3:0, 3:1, 3:1, 3:0, 3:0, 3:0, 3:0, 3:0 - tak wyglądały dotychczasowe wyniki wicemistrza Polski, Jastrzębskiego Węgla, w bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Zespół Marcelo Mendeza, który przez fazę grupową przeszedł jak burza, a w ćwierćfinale nie dał szans niemieckiemu VfB Friedrichshafen, w walce o finał trafił na rywala zdecydowanie w swoim zasięgu.
Niemniej jednak, jastrzębianie musieli zdawać sobie sprawę, że turecki Halkbank Ankara z takimi zawodnikami jak Holender Nimir Abdel-Aziz czy Amerykanin Thomas Jaeschke miał na swoim koncie wielki sukces w postaci wyeliminowania włoskiego giganta - Cucine Lube Civitanova. Dlatego też, szczególnie na gorącym terenie w Ankarze, polski zespół czekało bardzo trudne zadanie. - Halkbank to nie Perugia, ale kiedy ZAKSA wygrała dwie poprzednie edycje Ligi Mistrzów, też nie była faworytem - mówi Sport.pl trener Jastrzębskiego, Marcelo Mendez.
Mimo tych wszystkich okoliczności, wicemistrzowie Polski bardzo dobrze weszli w spotkanie w Ankarze. To gospodarze jakby mieli na początku problem z utrzymaniem nerwów na wodzy, bo popełniali sporo błędów, podczas gdy polski zespół grał pewnie i skutecznie. Na różne sposoby kończył piłki z lewego ataku bardzo dobrze dysponowany Tomasz Fornal, który doprowadzał rywali po drugiej stronie siatki do szewskiej pasji. Po udanych kontrach reprezentanta Polski Jastrzębski prowadził już 8:4, a nawet 16:11 i wydawało się, że drużyna Marcelo Mendeza pewnie zmierza do wygrania pierwszej partii.
Przy stanie 20:15 dla Jastrzębskiego gospodarze jednak zdołali wrócić do gry. Seria zagrywek Nimira Abdel-Aziza i skuteczne kontrataki Halkbanku sprawiły, że strata Turków zmalała do zaledwie jednego punktu (19:20). Wówczas jednak serwis gospodarzom się popsuł, a gdy po złym przyjęciu Halkbanku rozgrywający Micah Ma'a wpadł w siatkę, polska drużyna miała trzy piłki setowe (21:24). Po ataku Stephena Boyera goście zwyciężyli 25:22 i objęli prowadzenie 1:0 w setach.
Drugi set rozpoczął się od problemów w przyjęciu i ataku Jastrzębskiego Węgla. Nieudane ataki Boyera i Fornala pozwolił Halkbankowi objąć trzypunktowe prowadzenie (9:6), przez co Marcelo Mendez musiał prosić o czas. Jego zawodnicy zareagowali znakomicie - po niezłych zagrywkach Fornala, dobrej grze "blok-obrona" i skutecznych kontrach siatkarze Jastrzębskiego zdobyli cztery punkty z rzędu i po bloku na Abdel-Azizie prowadzili 10:9, co zmusiło szkoleniowca gospodarzy do wzięcia przerwy na żądanie.
Gdy elegancką techniczną zagrywką asa serwisowego zaliczył Trevor Clevenot, przewaga jastrzębian wzrosła do dwóch punktów (12:14). Niedługo później dwie kolejne kontry skończył Stephen Boyer, a po błędzie w ataku Merta Maticia było już 18:14 dla Jastrzębskiego. Gospodarze się jednak nie poddawali. Punktowa zagrywka Yigita Gulmezoglu pozwoliła im złapać kontakt z rywalem (19:20) i zmusiła Marcelo Mendeza do wzięcia czasu.
