsparciem, dla rywali – katem. Od tego momentu mistrzowie Polski niemal całkiem zapomnieli, jakie to uczucie przegrać mecz. Bednorz niemal z marszu trafił do podstawowego składu.

- Od razu został postawiony pod ścianą i wywarta została na nim zewnętrzna presja, że musi pomóc, musi wygrywać. To nie jest łatwe dla zawodnika i dla wszystkich w drużynie. Widać jednak było, że grupa go dobrze przyjęła. Pomaga oczywiście to, że wielu chłopaków znało go wcześniej, nie był to zupełnie obcy człowiek. Adaptacja i akceptacja drużyny poszły bardzo sprawnie. Zawodnicy, którzy grali wcześniej, nie mieli pretensji, że stracili miejsce na jego rzecz. Przeciwnie – cały czas wspierają Bartka. Nie było pod tym względem żadnego problemu – opowiada Sport.pl Michał Ruciak, team manager w klubie z Kędzierzyna-Koźla.

Niemal 10 lat temu w klubie z Częstochowy Bednorz spotkał się z Marcinem Januszem. Nie mieli jednak wtedy zbyt wielu okazji do wspólnej gry, bo rozgrywający długo zmagał się z kontuzją. W ostatnich latach mieli styczność dzięki kadrze, ale i tak pierwsze tygodnie Bednorza w Zaksie były formą zapoznania.

– Nawet nie chodzi o samo zgranie z rozgrywającym, tylko dopasowanie Bartka do naszego systemu gry. Do tego, jak my się zachowujemy na boisku. To są takie małe, ale ważne rzeczy w chwili, kiedy przyjdą emocje, presja. Bartek wpasował się świetnie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przychodzi zawodnik światowej klasy – zaznacza Janusz.

Siatkarskie CV Bednorza – gdy zerknie się na jego kluby z ostatnich lat – robi wrażenie. W Polsce poprzednio występował w sezonie 2017/18. Potem spędził dwa sezonu w Azimucie Leo Shoes Modena, za występy w którym zebrał dobre recenzje, a to pomogło mu to w transferze do Zenita Kazań. Klub był wtedy w trudniejszym momencie, ale trafienie do niego nawet wtedy to ogromne wyróżnienie. 28-latek występowałby w nim dalej, gdyby nie wojna w Ukrainie. W maju ubiegłego roku rozeszła się wiadomość o jego rozstaniu z rosyjskim gigantem.

W dorobku Bednorza nie ma jednak – jak na razie – sukcesów w LM. Sam zaś – gdy pytany jest o swój wkład w grę zespołu - przypomina, że to ZAKSA wygrała dwie poprzednie edycje prestiżowych rozgrywek.

- Jak do niej dołączyłem, to wiedziałem, że ma w składzie niesamowicie utalentowanych zawodników na światowym poziomie. Ja tak naprawdę dołożyłem - moim zdaniem - tylko malutką cegiełkę. Bo ta drużyna jest kompletna. Granie w niej to niesamowita przyjemność. Jest w niej coś magicznego. Coś, co powoduje, że pomimo tak ciężkich spotkań i nerwowych momentów zachowujemy spokój. To jest niesamowite – opowiadał kilka tygodni temu.

Magia Zaksy i duża pewność siebie Bednorza. "Siatkówka to nie tenis"

Czym jest to "coś magicznego"? Tego nikt w środowisku siatkarskim nie potrafi dokładnie wskazać, choć mówi się o tym od kilku lat. - Faktycznie, każdy, kto przychodzi do Zaksy, dostaje wsparcie nie tylko od sztabu, ale też od szatni. I to działa od wielu lat. Szczerze mówiąc, nie wiem, na czym to do końca polega. To chyba trochę taki nieuchwytny element. Odpowiednia kombinacja charakterów, pomaganie sobie nawzajem. Siatkarze trzymają się razem na boisku i poza nim – podkreśla w rozmowie ze mną manager siatkarski Jakub Michalak, wśród którego klientów jest m.in. Bednorz.

Jak dodaje agent, przyjmujący swoją postawą w ekipie z Kędzierzyna-Koźla udowodnił, że jest "team playerem" - Wkomponował się w drużynę. Nie jest asteroidą, tylko częścią zespołu – zaznacza.

Manager wskazuje też na inną kwestię, która jego zdaniem sprawia, że Bednorz spotyka się z negatywnym postrzeganiem w kraju. - Bartek wie, czego chce. Bije od niego duża pewność siebie. Wydaje mi się, że my w Polsce trochę tego nie lubimy. Kupujemy to np. u Amerykanina. U Matthew Andersona nam to nie przeszkadza, ale mam wrażenie, że u Polaka być może już troszkę tak – analizuje Michalak.

Postrzeganie 28-latka pod tym względem to sprawa indywidualna. Nikogo nie trzeba jednak przekonywać o jego znaczącym wkładzie w wyniki Zaksy. Potwierdzeniem może być choćby dziewięć statuetek dla MVP. Siedem z nich zdobył w meczach PlusLigi (w tym w czterech ostatnich), podczas gdy prowadzący w klasyfikacji Torey DeFalco od października uzbierał tylko o dwie więcej. Nagrody to nie wszystko. Potwierdzeniem świetnej dyspozycji przyjmującego są też jego statystyki. Szczególne wrażenie robią te z wspomnianego na początku drugiego spotkania półfinałowego z Resovią. W czterosetowym pojedynku zdobył 30 punktów (23 atakiem, 5 zagrywką i 2 blokiem) i atakował ze skutecznością 85 procent.

