Michał Probierz, który wbrew wszystkim i wszystkiemu broni polskiej myśli szkoleniowej w piłce nożnej, miałby twardy orzech do zgryzienia, gdyby próbował dowieść, że nasi futbolowi trenerzy nie odstają od tych siatkarskich.
Owszem, od lat męską reprezentację Polski do sukcesów prowadzą szkoleniowcy wyłącznie zagraniczni. Owszem, nasza kadra kobiet też dołączyła do światowej czołówki, osiągając pierwszy od lat ćwierćfinał mundialu dopiero pod wodzą trenera z innego kraju. Owszem, nasze najlepsze kluby prowadzą głównie obcokrajowcy (choć Piotr Graban pokazuje się ze świetnej strony, odkąd odpowiada za Projekt Warszawa). W każdym razie powyższy przegląd i tak pokazuje, że polscy trenerzy siatkarscy są grupą, której pozazdrościć mogą polscy szkoleniowcy z innych dyscyplin drużynowych. A Polski Związek Piłki Siatkowej właśnie zaserwował coś, co pomoże i wzmocnić ich pozycję, i wykształcić nowych fachowców.
- Proces zaczął się w 2009 roku, a skończył się 7 lutego 2023 roku wpisem w Monitorze Polskim - mówi prezes PZPS-u Sebastian Świderski. Chodzi o obwieszczenie kwalifikacji trenerskich w piłce siatkowej. Minister Sportu i Turystyki właśnie zatwierdził projekt, dzięki któremu polscy trenerzy będą otrzymywali dyplomy respektowane w całej Europie. Jakość zdobywanych uprawnień ma gwarantować Instytut Sportu. A droga do ich zdobycia ma prowadzić nie tylko przez uniwersytety.
- Jakiś czas temu pojawiały się w internecie kursy znikąd i w ciągu dwóch dni można było przejść szkolenie dla trenera piłki siatkowej. Jako mama nie chciałabym się martwić, skąd dyplom ma trener, z którym puszczam dziecko na obóz - mówi Marta Wójcik, była reprezentantka Polski, która dziś odpowiada za portal Trenerzypzps.pl
Po zalogowaniu do niego każdy otrzyma dostęp do mnóstwa materiałów tekstowych i wideo z przeróżnych zakresów - siatkarskiej techniki, ale też psychologii czy fizjologii. Dostęp do tych materiałów mają też Akademie Wychowania Fizycznego. One współpracują z PZPS-em, ale nie będą już jedyną drogą do zdobycia trenerskich uprawnień.
- Kładziemy nacisk na zdobywanie wiedzy w sposób nieformalny. Taki Michał Winiarski przeszedł właśnie tę drogę. Najpierw uczył się jako drugi trener u Roberto Piazzy w Skrze Bełchatów, później szybko rynek dał mu pracę. Miał predyspozycje, podobnie jak Daniel Pliński [prowadzi Stal Nysę, a z młodzieżowymi reprezentacjami Polski zdobył brązowe medale MŚ i ME]. Obaj zawsze obserwowali trenerów i czuli, jak to się robi. Wystarczy, że tacy ludzie przejdą nasze szkolenie, nie muszą iść na uniwersytet - przekonuje Alojzy Świderek, szef Akademii Polskiej Siatkówki, a kiedyś trener reprezentacji Polski kobiet.
- W dawnych czasach, w XX wieku, edukację nieformalną się pomijało. Trenerzy siatkówki byli produkowani tylko w uczelniach, w AWF-ach. A przecież wielu wybitnych zawodników reprezentacyjnych nie miało czasu, żeby pójść na studia i wielu z nich straciliśmy, mimo że znali kuchnię trenerską, mieli predyspozycje. Zintegrowany system kwalifikacji sprawia, że liczą się efekty kształcenia, a nie sposób dojścia do wiedzy - tłumaczy Świderek. I dodaje: - Anastasi uczył się sam, podglądając innych trenerów. Podobnie Lozano, Velasco, Heynen czy Antiga, który praktycznie jeszcze jako zawodnik wygrał w roli trenera mistrzostwo świata [z Polską w 2014 roku, chwilę przed MŚ kończąc karierę zawodniczą].
Świderek przekonuje, że nowa droga kształcenia trenerów jest lepsza od starej, a jako dowód wskazuje sukces Brytyjczyków, którzy podobno tą nową drogą poszli już w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich Londyn 2012.
- W 2013 roku byłem na konferencji trenerskiej, którą organizował Instytut Sportu. Jeden z szefów brytyjskiego sportu opowiadał, że oni przed igrzyskami w 2012 roku sprawdzali, jak wyszkolić dobrego trenera i z badań wyszło im, że wiedza z kształcenia formalnego to 10 proc. przyszłych umiejętności trenera na dobrym poziomie, że 20 proc. to doświadczenie i umiejętności, które taki trener nabywa podczas spotkań i kursów doszkalających, natomiast aż 70 proc. to wiedza, jaką ten człowiek zdobywa, pracując z innymi trenerami, ucząc się od nich i na bieżąco modyfikując swoje doświadczenia - opowiada Świderek.
- Igrzyska w Londynie potwierdziły, że Brytyjczycy poszli dobrą drogą, oni tam osiągnęli bardzo duży sukces [oczywiście w dużej mierze też dzięki ogromnym nakładom finansowym na wprowadzenie do sportu nauki czy na najlepsze przygotowania dla swoich sportowców] - dodaje.
Faktycznie, w klasyfikacji medalowej tamtych igrzysk reprezentacja Wielkiej Brytanii zajęła trzecie miejsce, tylko za USA i Chinami.
Oczywiście przyznawanie dyplomów trenerskich po nowemu nie oznacza, że PZPS obniży próg wymagań. Na stronie Trenerzypzps.pl do poznania jest materiał zaprezentowany już na aż 3,5 tys. stron. Portal jest miejscem, w którym materiały cały czas są dodawane zarówno przez źródła związkowe, jak i samych trenerów oraz przez osoby po prostu interesujące się siatkówką, np. pasjonatów prowadzących swoje strony o dyscyplinie czy kanały w social mediach. Na Trenerzypzps.pl można też szukać pracy w zawodzie i znaleźć trenera, który opisuje swoje kwalifikacje i ewentualnie chwali się już zdobytym doświadczeniem.
Natomiast od 2016 roku istnieje strona Egzaminytrenerskiepzps.pl - tu PZPS daje dostęp do materiałów, które trzeba opanować, żeby zdać egzamin na trenera. Po zalogowaniu i wykupieniu dostępu użytkownik ma nieograniczone możliwości wykonywania testów próbnych.
Podobno PZPS z każdej dziedziny ważnej dla wszechstronnego trenera wymaga rzeczy tylko naprawdę przydatnych dla siatkówki. - Nie trzeba mieć kompleksowej wiedzy na przykład z anatomii, żeby być świetnym trenerem siatkówki. My dajemy taką wiedzę z anatomii, która przyda się dla budowania siatkarza, a nie wymagamy na przykład znajomości budowy mięśni czaszki czy oka - mówi Świderek.
Poziomu będzie pilnował Instytut Sportu, a ten ma być najwyższy. - Polska rama kwalifikacji odpowiada europejskiej. Teraz nasi trenerzy, zdobywając nasz dyplom, będą mogli podejmować pracę w całej Europie. Nikt nie podważy ich kompetencji - podsumowuje Marta Wójcik.