Mistrz Polski zagrał niezły mecz, prezentował dobrą siatkówkę, ale to nie wystarczyło na włoskiego rywala. "Trento's on fire!" rozbrzmiewało po całej hali, a ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, choć do tej pory wydawało się, że na tego rywala ma patent, to w końcu mu uległa. I jej sytuacja, choć to dopiero połowa fazy grupowej rozgrywek, mogłaby wyglądać nieco lepiej.
Trentino i ZAKSA w Lidze Mistrzów? Gdzieś o tym już słyszeliśmy. To przecież pomiędzy tymi drużynami w dwóch zeszłych sezonach rozstrzygał się finał rozgrywek. Włosi zarówno w 2021 roku w Weronie, jak i 2022 w Lublanie byli stawiani za faworyta. I w obu meczach finałowych wygrywała ZAKSA, zostając klubowym mistrzem Europy. Nietrudno było wyczuć, że teraz Trentino chętnie by się zrewanżowało.
Tym razem losowanie Ligi Mistrzów przyniosło ZAKS-ie spotkanie z Trentino już w fazie grupowej. A nawet dwumecz. Takiego nie było od sezonu 2017/2018. Wówczas lepsi we Włoszech, w lutym, jak i w grudniu w Polsce byli kędzierzynianie, dwa razy wygrywając po tie-breaku. Teraz mecz przyszedł jednak w końcówce listopada, gdy kędzierzynianie są czwartą drużyną PlusLigi, a Trentino trzecim zespołem Serie A. Znów wyżej można było stawiać rywala Polaków.
I może w pierwszym secie zawodnicy trenera Angelo Lorenzettiego zdołali te oczekiwania spełnić: wygrana 25:20 przy świetnym prowadzeniu gry przez Riccardo Sbertoliego, kolejnych atakach Alessandro Michieletto i różnicy stworzonej znakomitą zagrywką mogła imponować. Trentino wydawało się mieć ten mecz pod kontrolą, ale zaczęły się schody.
To Polacy zaczęli świetnie grać środkiem - zdobyli aż siedem punktów, znakomicie przyjmować i powodowali problemy po włoskiej stronie zagrywką, czy atakiem. Druga partia to było show drużyny Tuomasa Sammelvuo. A już zwłaszcza nazwanego przez byłego reprezentanta Polski i komentującego mecz w Polsacie Sport Wojciecha Drzyzgę "Semeniukiem-bis", Adriana Staszewskiego, czy Tomasza Kalembki. Set wygrany do 17 dał remis.
Wydawało się, że dwie kolejne partie będą wyrównane. I racja, były. Najpierw wróciło jednak silniejsze Trentino. Wygrali trzecią partię 26:24, a ZAKSA nie prowadziła od stanu 11:10. Brakowało pewności w ataku Aleksandra Śliwki, gdzieś pogubił się blok i nie było tych atutów, którymi Polacy do tej pory zdobywali punkty seriami.
U Włochów wybudził się Matej Kazijski. Bułgar zaczął spotkanie bardzo słabo, ale stopniowo dokładał zagrywkę i atak. Od "zjazdu do bazy", gdy był zdejmowany z boiska, aż do kilku znakomitych piłek w czwartej partii i wygranej 25:23, a w całym meczu 3:1. Poprowadził Trento, a ZAKSA nie wróciła już do trybu z drugiego seta. Kędzierzynianom nie pomogły już nawet znakomita seria na zagrywce Kalembki i Marcina Janusza, a nawet "zmartwychwstanie" w końcówce. Chodzi o challenge i dotknięcie siatki głową przez Srećko Lisinacia, które dało im punkt, a także szansę na obronę jeszcze jednej piłki meczowej przy stanie 23:24. Tę i tak wykorzystali jednak rywale po zagraniu Donovana Dżavoronoka.
To pierwsza porażka ZAKSY w tym sezonie Ligi Mistrzów, a jak ważna. Wszystko przez nowy system rozgrywek. Tylko najlepszy zespół każdej z grup będzie miał zapewniony awans do ćwierćfinału. Tam pięciu zwycięzców zaczeka na trzech kolejnych rywali z tzw. repasaży - meczów 1/8 finału. Ich pary będą stanowić wszystkie drużyny z drugich miejsc w swoich grupach i najlepsza z trzeciego.
Dlatego tak ważne jest, żeby w grupach zdominowanych przez dwa zespoły okazać się tym lepszym. Tak jest w przypadku ZAKSY i Trentino, więc Włosi po wygranej mocno przybliżyli się do wyjścia z grupy na pierwszym miejscu, prosto do ćwierćfinału. O wszystkim zdecyduje rewanż w Kędzierzynie i to, czy zawodników trenera Angelo Lorenzettiego stać na grę bez wpadek do końca fazy grupowej. Zapewnili sobie znakomitą pozycję wyjściową na drugą część rozgrywek. A ZAKSA? Nowy system może ją zmusić do grania w "repasażach".
Sytuacja w grupie D po meczu Trentino - ZAKSA:
W takiej sytuacji, jak Trentino jest także Jastrzębski Węgiel. Wicemistrz Polski pokonał wcześniej 3:1 (18:25, 33:31, 25:14, 25:22) VfB Friedrischafen na wyjeździe i przed trzema kolejnymi meczami Ligi Mistrzów prowadzi w swojej grupie z dziewięcioma punktami. Jeśli ją wygra, awansuje bezpośrednio do ćwierćfinału.
W środę o godzinie 18:00 swoją szansę na zdecydowane prowadzenie w grupie siatkarskiej LM będzie miała Warta Zawiercie, która zagra z Berlin Recycling Volleys. W przypadku wygranej za trzy punkty, będzie miała taki bilans, jak jastrzębianie i autostradę do ćwierćfinału Ligi Mistrzów w debiutanckim sezonie.