Ten znów zadziałał tak, jak trzeba. Najpierw dobrze uderzył z lewego skrzydła Clevenot, a następnie kolejny raz pomylił się w ataku słabo dysponowany holenderski gwiazdor Nimir Abdel-Aziz i przewaga wicemistrzów Polski znów wynosiła trzy punkty (19:22). To wystarczyło do wygrania partii, bo Turcy już nie zdołali dogonić Jastrzębskiego, który po zwariowanej akcji zakończonej wciśnięciem piłki w potrójny blok przez Tomasza Fornala zwyciężył 25:23 i było już 2:0 w setach.
W trzeciej partii gra Jastrzębskiego Węgla się rozsypała. Wyrównana gra toczyła się jedynie do stanu 5:4 dla wicemistrzów Polski. Później z kolei ich liczne błędy w ataku pozwoliły gospodarzom zdobyć cztery punkty z rzędu (8:4) i zdecydowanie się rozkręcić. Zawodnicy z Turcji zdominowali drużynę Marcelo Mendeza i z kolejnymi ustawieniami tylko powiększali swoją przewagę, nawet mimo mało aktywnego i mało skutecznego lidera w osobie Nimira Abdel-Aziza.
Po asie serwisowym Merta Maticia było już 14:7. Gdy punktową zagrywkę dołożył Micah Ma'a gospodarze prowadzili 20:11, a po bloku na Janie Hadravie nawet różnicą dziesięciu punktów - 22:12. Koniec końców, trzeciego seta zakończył blok na Stephanie Boyerze i zespół Halkbanku, wygrywając 25:16, wrócili do gry o zwycięstwo w całym spotkaniu.
Czwarty set rozpoczął się jednak tak, jakby poprzednia partia w ogóle się nie wydarzyła. A przynajmniej nie zrobiła żadnego wrażenia na Jastrzębskim Węglu, który szybko wrócił do swojej solidnej gry i zaczął budować swoją przewagę. Po skutecznym ataku z krótkiej Jurija Gładyra i błędzie w ataku Nimira Abdel-Aziza było już 2:5. Później świetną serię zaliczył Stephan Boyer, który kończył piłki na potrójnym bloku i dołożył do tego asa serwisowego, co dało wicemistrzom Polski prowadzenie 12:8.
Po pojedynczym bloku Fornala na Abdel-Azizie przewaga Jastrzębia wzrosła do pięciu punktów (9:14). Polski zespół wcale nie radził sobie najlepiej w ataku, ale w decydujących momentach był w stanie wygrywać kluczowe piłki. A to udało się zablokować najlepszego po tureckiej stronie Thomasa Jaeschkiego, a to w szarpanych akcjach punktowali Fornal, Gładyr czy Boyer. To właśnie po ataku Fornala jastrzębianie mieli aż pięć piłek meczowych (19:24), ale wówczas zaczęły im się przytrafiać proste błędy, przez co gospodarze obronili aż trzy meczbole. Na szczęście, czwartego wykorzystał elegancką kiwką Trevor Clevenot (22:25) i Jastrzębski Węgiel mógł się cieszyć ze znakomitego wyniku wywalczonego w Ankarze.
Jastrzębski Węgiel wygrał na wyjeździe z Halkbankiem Ankara 3:1 (25:22, 25:23, 16:25, 25:22) i przed rewanżem, który odbędzie się w Jastrzębiu-Zdroju 5 kwietnia, jest w fantastycznej sytuacji. Zespół Marcelo Mendeza musi wygrać albo dwa sety, albo tzw. "złotego seta", żeby cieszyć się z awansu do wielkiego finału Ligi Mistrzów, który jest niezwykle blisko.
Halkbank: Matić (9 pkt), Jaeschke (18), Ma'a (4), Abdel-Aziz (11), Ulu (10), Bruno (7), Done (libero) oraz Gulmezoglu (8), Eksi, Coskun, Ivgen (libero)
Jastrzębski: Toniutti (1), Boyer (18), Gładyr (9), Clevenot (12), Fornal (18), M'Baye (6), Popiwczak (libero) oraz Hadrava, Tervaportti, Szymura (1).
Rewanż - 5 kwietnia o 20:30 w Jastrzębiu Zdroju.