Grbić zobaczył, na kogo trafili Polacy. Ostrzega. "Z nimi trudniej niż zwykle"

Agnieszka Niedziałek
Szczęśliwe dla polskich siatkarzy losowanie rywali w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk na Nikoli Grbiciu nie zrobiło wrażenia. - Tak naprawdę nie jest ważne, z kim zagramy. To wciąż najważniejsza impreza w tym sezonie i musimy przygotować na nią najlepszą formę - mówi Sport.pl trener Biało-Czerwonych. I ostrzega, że jego zespół może mieć w Chinach z niektórymi przeciwnikami większe problemy niż zwykle.

Porównując składy turniejów kwalifikacyjnych do igrzysk w Paryżu obu reprezentacji Polski łatwo zauważyć, że o ile temu z udziałem zawodniczek prowadzonych przez Stefano Lavariniego bliżej do "grupy śmierci", a gracze Nikoli Grbicia mogą mówić o "grupie marzeń". Wicemistrzowie świata trafili bowiem na  Chińczyków, Argentyńczyków, Holendrów, Kanadyjczyków, Meksykanów, Belgów i Bułgarów. Tym samym uniknęli m.in. Brazylijczyków, Słoweńców czy Serbów. Trener Biało-Czerwonych do wyników losowania podchodzi jednak ostrożnie i - jak tłumaczy - ma ku temu kilka powodów.

Zobacz wideo Projekt Warszawa podtrzymuje serię zwycięstw za kadencji Piotra Grabana

Grbić ostrzega przed szczególną motywacją niektórych rywali. W planach Serba nic się nie zmieniło

Dość łatwo wskazać najmocniejszą obsadę spośród trzech turniejów kwalifikacyjnych. W Brazylii - poza gospodarzami - o przepustkę na igrzyska powalczą m.in. mistrzowie świata i Europy Włosi, Irańczycy, Kubańczycy czy mający za sobą udane ubiegłoroczne MŚ Ukraińcy. Na takich właśnie rywali trafili prowadzeni przez Michała Winiarskiego Niemcy.

- Oczywiście, nasza grupa nie jest tak trudna jak ta w Brazylii. Ale warto zwrócić uwagę, że dla niektórych zespołów to może być ostatnia szansa na awans, a to sprawi, że może się grać z nimi trudniej niż zwykle. Będą mieli dodatkową motywację, przez co będą spisywali się zaskakująco dobrze - zastrzega Grbić.

Jego zespół jest pod tym względem w bardzo komfortowej sytuacji. Zaplanowane w dniach 30 września - 8 października turnieje kwalifikacyjne wyłonią połowę 12-zespołowej obsady zmagań siatkarzy w igrzyskach. Drugą opcją jest awans na podstawie światowego rankingu z czerwca 2024 roku, którego Polacy są liderami.

Start w kwalifikacjach poprzedzą występy w Lidze Narodów i mistrzostwach Europy. Szkoleniowiec Biało-Czerwonych od początku nadawał priorytet turniejowi kwalifikacyjnemu, choć podkreślał też, że - ze względu choćby na punkty do rankingu FIVB - nie można odpuścić wcześniejszych zmagań. Jeśli ktoś pomyślał, że teoretycznie łatwiejsi rywale w kwalifikacjach sprawią, że Serb większe znaczenie zacznie nadawać choćby ME, to ten szybko wyprowadza go z błędu.

- To wciąż najważniejsza impreza w tym sezonie dla nas i skupimy się na najlepszym możliwym przygotowaniu do niej. Chcemy zakwalifikować się do igrzysk już teraz, by na spokojnie przygotowywać się potem odpowiednio do kolejnego sezonu. Bez analizowania sytuacji w rankingu - podkreśla. 

Czy Argentyna wystąpi w najmocniejszym składzie? "Tak naprawdę, to nie jest ważne"

Najgroźniejszym rywalem Polaków w jesiennych kwalifikacjach, które odbędą się w Chinach, wydają się obecnie być Argentyńczycy. Ich największym sukcesem w ostatnich latach jest brązowy medal olimpijski z Tokio. Od dawna kluczowymi postaciami tej ekipy są jeden z najlepszych rozgrywających świata Luciano De Cecco i mający za sobą występy w klubach PlusLigi przyjmujący Facundo Conte. Twarzy znanych fanom polskiej ekstraklasy jest w tej kadrze znacznie więcej. Przykładowo trenerem jest szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla Marcelo Mendez, a libero Santiago Danani broni barw Aluronu CMC Warty Zawiercie.

- Zobaczymy, w jakim składzie i formie pojawią się tam Argentyńczycy. Może De Cecco nie będzie grał (rozgrywający ogłosił, że ubiegłoroczne mistrzostwa świata były jego ostatnimi, ale nie zapowiadał na razie oficjalnie przerwy lub końca reprezentacyjnej kariery - red.)? Zobaczymy bliżej tego turnieju, kogo będziemy mogli się tam spodziewać. Ale tak naprawdę, to nie jest ważne, kto będzie naszym rywalem. Musimy być po prostu w najlepszej formie. Zmotywowani i skupieni, by wywalczyć bilety do Paryża przy pierwszej możliwej okazji - zaznacza trener Polaków.

Skoro z typowym dla siebie spokojem podchodzi do efektów piątkowego losowania, to łatwo się domyślić, że przed nim również się nie emocjonował. 

- Nie można skupiać się na próbie przewidywania rzeczy, na które nie masz wpływu i gdy nie wiesz tak naprawdę, kogo w składach poszczególnych ekip się spodziewać - argumentuje.

Jak się okazuje, on sam transmisji z wyłonienia składów turniejów kwalifikacyjnych nie śledził. - Sebastian Świderski (prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej - red.) przypomniał mi 10 minut przed losowaniem. Wiedziałem wcześniej, że jest dziś, ale akurat o tej porze byłem zajęty i nie mogłem go oglądać. Dostałem jednak zaraz potem informację z listą rywali, więc wszystko od razu wiedziałem - relacjonuje Serb.

Więcej o:
Copyright © Agora SA