- Myślę, że fragmenty z tego meczu będą krążyły w sieci przez następne lata. Ale pamiętajmy, że to jest drużyna i Bartek o tym wie. Każdy tam dokłada swoją cegiełkę. Fantastyczne jest to, że nikt tam nie chce być przed innymi. To kwestia osobowości. A czy Bartek jest w życiowej formie? Sky is the limit – kwituje z uśmiechem Michalak.

Atakujący Zaksy Łukasz Kaczmarek nie mógł się niedawno nachwalić Bednorza, który odciążył go mocno w ofensywie. - Gra w innej lidze. To, jaki on poziom prezentuje – czapki z głów. Bardzo cieszymy się, że przyszedł do nas. Dzięki niemu złapaliśmy więcej oddechu, zmieniła się dystrybucja piłek - wskazuje.

Janusz określa przyjmującego mianem głównego aktora Zaksy w ataku w ostatnim czasie, Ruciak dodaje, że zapewnił on niewyobrażalną pomoc, a Fabian Drzyzga z Resovii widzi w nim lidera drużyny z Kędzierzyna-Koźla, którą ciągnie na swoich barkach. Szkoleniowiec rzeszowian Giampaolo Medei z kolei zwraca uwagę na rozwój i coraz większą wszechstronność 28-latka.

- Z nim w składzie ZAKSA zmieniła swoje oblicze i podwyższyła poziom gry. (…) To, co szczególnie mi imponuje u Bednorza, to jego bardzo dobra gra w przyjęciu i obronie. (…) Do tej pory znaliśmy jego walory w ataku, na zagrywce i w bloku, natomiast w drugiej linii też spisuje się bardzo dobrze – wskazuje Włoch w rozmowie na stronie PlusLigi.

Prowadzący mistrzów Polski Tuomas Sammelvuo cieszy się z dobrej dyspozycji Bednorza, ale na każdym kroku powtarza – siatkówka to sport zespołowy. Wkład pozostałych zawodników podkreślają też Ruciak i Janusz. Podobnie wypowiada się Drzyzga, gdy pytam, w jakim procencie o obecnej grze Zaksy stanowi przyjmujący, który dołączył do niej w styczniu.

- Nie można tego tak określić. To nie tak, że Bartek sam wygra mecz. Ale daje czasem tę indywidualność na zagrywce, w bloku, w sytuacyjnych piłkach. Gra wtedy odważnie i kończy akcje. Naprawdę wysoko bije i ciężko go złapać blokiem lub podbić w obronie. Ale to nie jest tenis – potrzebuje do tego też kolegów, którzy również robią bardzo dużą robotę – argumentuje rozgrywający Resovii.

Przez Zaksę do "szóstki" reprezentacji? Bednorz musi przekonać Grbicia, że sprawdzi się w każdej roli

Droga Bednorza do Zaksy w tym sezonie prowadziła przez wspomniane już Chiny. Przejście do drużyny z tamtejszej ligi wiąże się z jednym – sowitymi zarobkami. Michalak opowiada, że Bednorz miał wtedy też propozycje z Włoch i Turcji, ale nie były dla niego przekonujące.

- Oferta z Chin wiązała się oczywiście z niebanalnymi pieniędzmi. Nie jest to rozwojowa liga, gra się tam prostą siatkówkę. Ale była to opcja rezerwowa, przed wybuchem wojny w Ukrainie Bartek przedłużył kontrakt z Zenitem. Poza tym on jest obieżyświatem. Powiedział mi, że chciałby w trakcie kariery zagrać w przeróżnych ligach i zobaczyć, czym to się je – relacjonuje.

Po zakończeniu gry w Azji 28-latek również miał mieć oferty z czołowych drużyn z Włoch i Turcji, ale zdecydował się na Zaksę. Jego agent twierdzi, że podjęcie decyzji poprzedziły długie rozmowy ich dwójki, a do sprawy podeszli wieloaspektowo.

- To świetna drużyna walcząca o najwyższe cele. Innym argumentem byli trenerzy przygotowania fizycznego, którzy pracują również z reprezentacją Polski. To duet, który wie, jak przygotować zawodnika na występy na topowym poziomie. Nie bez znaczenia była także możliwość gry z Marcinem Januszem, pierwszym rozgrywającym kadry – wylicza.

A jeśli chodzi o drużynę narodową, to Bednorz od kilku lat regularnie pojawia się na zgrupowaniach, ale równie regularnie nie ma go w składzie na najważniejsze turnieje. Poprzednik trenera Nikoli Grbicia, Vital Heynen, nie stawiał na niego. W pierwszym roku pracy Serba również tego zawodnika było mniej w kadrze, choć tym razem kluczowe miał być kwestie medyczne.

- W ubiegłym roku Nikola bardzo długo czekał na Bartka. Niestety, ten przegrał wtedy tylko i wyłącznie z własnym ciałem i problemami zdrowotnymi. Cały czas był na blokadach i nie mógł grać na swoim poziomie - podkreśla Michalak.

Gdy w kwietniu spytałam Grbicia o Bednorza, to przyznał, że nigdy wcześniej nie widział go tak grającego. Powołał go potem, ale na razie niczego nie deklaruje co do planowanej roli dla siatkarza, którego wiele osób określa obecnym numerem jeden wśród polskich przyjmujących. Serba powtarza za to stale, że klub nie jest tożsamy z reprezentacją, a od zawodników oczekuje akceptacji różnych zadań, w tym pojawiania się na zmianie zadaniowej.

Na razie Bednorz udowodnił, że jest w stanie być liderem jednego z najlepszych klubów w Europie, chociaż kluczowe mecze tego sezonu wciąż przed nim. Latem będzie zaś musiał pokazać, czy potrafi też w razie potrzeby pogodzić się z brakiem takiej funkcji w reprezentacji będącej wicemistrzami świata.

Agnieszka Niedziałek

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: