Siatkarski gigant rozpada się. Padła olbrzymia kwota zaległości

Skra Bełchatów ma za sobą najgorszy sezon w historii. Na katastrofę zespołu złożyły się nie tylko kolejne porażki, ale też problemy finansowe. "Przegląd Sportowy" ustalił jak duże były zaległości finansowe wobec zawodników.

PGE Skra Bełchatów rozgrywa najgorszy sezon w historii występów w PlusLidze. Drużyna, która przez lata należała do czołowych zespołów w Polsce, po raz pierwszy nie wywalczyła awansu do fazy play-off. Najdobitniej dramat zespołu pokazuje bilans spotkań i porażki w aż 19 z 30 rozegranych pojedynków. Okazuje się, że klub w ostatnich miesiącach borykał się nie tylko z problemami boiskowymi.

Zobacz wideo Grupa Azoty Chemik Police z pucharem Polski. Natalia Mędrzyk: Wszyscy sportowcy czekają na takie mecze

Liczne kłopoty ściągnęły Skrę Bełchatów na samo dno. "Trudno nam się w ogóle odgruzować"

- Kryzysowi sportowemu w Bełchatowie towarzyszyły kłopoty finansowe i konflikt władz PGE z wieloletnim prezesem Konradem Piechockim z polityką w tle. To wszystko miało z pewnością przełożenie na atmosferę wewnątrz zespołu - pisała niedawno Agnieszka Niedziałek ze Sport.pl

Problemy finansowe w klubie z Bełchatowa ciągnęły się od dłuższego czasu. Według ustaleń "Przeglądu Sportowego" zaległości w płatnościach względem zawodników sięgają jeszcze poprzedniego sezonu, a ich łączna kwota ma oscylować w okolicach 10 milionów złotych.

- Mamy rodziny na utrzymaniu, kredyty, leasingi samochodowe, więc nie jest łatwo, kiedy nie dostaje się wynagrodzenia - mówił niedawno Mateusz Bieniek w wywiadzie dla TVP Sport. Teraz środkowy przyznał, że zaległości zostały uregulowane. - Wszystkie kwestie finansowe mam już z klubem załatwione i otrzymałem zaległości. Mam nadzieję, że w przypadku pozostałych osób te wszystkie sytuacje także zostaną rozwiązane - stwierdził. 

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Uregulowanie kwestii finansowych jest promykiem nadziei na przyszłość klubu. Niestety teraźniejszość prezentuje się w bardzo ciemnych barwach. - Jesteśmy rozbici po tym braku awansu do play-offów. Trudno nam się w ogóle odgruzować. Zawiedliśmy w tym sezonie na całej linii. Trudno gra się takie spotkania. Próbujemy się jeszcze jakoś pobudzać, ale to jest dla nas nowa sytuacja, w której musimy się odnaleźć, że nie rywalizujemy w play-off - przyznał Bieniek w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

"Żadna z drużyn nie będzie miała wielkiej motywacji do gry i treningów"

Skrę czeka już tylko walka z GKS-em Katowice o 11. miejsce na koniec sezonu. Zdaniem innego środkowego Skry, Karola Kłosa, taka rywalizacja nie ma sensu. - Nie mam pojęcia, dlaczego trzeba jeszcze grać takie spotkania, bo żadna z drużyn nie będzie miała wielkiej motywacji do gry i treningów. Może się narażę, wyrażając swoją opinię, ale uważam, że lokaty drużyn, które nie weszły do play-off, powinny być przyznawane na podstawie miejsca po rundzie zasadniczej, bo nie ma sensu ciągnąć tego dalej - stwierdził wprost na łamach "Przeglądu Sportowego".

Pewne jest, że w klubie z Bełchatowa potrzebna jest rewolucja, zapoczątkowana już w trakcie sezonu. Skra w lutym zwolniła Joela Banksa, a jako nowego trenera zatrudniła Andreę Gardiniego. Teraz Włoch, który zdecydował się pozostać w drużynie, będzie musiał odbudować siatkarskie mocarstwo. A zacznie niejako z czystą kartą, bowiem na odejście z klubu zdecydowały się największe gwiazdy, z Bieńkiem i Kłosem na czele.

Więcej o:
Copyright © Agora SA